Caroline Cross-McNight
Draco:
-Chodź
musimy Cię z stąd jak najszybciej zabrać, oni nie mogą zobaczyć
Ciebie ze mną- szepnął, szybko wchodząc w jakiś bardzo ciemny
zaułek. Hermiona oddychała szybko, bała się, jej oddech był nie
równy.
-Co?!
Wstydzisz się mnie?! To dopiero co mówiłeś, że Ci na mnie
zależy, a teraz coś takiego może od razu się mną zabawi i
zostaw!- zaczęła się unosić, musiałem ją uciszyć za nim ktoś
nas tu znajdzie, czy ta dziewczyna nie rozumie, że nie mówię słów
na wiatr oraz to, że jesteśmy w niebezpieczeństwie?! Zamknąłem
jej buzie dłonią.
-Nie
o to mi chodziło! Jesteśmy w niebezpieczeństwie a to, że nikt nie
może Cię ze mną zobaczyć to dlatego, że oni jeszcze nie wiedzą,
że jesteś córką Snape'a i jakby Cię tu zobaczyli to bez wahania
zabili-szepnąłem, patrząc jej wprost w oczy- a Twój ojciec nie
powiedział im o Tobie dlatego, żeby Cię chronić a nie, że się
wstydzi.- dopowiedział, widząc, że znowu chce coś powiedzieć.
-Masz
racje przepraszam, po prostu jestem przerażona tym wszystkim,
wiedziałam, że niedługo to się zacznie ale nie sądziłam, że aż
tak szybko i gwałtownie...A do tego dopiero co zostaliśmy parą,
więc nie chce Cię stracić...- szepnęła a jedna łza spłynęła
po jej policzku. Spojrzałem na nią czułością i kciukiem otarłem
tą łzę.
-Nie
stracisz, a teraz musimy z stąd jak najszybciej uciec, trzymaj się
blisko mnie, ok?- zapytałem a ona tylko kiwnęła głową na zgodę.
Wyciągnąłem różdżkę i dyskretnie się wychyliłem by zobaczyć
jaka jest sytuacja. Na głównej ulicy był istny chaos,
śmierciożercy rozwalali wszystko po swojej drodze, wszędzie było
widać tylko najróżniejsze mknące zaklęcia. Niestety przy
przejściu prowadzącego do Hogwartu było zbyt wielu posłanników
Voldemorta. Nagle zobaczyłem jak dwóch z nich zaczyna zmierzać w
naszą sprawę.
-Cholera-
zakląłem cicho, spojrzałem na Hermione, która miała wielkie i
przestraszone oczy. Złapałem ją za rękę i bez dłuższego
zastanowienia teleportowałem się do gabinetu mojego ojca
chrzestnego, już dawno wiedziałem, że tylko na to pomieszczenie
nie było bariery.
Gdy
poczułem grunt pod stopami stałem się o wiele spokojniejszy.
Otworzyłem oczy, Hermiona stała koło mnie nadal lekko
przestraszona, trochę się zdziwiłem, że mojego ojca chrzestnego
nie ma w tym pomieszczeniu.
-Jakim
sposobem się tu teleportowaliśmy?- zapytała zaskoczona, chodź
nadal w jej oczach widziałem strach. Teraz nie była taka twarda jak
zawsze jednak nie dziwiłem się jej, wojna wszystkich przeraża
nawet mnie, ta nie pewność, że nie przeżyjemy do jutrzejszego
dnia... to wszystko nie daje nam spokojnie myśleć....
-Na
gabinet Snape'a nie ma bariery by mógł specjalnie bez zauważenia
teleportował się z zamku do Niego- powiedziałem cicho, nie mogąc
wytrzymać jej takiej przestraszonej i bezradnej, przytuliłem ją do
siebie a ona z chęcią wtuliła się w moje ciało.
Hermiona:
W
jego ramionach czułam się bezpieczna, nawet nie zauważyłam jak
przestałam się bać... Jak to możliwe, że on na mnie aż tak
wpływał...
-Chyba...
chyba nie myślisz, że Snape uczestniczy w tym teraz?- szepnęłam
cicho, bałam się o niego, ledwo radziłam sobie, że moja matka
nie żyje, a co by było gdyby on jeszcze zginął...?
-Nie
sądzę, on jest szpiegiem i nie bierze udziału w walkach- uspokoił
mnie Draco.
