niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdzial XI - "Eliksiry"

„Nic człowieka tak nie charakteryzuje jak rodzaj zabawy, której szuka.”

Kaziemierz Przerwa-Tetmajer 



Hermiona:
Kiedy weszliśmy do dormitorium impreza nadal trwała i nie było widać jej końca.
Przetańczyłam kilka piosenek z Draco i Blaisem. Nie wiem która była godzina kiedy zmęczona opadłam na kanapę. Blondyn zauważając mnie, podszedł z dwoma szklankami ognistej. Usiadł przy mnie i podał szklankę.
-Nie sądziłem, że z Ciebie taka imprezowiczka, świetnie się ruszasz- zaśmiał się upijając łyk.
-Oj jeszcze wiele o mnie nie wiesz- powiedziałam zawadiacko się uśmiechając.
-No nie powiem, że z chęcią poznam Cie lepiej- szepnął, przybliżając się.
-To miłe, ale pamiętaj.- szepnęłam przybliżając się do niego i powiedziałam mu wprost do ucha – ja nie jestem panienką na jedną noc.
Po czym odsunęłam się i odeszłam. Spojrzałam na chwilę do tyłu, tak jak myślałam Draco siedział jeszcze na kanapie zdezorientowany. Uśmiechnęłam się z satysfakcją. Spojrzałam przez okno, zaczęło już świtać, większość osób już padło. Mając w planie przespać się jeszcze kilka godzin przed lekcjami, poszłam do sypialni. Tam odświeżyłam się w łazience i przebrałam w piżamę, gdy wychodziłam, Aisha właśnie weszła do dormitorium.
-To była najlepsza impreza! – powiedziała uśmiechając się.
-Zgadzam się z Tobą- zaśmiałam się. Usiadłam na łóżku ona w tym czasie zniknęła w łazienki, gdy z niej wróciła była już przebrana w piżamę, uśmiechnięta wskoczyła na moje łóżko.
-Przetańczyłam chyba z wszystkimi chłopakami z Slytherinu, ale jednak chyba najwięcej z Blaisem- westchnęła.
-Wiesz, że ja też? Tylko ja najwięcej przetańczyłam z Draco- również westchnęłam.
-Co ?! Ej wydaje mi się czy jest coś pomiędzy wami??- zapytała zachwycona.
-Sama nie wiem, możemy o tym pogadać kiedy indziej? Spać mi się chce- powiedziałam ziewając.
-No dobraa, ale masz mi wszystko opowiedzieć, bo jestem pewna, że coś się święci między wami.- powiedziała szczęśliwa.
-Nie wiem, może… A pomiędzy Tobą a Blaisem? Już ja widziałam dzisiaj jak tańczyliście- zaśmiałam się.
-No nie wiem może, może- odpowiedziała kiwając głową. -Ale masz rację to nie rozmowa na dzisiaj, tez jestem zmęczona i pijana, a jutro w końcu zaczynają się lekcje.- powiedziała, po czym pocałowała mnie w policzek i poszła do swojego łóżka.
-Dobranoc- szepnęłam.
-Dobranoc- odpowiedziała już sennym głosem. Przed zaśnięciem myślałam jeszcze o tym wszystkim, nie wiedziałam czy jest coś pomiędzy nami, prawie dwa razy się pocałowaliśmy, ale zawsze ktoś nam przeszkodził. Jednak mimo wszystko, nie zamierzałam być kolejną panienką na jedną noc. Ale czy Draco Malfoy jest wstanie się ustatkować? A nawet jeśli, to przecież by nie wybrał mnie… Nie wiedziałam już co myśleć, z głową pełną myśli usnęłam.
                                                                   
