niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdzial V - "Nowy Poczatek"

Nikt nie może cofnąć się w cza­sie i na­pisać no­wego początku, ale każdy może zacząć od dzi­siaj i do­pisać no­we zakończenie.
                                                                             Maria Robinson

Hermiona:
-Co? Ale czemu on? A poza tym mogę zostać sama!-oburzyłam się.
-Hermiono nie chodzi o to, że Ci nie ufam ale Draco nie może być wtedy w domu więc musi się gdzieś podziać i zwykle mieszkał wtedy ze mną. Nie martw się nic Ci się nie stanie a ja jutro wrócę.
-No dobrze…
-A co chciałaś wcześniej?- zapytał ciekawy. Niesamowite było, że nasze stosunki się tak ociepliły. A może przez ten list od Harr’ego i Rona mnie zdenerwował i poczułam, że muszę ufać tym co mi pozostali.
-Chciałam Ci powiedzieć, że chce założyć ponownie tiarę.
-To świetnie nawet nie wiesz jak się cieszę. No to nawet dobrze się składa, że Draco zostaje tu, poznacie się i będziesz miała łatwiej w nowym domu, bo jestem pewien, że tam trafisz.
-Może masz rację… Ale skąd wiesz, że trafie do Slytherinu?
-Ponieważ Twoja matka tam była i ja, zaklęcie przestaje działać, zapewniam Cię jesteś urodzoną ślizgonką.- powiedział i się uśmiechnął, odwzajemniłam gest. Naprawdę zaczynałam go lubić. Nie jest złym ojcem.
-No dobrze muszę iść a i nie martw się Draco wie o wszystkim- powiedział i wyszedł z pokoju. Ciekawa poszłam za Nim zobaczyłam jak rozmawia z Malfoy’em, cicho podeszłam bliżej i starałam się podsłuchać:
-Uważaj na nią i się zachowuj.
-Obiecuje, ty też uważaj na siebie- usłyszałam głos Draco. Jego tonem tez się zdziwiłam. Kto by pomyślał, że ludzie tak naprawdę są kimś innym niż nam się wydaje. I nagle wrodzy stali się przyjaciółmi, a przyjaciele wrogami…Kiedy Snape wyszedł, Draco mnie zobaczył, w jego oczach nie było tej nienawiści co zwykle. Speszona jego wzrokiem skierowałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zobaczyłem fotografie mamy, uśmiechnęłam się i postanowiłam powrócić do rysowania. Byłam zdumiona kiedy Snape powiedział mi o tym, że moja matka miała talent malarski. Nie wiem czy mojego mogę nazwać talentem ale zawsze uwielbiałam malować i rysować. Kiedy byłam w Hogwarcie nie miałam na to czasu a „rodzice” nie byli zadowoleni, że zajmowałam się czymś takim. Nikt nie wiedział o moim małym hobby. Wyciągnęłam z mojej walizki przybory i blok oraz teczkę w której były już kilka moich prac. Otworzyłam ją i zaczęłam oglądać. Nagle usłyszałam pukanie do mojego pokoju, pospiesznie zamknęłam teczkę i powiedziałam „proszę”. Drzwi otworzyły się i zobaczyłam Draco.
-Czego chcesz Malfoy?
-Chciałem się przywitać skoro będziemy mieszkać po jednym dachem kilka dni. Wiem wszystko Granger.
-To już nie szlama?
-Gdybyś nie zauważyła już dawno skończyłem z tym. Posłuchaj wiem, że mamy za sobą dość nieciekawą przeszłość, ale może zakopiemy topór wojenny i zaczniemy normalnie rozmawiać? Bo coś mi się wydaje, że nie pozostał Ci już nikt, bo Potter i Weasley nie umieją zaakceptować prawdy, czyż nie?- zamurowało mnie gdy to usłyszałam, już miała coś odpowiadać ale zobaczyłam Hedwigę przy oknie, podeszłam do niej i odebrałam list. Sowa od razu poleciała. Otworzyłam list nie zwracając uwagi na Draco.
Droga Hermiono!
Skoro byłaś taka naiwna to chyba rzeczywiście przestaniemy się odzywać. Ale nie myśl sobie, że jak Cię porwą my będziemy pędzić Ci na ratunek. Wkrótce się przekonasz, że to jakiś spisek.
Harry i Ron