W
pewnym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się i ujrzeliśmy
właśnie mojego ojca. Blondyn odsunąłem się trochę ode mnie,
lecz nadal obejmował. On spojrzał na nas z lekkim smutkiem, lecz
starał się tego nie okazywać.
-Gdzie
byliście?- zapytał, widząc nasze ubrania jesienne na sobie.
-E...
no tego... na małym spacerku w Hogsmade. A ty gdzie byłeś?-
zapytał Draco, wiedząc, że możemy mieć kłopoty.
-Właśnie
poszedłem do pokoju wspólnego Ślizgonów by wam powiedzieć, żeby
wam nie przyszedł jakiś głupi pomysł, by pójść dzisiaj do
naszej wioski, ale jak widać spóźniłem się. Teraz miałem tylko
nadzieje, że wrócicie z stamtąd cali.
-Wiedziałeś
o tym?- zapytałam.
-Oczywiście,
wczoraj byłem na spotkaniu z Nimi, opanowali już ministerstwo magii
i Hogsmade, Hogwart zostawią na później więc nie ma o co się
martwić, przynajmniej na razie, ale proszę was nie wychodźcie poza
tereny szkoły, nasz świat nie jest już taki bezpieczny jak był
kiedyś.
-Dobrze,
nie musisz się o nas martwić- powiedział pewny Draco.
-Wiem,
jednak instynkt rodzica- powiedział uśmiechając się, jednak
spojrzał na mojego chłopaka z troską- Draco zdajesz sobie sprawę
z tego, że niedługo, pewnie przed wielką wojną dołączysz do
akcji, prawda? Próbowałem coś na to poradzić, jednak Twój ojciec
już zadecydował...- rzekł a ja przestraszona spojrzałam na
Blondyna. To nie mogła być prawda, gdy będzie ostateczna wojna on
będzie musiał być posłuszny JEMU... Draco nie ukazywał tego jak
bardzo się spiął, jednak ja poczułam, ponieważ nadal się
obejmowaliśmy.
-Tak
wiem, a Blaise także?- zapytał z nutą obawy w głosie.
-Niestety
tak, na szczęście uratowałem Aishe od tego, ale co do was nie mają
już wątpliwości...
-Wiem,
że robiłeś wszystko co mogłeś i dziękuje Ci za to- powiedział
z lekkim uśmiechem, mój ojciec odwzajemnił ten gest. To było
cudowne, że mój ojciec i mój chłopak mieli takie dobre
kontakty... właśnie „mój chłopak” jak to cudownie brzmiało,
w końcu był mój, na chwilę pozwoliłam sobie wrócić myślami do
tego wspomnienia, lecz to mi coś przypomniało.
-Draco,
Lupin- powiedziałam.
-O
cholera, teraz to będziemy mieć dożywotni szlaban- skrzywił się,
a Snape patrzył na nas nie wiedząc o co chodzi.
-Spóźniliśmy
się na szlaban u Lupina więc musimy już iść, pa tato-
powiedziałam z uśmiechem on tylko skinął nam głową i szybko
wyszliśmy z jego gabinetu.
-Teraz
będę musiała go jeszcze dłużej znosić niż to było konieczne-
powiedziałam załamana.
-Ale
plusy są takie, że te szlabany będziemy spędzać razem- zaśmiał
się Draco, w tym momencie przystanęłam co on również uczynił.
Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak ja szczęśliwa wpiłam się w
jego usta, Blondyn oczywiście bez wahania odwzajemnił mój
pocałunek. Mogłam bym tak jeszcze dłuugi, dłuuugi czas, jednak
wiedziałam, że w końcu musieliśmy się zjawić w gabinecie
Lupina. Nie chętnie odsunęłam się od niego, a Draco zamruczał z
niezadowolenia.
-Nie
sądzisz, że powinniśmy w końcu się tam pojawić?- powiedziałam
patrząc mu wesoło w oczy, pomimo wszystkiego miałam dobry humor,
dzięki niemu, bo to on dawał mi nadzieje, na lepsze jutro.
-I
tak mamy już przechlapane więc co to za różnica?- powiedział z
zawadiackim uśmiechem, ja na jego słowa się zaśmiała i zanim się
obejrzałam jego usta znów całowały moje. Po następnych kilku
chwilach (a nie trwały one krótko) postanowiliśmy ostatecznie iść
do gabinetu znienawidzonego nauczyciela. Kiedy w końcu dotarliśmy
do celu, zapukaliśmy a w odpowiedzi usłyszeliśmy, dość głośne
„proszę”. Weszliśmy do gabinetu, tam ujrzeliśmy Lupina i ku
mojemu zdziwieniu także Potter'a, Weasley'a i Parkinson.