                                                   ***
Obudziły mnie nieznośne promienie słońca. Nie chętnie otworzyłam oczy. Głowa mnie jeszcze bardziej bolała niż ostatnio. Spojrzałam na zegarek. Była 7:50 usiadłam na łóżku i przetarłam powieki. Aisha jeszcze spała. Wstałam i skierowałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro, wyglądałam koszmarnie, miałam naprawdę wielkiego kaca. Poszłam do garderoby po moją nowa szatę i znów wróciłam do łazienki. Tam wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż. Gdy wyszłam już całkowicie ubrana i ogarnięta, moja przyjaciółka nadal spała. Podeszłam do niej i prawie krzyknęłam:
-Wstawaj!- Aisha od razu się poderwała do góry, po czym natychmiast złapała się za głowę. Zaśmiałam się cicho.
-Musimy zaraz schodzić na śniadanie.- powiedziałam już ciszej.
-Taaa…. Dzięki za pobudkę- powiedziała z zmęczonym głosem – głowa mnie boli.
-Wiem, mnie też, trzeba znaleźć chłopaków, na pewno mają eliksir na kaca.
-Ja to chyba będę potrzebować podwójnej dawkę- cicho się zaśmiała.
-Tak, nieźle wczoraj przesadziłyśmy- powiedziała gdy blondynka zwlekała się z łóżka.
-Raz się żyje- odpowiedziała z lekkim uśmiechem, wchodząc do łazienki, usiadłam przy toaletce i zaczęłam czesać moje włosy. Gdy już je rozczesałam, zostawiłam je rozpuszczone. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia, Aisha idealnie wróciła z łazienki, kompletnie ubrana i gotowa.
-Możemy iść?
-Tak- powiedziała, założyłyśmy jeszcze buty na średnim obcasie i wyszłyśmy.
-Zabiję Draco jak nie będzie miał tego eliksiru- powiedziała Aisha, rozglądając się po dormitorium w celu znalezieniu swojego brata.
-W ostateczności pójdziemy do Snape’a- powiedziałam, uśmiechając się.
-Jak to jest mieć nauczyciela za ojca?
-Dobrze, nie wiem jeszcze dokładnie, w końcu dopiero pod koniec wakacji się dowiedziałam, ale nie żałuje, że wszystko się tak zmieniło.
-Znałam już Snape’a od dawna, jak byłam mała z Draco czasami jeździliśmy do niego na wakacje, w naszym domu nigdy nie było miłej atmosfery.
-Wiem, Draco mi powiedział. Więc skoro jesteście bliźniakami to ty też nie jesteś córką Lucjusza, prawda?
-Oni zostali wybrani dla siebie, przez ich rodziców, nawet nie wiem czy kiedykolwiek się kochali, nie mieli wyjścia, musieli wyjść za siebie. Nie mogę się doczekać aż nie będę zależna od nich.
-Przykro mi, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć- odpowiedziałam uśmiechając się
-Cieszę się, że jesteś- powiedziała i mnie przytuliła.
Byłyśmy tak zagadane, że nawet nie zauważyłyśmy jak dotarłyśmy do Wielkiej Sali. Powędrowałyśmy do stołu Slytherinu, chłopaki już przy nim siedzieli. Podeszłyśmy i usiadłyśmy naprzeciwko nich.
-Wow wcale nie wyglądacie jakbyście miały kaca- zagwizdał Draco ilustrując nas.
-Szkoda, że się tak nie czujemy- powiedziała Aisha, łapiąc się za głowę.
-Na szczęście mamy dla was wybawienie- zaśmiał się Balise, wyciągając z Draco po buteleczce. Śmiejąc się, podali nam je.
-Podwójna dawka, nieźle wczoraj zabalowałyście.
-Nie śmiej się tak braciszku, chciałabym zobaczyć Ciebie rano- powiedziała Aisha, wypijając całą zawartość buteleczki. Uśmiechnęłam się i również wypiłam eliksir. Nie minęła chwila a od razu lepiej się poczułam.
-Ja zawsze przecież wyglądam niesamowicie- odpowiedział, uśmiechając się cwaniacko.
-Jak zwykle skromny do bólu.
-Musisz się w końcu przyzwyczaić skarbie- szepnął zawadiacko się uśmiechając.
-Oczywiście słoneczko- powiedziała słodkim głosem i trzepocząc oczami. Zaraz po tym wszyscy się zaśmialiśmy. Kiedy jedliśmy do stołu podszedł Snape, miał w reku pergaminy.
-Witam was, o to wasze plany zajęć. Panno Regnarg i panie Mafoy proszę się do mnie zgłosić po lekcjach.- powiedział delikatnie unosząc kąciki ust. Wiedziałam, że musi udawać takiego, taka była jego rola i reputacja. Gdy Snape odszedł, cała nasza czwórka spojrzała na swój plan lekcji.
-Ooo zaraz mamy dwie godziny eliksirów z Gryfonami, będzie zabawnie- zaśmiał się Draco.
-Snape uwielbia się wyżywać na Gryfonach- zgodził się Blaise.
-Wiem coś o tym, Potter nienawidzi eliksirów. Ja wcześniej też.
-Ale teraz za to je pokochasz, bycie ślizgonem jest wspaniałe- powiedział Draco odkładając pergamin obok swojego talerza.
-Chodźmy po torby, zaraz zaczynają nam się zajęcia- odparła Aisha. Wszyscy się z nią zgodziliśmy i poszliśmy do lochów po swoje torby.