Gdy przeczytałam list, zdenerwowałam się i to się nazywają przyjaciele? Spojrzałam na blondyna który patrzył na mnie z zaciekawieniem.
-Masz rację. Zakopmy topór wojenny w końcu najprawdopodobniej będziemy teraz razem w Slytherinie.
-Zdecydowałaś się już?
-Tak, założę ponownie tiarę przydziału i trafię do Slytherinu.- powiedziałam z dumą.
-Wow kim jesteś i co zrobiłaś z Hermioną Granger?
-Cóż będziesz pierwszą osobą która pozna ją naprawdę.- powiedziałam z wrednym uśmieszkiem. Wreszcie mogłam pokazać swoje prawdziwe oblicze, które tłumiłam w sobie przez niewiadomą przyczynę a może to było przez to zaklęcie?
-No i to mi się podoba. Gdybym od początku wiedział jaka naprawdę jesteś to bym wcześniej zagadał- mówiąc to zbliżał się do mnie. – Ale trzeba Cię jeszcze doszkolić. Po pierwsze upijmy się za nowe początki- powiedział z uśmiechem i wyszedł z mojego pokoju. Nie wiedziałam czy robię dobrze ale teraz mnie to nie obchodziło. Zaczynam nowy rozdział w życiu i muszę zacząć ufać osobom którzy są przy mnie. Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Nagle przypomniałam sobie o teczce z rysunkami, postanowiłam jeszcze się nie wychylać z nimi więc schowałam je z powrotem do walizki. Po chwili w moim pokoju znów pojawił się Draco, z dwoma szklankami i jedną butelką ognistej. Rozlał do szklanek, jedną zatrzymał sobie a drugą podał mi.
-No więc za nowy początek- zawołał i stuknęliśmy się szklankami.
-Za nowy początek- powtórzyłam i upiłam dość spory łyk. To co teraz działo się z moim życiem było szalone i nie zrozumiałe ale myślę, że właśnie teraz jestem sobą. Nigdy nie wybaczę zakonowi, że mi to zabrali, od urodzenia już mogłam taka być…
-Kto by pomyślał, że będę upijać się z Hermioną Granger- zaśmiał się nalewając kolejną kolejkę. Również się zaśmiała i usiadłam na podłodze, Draco podążył za mną, oparliśmy się obydwoje o framugę łóżka. Siedzieliśmy chwilę w ciszy popijając alkohol. Myślałam o wszystkim co się wydarzyło przez ostatnie dni… Trwaliśmy tak i każdy myślała o swoich problemach, lecz nagle poczułam chęć wypowiedzenia wszystko to co leży mi na sercu. Postanowiłam się wyżalić Draco, licząc, że mnie zrozumie.
-Miałeś rację…- powiedziałam, blondyn spojrzał na mnie zdziwiony- Miałeś racje, nikt mi nie pozostał, ludzie których uważał za przyjaciół, którzy myślałam, że mnie zrozumieją… zdradzili mnie a ja ich…
-Nie zdradziłaś ich, po prostu dowiedziałaś się prawdy a oni w przeciwieństwie do Ciebie nie umieją się z tym pogodzić. Przez zaklęcie nigdy nie mogłaś być sobą. Kiedy już będziesz w Slythrinie pokażemy Ci na czym polega ślizgońska solidarność.
-Nigdy nie sądziłam, że jesteście tacy…
-Dla swoich zawsze będziemy wierni. W końcu tworzymy rodzinę.
-Jesteś inny niż by się wydawało, w dobrych znaczeniach tego słowa- powiedziałam, uśmiechając się.
-I nawzajem.- powiedział również posyłając mi piękny uśmiech. Czemu wcześniej nie widziałam tego jaki jest przystojny? Ponownie nastała chwila ciszy. Zaczęliśmy już drugą butelkę ognistej.
-Nie sądziłem, że masz taką mocną głowę- zaśmiał się widząc jak wypijam już 5 szklankę alkoholu.
-Rzadko pije, ale już to robię to w dużej ilości.- zaśmiałam się. Myślałam, że będę gorzej czuć się w towarzystwie Malfoy’a ale było wręcz przeciwnie, dobrze się z Nim bawiła i może to było spowodowane przez alkohol ale poczułam, że teraz będzie wszystko tylko lepsze. Kolejny raz siedzieliśmy w ciszy, lecz nie było to dla nas niezręczne.
-Zawsze myślałam, że mnie będą wspierać we wszystkim, lecz teraz gdy coś im się nie spodobało już odchodzą…- odezwałam się po chwili, w tej wypowiedzi było wiele żalu. Dopiero teraz się przekonałam, że zostałam sama.
-To ich problem. Masz szanse na nowe, życie na Twoje prawdziwe życie. Nie potrzebujesz ich, a jak będziesz miała jakiś problem zawsze możesz przyjść do mnie, zawsze Ci pomogę, obiecuje.- powiedział patrząc mi prosto w oczy, nigdy bym się nie spodziewała takich słów od Dracona Malfoy’a.
-Dziękuje- szepnęłam lekko się uśmiechając. I tak siedzieliśmy chyba do czwartej nad ranem, wypiliśmy chyba trzy butelki ognistej, śmialiśmy się i rozmawialiśmy jakbyśmy przyjaźnili się od zawsze. W pewnym momencie usnęłam z głową na jego ramieniu…

3 komentarze:

  1. Ciekawe, ciekawe...Chociaż wolę jk oni godzą się dopiero po jakimś czasie to i tak jestem niepprawną romntyczką i uwielbiam, jak są razem :D CIężko jest mnie zadowolić xD Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze muszę Ci powiedzieć że...zdobyłaś się na baaaaardzo odważny i ...powiedziałabym nawet trochę szalony krok.

    Napisać że Hermiona była tylko taka przez zaklęcie... i że tak naprawdę jest całkiem inna...
    no wow...
    lubię pisać i też mam czasem zwariowane pomysły,ale nie wiem czy porwałabym się z taką motyką na księżyc jak to mówią...
    Muszę przyzwyczaić się do faktu że Hermiona jest teraz inna...

    Wiesz,może dlatego... że jak się jest z bohaterami z oryginalnych książek tak długo i przyzwyczai się do tego wszystkiego...do ich charakterów,to trudno jest się przestawić...na twoje opowiadanie.
    Na początku w ogóle mi to wszystko nie podchodziło...ale nie że mi się nie podobało tylko właśnie dlatego że jestem przyzwyczajona do książek...

    Wprawiłaś mnie w szok.
    Ale coraz bardziej mnie przekonujesz!
    Tylko odpisuj nam,komentującym!

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW jestem pod wrażeniem. Jeszcze nie czytałam bloga, który by przedstawił to wszystko w ten sposób. Bardzo mi się podoba oryginalność:)
    Trochę krótkie rozdziały, jak dla mnie i zdecydowanie za mało opisów, ale wielki plus za narrację pierwszoosobową :D
    Zapraszam do siebie: http://szlak-bez-granic.blogspot.com/
    Weny^^

    OdpowiedzUsuń