-Kto
w końcu postanowił się zjawić- rzekł trochę zdenerwowany
profesor.
-Musieliśmy
załatwić bardzo pilną sprawę z naszym opiekunem- powiedział
Draco siląc się na szacunek do niego.
-Nie
życzę sobie już takich spóźnień przez to macie szlaban jeszcze
przez dwa tygodnie, jak to się jeszcze kiedykolwiek powtórzy
będziecie mieć miesiąc, a teraz proszę panna Regnarg oraz panowie
Potter i Weasley do biblioteki będziecie pomagać pani Pince, a pan
Malfoy i panna Parkinson do skrzydła szpitalnego, pani Pomfrey już
na was tam czeka.
-Zaraz,
ale czemu ja mam pracować z nimi?!- zapytałam oburzona, wskazując
na Gryfonów.
-A
czemu ja mam pracować z nią?!- również podzielił moje zdanie,
Draco który teraz wskazywał na Mopsice.
-Ponieważ
tak ustaliłem z profesorem Filtwickiem, który dał szlaban
Harry'emu i Ronowi, a panna Parkinson dostałam dzisiaj u mnie
szlaban. A wam trochę rozłąki dobrze zrobi.
Ten
nauczyciel co raz bardziej grał mi na nerwach, Draco ścisnął moją
dłoń, by mnie uspokoić.
-Dobrze
miejmy to już za sobą- syknęłam nie umiejąc się powstrzymać.
-Więc
miłej pracy życzę i waszą dwójkę chce widzieć tu jutro
punktualnie o osiemnastej- powiedział patrząc na mnie i Draco,
kiwnęłam tylko głową i wyszliśmy. Nadal trzymałam się za rękę
z Blondynem, widziałam po nim, że był niezadowolony tak samo jak
ja. Gdy mieliśmy się rozdzielić by każdy poszedł na swoje
stanowisko, Draco nie puścił mnie, spojrzałam na niego zdziwiona.
-Odprowadzę
Cię, pięć minut mnie nie zbawi- powiedział delikatnie się
uśmiechając, odwzajemniłem gest i pocałowałam go w policzek.
-Ale
mi się nie chce iść aż do biblioteki!- zawołała nagle
Parkinson, ta dziewczyna mnie już całkowicie wyprowadzała z
równowagi.
-A
kto powiedział, że idziesz z nami- zirytował się Blondyn. Potter
i Weasley o dziwo nie skomentowali tego. Ruszyliśmy w stronę
pomieszczenia z książkami i niestety Mopsica ruszyła za nami.
Kiedy doszliśmy, przed wejściem spojrzałam na Draco i się do
niego uśmiechnęłam.
-Dziękuje
i powodzenia z tą idiotką- szepnęłam, śmiejąc się.
-Tobie
też życzę powodzenia, jakby coś Ci chcieli zrobić to wiesz co
robić- zaśmiał się. Podzieliłam jego uwagę i również zaczęłam
się śmiać.
-Możecie
już skończyć? Nie chce tu siedzieć całą noc- powiedział
zdenerwowany Rudzielec.
-Zobaczymy
się w pokoju wspólnym- szepnął i czule mnie pocałował na do
widzenia, niechętnie się ode mnie odsunął i ruszył nie czekając
na Parkinson w stronę skrzydła szpitalnego. Westchnęłam cicho i
weszłam do biblioteki a za mną ruszyli dwójka moich dawnych
przyjaciół.
Draco:
Szedłem
jak najszybciej by nie musieć rozmawiać z tą wariatką, która
myśli, że się w niej zakochałem.
-Dracusiu
zaczekaj! Ja wiem, że ta dziewucha namieszała Ci w głowie ale ja
pomogę ci przejrzeć na oczy!
-Nie
musisz się o mnie martwic Parkinson, to raczej Tobie powinienem
radzić przejrzeć na oczy, bo ja Cię nie kocham i nie będę, co
więcej nie masz u mnie szans! Więc z łaski swojej odczep się ode
mnie- powiedziałem już nieźle zirytowany.
-Co
ty w niej widzisz? Co ona ma czego ja nie mam?!- zapytała wkurzona,
zaśmiałem się na jej słowa. Stanąłem i spojrzałem na
dziewczynę.