                                                                       ***



-Mówię wam, na eliksirach mamy całkowity luz. Snape dodaje nam punkty za nic. Dokucza Gryfonom,a teraz tym bardziej, że nie mają Hermiony nie poradzą sobie.- zaśmiał się Blaise, gdy staliśmy już przed salą.
-Jestem pewien, że już coś zaplanował.- zachichotał Draco.
-Wciąż się zastanawiam jak ja mogłam wytrzymać z nimi tyle lat. – powiedziałam kręcąc głową.
-Zaklęcie przestaje działać, wszystko to co trzymałaś w środku teraz wychodzi na zewnątrz i pokazuje twoją prawdziwą twarz – odpowiedział Smok, uśmiechając się.
-O paczcie, idzie nasz Wybraniec z świtą- zakpił Blaise, spostrzegając gryfonów którzy schodzili na dół.
– Posuń się Diable, zrób miejsce dla naszego wybawcy- powiedział uśmiechając się. Wszyscy ślizgoni się zaśmiali.
-Zamknij się Malfoy- syknął szatyn.
-Ej Potter nie tak ostro- powiedział Draco uśmiechając się wrednie.
-Ale ty Malfoy jesteś żałosny, wymyśl coś innego.- odezwał się nagle Rudzielec.
-Ja przynajmniej do Ciebie nie jestem zdrajcą krwi. Ciekawe co zrobisz teraz na eliksirach bez Miony która zawsze Cię ratowała- powiedział z smutną miną. Jak było do przewidzenia Weasley stał się cały czerwony z wściekłości co jeszcze bardziej rozbawiło ślizgonów.
-Weasley spójrz na siebie a potem oceniaj innych- zaśmiałam się, nie czułam się źle wyśmiewając się z dawnych przyjaciół, teraz miałam nowych i dopiero tu czułam się jak w prawdziwym domu. Draco, uśmiechając się wrednie, przysunął się bliżej do mnie i objął mnie w pasie, spojrzałam na niego zaskoczona a on przysunął swoją twarz i szepnął mi do ucha
-To jeszcze bardziej wyprowadzi z równowagi Gryfonów i nie mów, że Ci się nie podoba, bo ja mógłbym już tak zawsze.- kiedy to usłyszałam zachichotałam cicho. Dyskretnie spojrzałam na uczniów Gryffindoru, Draco miał racje, wszyscy byli wściekli. Nagle wszyscy umilkli kiedy drzwi do sali otworzyły się a w nich stanął Snape. Omotał wszystkich spojrzeniem, gdy zobaczył mnie z Draco był zdziwiony ale nie pokazywał tego.
-Zapraszam do środka.- powiedział lodowatym tonem. Wszyscy weszliśmy. Draco puścił mnie dopiero gdy byliśmy przy stole, ponownie wszyscy się zaśmialiśmy.
-Widzieliście minę Rudzielca? Był taki czerwony jak jeszcze nigdy- rzekł Blaise próbując się przestać śmiać.
-A kiedy Draco Cię objął….. Wszyscy najpierw wytrzeszczali oczy na was a potem zrobili się czerwoni- śmiała się Aisha.
-Chyba mi się to zaczyna podobać- zachichotałam. Nie mogliśmy powstrzymać śmiechu, Draco i Blaise mieli racje, tępienie gryfonów, to świetna zabawa.
-Cisza!- usłyszeliśmy nagle głos Snape. Ucichliśmy ale nadal uśmiechaliśmy się.
-Dzisiaj przygotujecie eliksir silnego zapomnienia. Rozdzielę was na dwójki. Panna Malfoy z panem Zabinim, panna Regnarg z panem Malfoyem, panna Parkinson z panem Potterem, pan Goyle z panem Weasleyem, pan Crabbe z panem Longbottomem…. Na swoje stanowiska!- powiedział chodząc po klasie, spojrzałam na Draco, który posłał mi jeden z swoich zabójczych uśmiechów. Usiedliśmy razem przy jednym stole.