-Bardzo
dobre pytanie Pansy, hmm... pomyślmy... o mam! Hermiona jest piękna
co nie można powiedzieć tego o Tobie, ma rozum, nie leci na każdego
kto na nią spojrzy, nie chodzi do łóżka z byle kim, jest dojrzałą
kobietą....wymieniać dalej? Bo ja mogę tak jeszcze długo. Nie
radzę Ci więcej się porównywać z Hermioną.- powiedziałem z
wrednym uśmiechem i poszedłem dalej nawet nie odwracając się. Nie
wierze, że kiedyś mogłem być taki głupi i lecieć na takie
właśnie panienki... Merlinie dziękuje Ci, że na mojej drodze
postawiłeś Hermione!
Hermiona:
Pani
Pince kazała nam uporządkować książki nawet nie było tak źle,
pomijając fakt, że musiałam to robić z dwoma znienawidzonymi
Gryfonami a nie z moim chłopakiem. Pracowaliśmy w ciszy, ja nie
zamierzałam się do nich odzywać jednak oni ku mojemu zdziwieniu
zaczęli rozmawiać.
-Hermiona
słuchaj chcielibyśmy Cię przeprosić za nasze zachowanie-
powiedział nagle Harry, spojrzałam na niego zdziwiona.
-A co
to się stało, jeszcze wczoraj mieliście inne zdanie- powiedziałam
z pogardą.
-No
tak ale rozmawialiśmy z Lupinem i on wszystko nam wyjaśnił, że
Snape jest Twoim prawdziwym ojcem.... - powiedział cicho Weasley,
jednak znałam ich i zauważyłam, że to wszystko było udawane.
Nadal byli na mnie wkurzeni, najwyraźniej nauczyciel OPCM-u chciał
by mnie przeprosili, być może myśleli, że dzięki temu wrócę do
zakonu.
-Co ty nie powiesz, jednak na przeprosiny już za późno tym bardziej, że one nie są szczere, odwróciliście się ode mnie wtedy kiedy najbardziej was potrzebowałam, wcześniej miałam wam to za złe ale nie teraz, teraz mam o wiele lepszych przyjaciół którzy na pewno mnie nie zostawią gdy będzie źle- powiedziała i poszłam do innego działu robić porządki. Naprawdę oni wszyscy byli żałośni, nie wiem jak mogłam z nimi się kiedyś zadawać. Właśnie dopiero teraz czułam się prawdziwą sobą.
-Co ty nie powiesz, jednak na przeprosiny już za późno tym bardziej, że one nie są szczere, odwróciliście się ode mnie wtedy kiedy najbardziej was potrzebowałam, wcześniej miałam wam to za złe ale nie teraz, teraz mam o wiele lepszych przyjaciół którzy na pewno mnie nie zostawią gdy będzie źle- powiedziała i poszłam do innego działu robić porządki. Naprawdę oni wszyscy byli żałośni, nie wiem jak mogłam z nimi się kiedyś zadawać. Właśnie dopiero teraz czułam się prawdziwą sobą.
***
Dopiero
koło godziny dwunastej w nocy skończyłam szlaban, pani Pince nie
chciała nas wypuścić dopóki nie zrobimy wszystkiego co od nas
wymagała. Byłam ciekawa czy Draco już skończył i czy wytrzymał
z tą idiotką. U mnie na szczęście Potter i Weasley dali sobie
spokój.
Kiedy
w końcu weszłam do pokoju wspólnego zastałam tam Aishe i Blaise
siedzących na kanapie, gdy tylko przekroczyłam próg, moja
przyjaciółka mnie zobaczyła i rzuciła mi się na szyje, nie
wiedziałam co się dzieje.
-Hermiona!
Martwiliśmy się, gdzie wy byliście tak długo szukaliśmy was?!
Gdzie jest Draco?! Co się stało?!-zaczęła wypytywać w
międzyczasie ściskała mnie bardzo mocno.
-Aish
powiem Ci wszystko tylko błagam Cię przestań mnie dusić!-
powiedziałam resztkami sił, Blondynka odsunęła się ode mnie i
spojrzała z niewinną miną.
-Wybacz,
po prostu się martwiłam a kiedy Snape przyszedł tutaj i
powiedział, że był dzisiaj zamach na Hogsmade...- powiedziała
moja przyjaciółka z strachem w oczach, Blaise podszedł do niej i
ja objął, to ją na szczęście uspokoiło.
-Co
się stało?- zapytałam już trochę spokojniej Blaise.