-Instrukcje macie na tablicy, czas dwie godziny. Jazda!- powiedział profesor i usiadł za biurkiem.Razem z blondynem wzięłam się do pracy.
-Zdajesz sobie sprawę, że jak już zaczęliśmy to musimy to ciągnąć?- szepnął mi wprost do ucha.
-Wiem i coś mi się wydaje, że nie będę narzekać-odszepnęłam, cicho się śmiejąc – może być niezła zabawa- powiedziałam, całując go w policzek. Obydwoje cicho się zaśmialiśmy. Z tyłu gdzie siedziała Parkinson i Potter usłyszeliśmy jak się kłócą.
-Jak Draco może być z tą szlamą, nie wiem jak mógł uwierzyć, że już nią nie jest. Jeśli urodziłeś się szlama już nią zostaniesz!- mówiła jak najęta.
-Parkinson nie interesuje mnie z kim może być tak Tchórzofretka, skup się na tym co robisz?!- podniósł głos Wybraniec.
-Oh zamknij się – powiedziała wrzucając coś do kociołka, ich eliksir zaczął głośno bulgotać i już po chwili wybuchł rozlewając ciecz dookoła, gdyby Draco nie przysunął mnie do siebie, byłabym cała umazana jak Parknson i Potter. Snape wściekły podszedł do nich.
-Potter co ty wyprawiasz?! – 10 punktów dla Gryfiindoru!- krzyknął a widząc, że Złoty Chłopiec chce coś powiedzieć od razu zaczął- i bez gadania, do pielęgniarki migiem.- powiedział wściekły.
-Ale przecież to niesprawiedliwe!- krzyknął Rudzielec z drugiego końca klasy.
–Kolejne -10 dla Gryffindoru, chcesz jeszcze zarobić szlaban Weasley? – odrzekł w jego kierunku całego czerwonego na twarzy Rudzielca. On woląc nic już nie mówiąc usiadł- tak też myślałem, wracać do pracy! – powiedział, jednym ruchem różdżki posprzątał bałagan który zrobił Potter i Parkinson. Ślizgoni jak zawsze zaczęli się śmiać z gryfonów, teraz rozumiałam co Draco i Blaise mieli namyśli. Do końca lekcji nic więcej ciekawego się nie wydarzyło, oprócz tego jak Crabbe powiedział głośnym głosem do Nevilee’a by podał mi składnik a ten uciekł i schował się za Rona. Po dwóch eliksirach nadszedł czas na transmutacje. Lekcja minęła tak jak zawsze, tu już niestety nie mieliśmy takiego luzu. Następnie było zielarstwo, gdzie strasznie się nudziliśmy ponieważ mieliśmy powtórzenie z tamtego roku. Ostatnią lekcją na dzisiaj była historia magii, która jak zawsze była nudna. Prawie zasnęłam na ramieniu Draco, lecz na całe szczęście zadzwonił dzwonek i skończyła się męczarnia na dzisiaj.
Po skończonych lekcjach, odłożyliśmy torby do dormitorium i skierowaliśmy się do Wielkiej Sali. Jednak w połowie drogi Draco przypomniał mi, że mieliśmy iść do Snape’a.
-Dobra to dojdziecie do nas- powiedziała Aisha machając nam. Blondynka poszła z Blaisem na obiad a ja z blondynem ruszyliśmy do gabinetu mojego ojca.

2 komentarze:

  1. Widzę, że w większości, komentuję jako pierwsza ;D Ten rozdział jest zabójczy ! Ja też uwielbiam nasmiewać się z Gryfików :D POzdrawia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra...hmmm no...w zasadzie to w ogóle nie jest Hermiona!

    To jakaś całkiem inna dziewczyna...
    ale myślałam że to że lubi się uczyć się nie zmieni?

    Po raz kolejny mnie szokujesz!

    OdpowiedzUsuń