-No
więc na spacer poszliśmy do Hogsmade to prawda, ale Draco szybko
nas ewakuował z stamtąd. Teleportowaliśmy się do gabinetu Snape'a
ale musieliśmy iść na szlaban do Lupina i nie mieliśmy jak wam to
powiedzieć, bo już i tak mieliśmy niezłe kłopoty, przez to mamy
szlaban przez następne dwa tygodnie- powiedziałam zirytowana
siadając na kanapie, byłam strasznie zmęczona.
-Więc
gdzie jest Draco?- zapytała Aisha już spokojniejsza.
-Lupin
nas rozdzielił ja byłam z Potter'em i Weasley'em w bibliotece a
Draco z Parkinson w skrzydle szpitalnym. Koniec już tego
przesłuchania?- zapytałam śmiejąc się cicho.
-No
chyba już wszystko wiemy- powiedział Diabeł, uśmiechając się i
siadając wraz z Aishą na drugiej kanapie.
-Chwileczkę,
jeszcze jedno. Opowiadaj jak tam spacer z moim braciszkiem?- zapytała
wesoła Blondynka, Czarnoskóry siedzący koło niej pokiwał tylko z
rozbawieniem głową.
-Było
miło, nawet bardzo miło -powiedziałam z uśmiechem, wspominając
ponownie spacer z Blondynem.
-Chciałaś
chyba powiedzieć, że był to najlepszy dzień w Twoim życiu-
usłyszeliśmy głos, za nami. Odwróciłam się i oczywiście był
to Draco. Na jego widok mój uśmiech jeszcze bardziej się
poszerzył, uśmiechnął się do mnie zawadiacko po czym usiadł
koło mnie i objął mnie czule ramieniem.
-Twoja
skromność nie zna granic, prawda?- zaśmiałam się.
-Taki
już jestem i mnie nie zmienisz.
-I
dobrze- powiedziałam wesoła i pocałowałam go w policzek.
-Coś
mi mówi, że ja o czymś nie wiem- powiedziała podejrzliwie Aisha.
-No
fakt coś się chyba zmieniło- przyznał jej racje Blaise.
-Hmm...
nic się nie zmieniło oprócz tego, że jesteśmy razem- powiedział
Draco patrząc na dwójkę przed nami. Zaśmiałam się widząc miny
przyjaciół.
-No
co wy tacy zdziwieni, praktycznie już byliśmy razem- rzekłam
chichocząc.
-Aaaa
nie wierze, że w końcu się to stało, podziwiam Cię braciszku!-
krzyknęła Aisha szczęśliwa tak samo jak ja.
-Gratuluje,
myślałem, że już nigdy to nie nastąpi- zażartował Diabeł.
**********************************
Witajcie! Bardzo się cieszę, że tak szybko zdołałam napisac nowy rozdział ^^ szczerze mówiąc myślałam, że nowa notka pojawi się za dwa góra trzy tygodnie a tu prosze tydzień :) mam nadzieje, że będzie tak dalej :D Bardzo wam dziękuje za tyle wejść i komentarzy naprawde bardzo duzo one mi dają ;) Dzięki nim wime, że wam się to podoba więc opłaca się pisac to dalej ^^ Dziękuje jeszcze raz i mam nadzieje, że do niedługiego napisania!!!
Pozdrawiam
Caroline Cross
Ojeejku ;D są razem. Tararara ;D Ale chciała bym zobaczyć zatroskanego Snape'a ;D
OdpowiedzUsuńOczywiście dziękuję, że mnie powiadomilas i miło, że przeniosłaś na blogspot (nie uwzględniłam tego pod ostatnim rozdziałem)
Czekam na komentarz u mnie! ;D
Twój najukochanszy, najlepsiejszy i najnaj
Irytek ^^
Ps. I tak wiem, ze mnie kochasz ^^
Świetny rozdział :D bardzo się cieszę, że Draco i Miona są już parą :D
OdpowiedzUsuń~Ania
Fajny rozdział, cieszę się, że Draco i Hermiona są razem. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńSuper. Cieszę się, że sytuacja tak się złożyła.Mam nadzieję że rozdział już wkrótce się pojawi. Życzę weny ;D
OdpowiedzUsuńNo ... w końcu skomentowałam. Tyle razy to przeczytałam, ze wypada zostawić chociaż raz komentarz... No ale. Jesli byłby pod każdą notka, znudziłabyś sie.. (tak jak mną.! ;* ) Rozdział wspaniały, ale znasz moją reakcje.. Widziałaś ją młoda <3
OdpowiedzUsuńAmmy Ruscello