niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdzial XVIII - "Przygotowania"


„Ile wielkich spraw w życiu człowieka żależy od maleńkich, niedostrzegalnych nieomal decyzji.”
Krystyna Siesicka 


Hermiona:
-Z przyjemnością z Tobą pójdę- powiedziałam uśmiechając się szeroko. On na to podniósł lewą rękę, która nie była złamana i czule pogłaskał mnie po policzku. Spojrzałam w jego oczy, był szczęśliwy. Chciałam go pocałować, lecz akurat w tym momencie przyszła pani Pomfrey. Odsunęłam się od Draco a pielęgniarka zaczęła się Nim zajmować, nie minęła chwila a już było po sprawie.
-Jeszcze przez kilka dni, nie będzie aż tak sprawna, ale niedługo wszystko będzie dobrze- powiedziała uśmiechając- możecie iść- dopowiedziała, spojrzała na nas jeszcze z pogodną miną i ruszyła do swojego gabinetu. Draco wstał, spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam.
Bez słowa przytuliłam się do niego, jego ramiona idealnie pasowały do mojego ciała, zawsze gdy był przy mnie czułam jakbym znalazła swoje miejsce na ziemi. Odsunęłam się od niego a on skradł mi pocałunek. Gdy jednak już skończyliśmy, postanowiliśmy iść do pokoju wspólnego za nim zaczną nas szukać, tam okazało się, że Ślizgoni świętują zwycięstwo. Gdy tylko przeszliśmy przez ścianę od razu wszyscy na widok Draco zaczęli wiwatować i klaskać, po chwili doszedł do nas Blaise i Aisha, blondynka była cała rozpromieniona, tak samo jak, bo wciąż miałam słowa Smoka jak zapraszał mnie na randkę.
-Miona mogę Cię na chwilę prosić na osobność?- zapytała szczęśliwa.
-Pewnie- odpowiedziałam i skierowałyśmy się do naszej sypialni.
-Blaise zaprosił mnie na randkę do Hogsmade w tą sobotę!- pisnęła gdy tylko zamknęłyśmy za sobą drzwi.
-Nie gadaj, serio??!! AAAA!!! To teraz ja też Ci coś powiem…. Draco również mnie zaprosił na randkę w sobotę do Hogsmade!!!- krzyknęłam szczęśliwa, Aisha miała naprawdę przekomiczną minę jak o tym usłyszała.
-Nie wierzę, mój braciszek, który jest tak zadufany w sobie zaprosił Ciebie na randkę??!! Haha po raz pierwszy pójdzie na prawdziwą randkę!! Coś ty zrobiła mojemu bratu???!!! To już musi być miłość skoro on takie postępy robi- śmiała się Aisha. Byłam szczęśliwa, to oznaczało, że jakoś mu na mnie zależy, a nie jestem panienka na jedną noc, o której później zapomni. Obydwie szczęśliwe opadłyśmy na moje łóżko, nadal się śmiejąc.

Draco:
-Jak widzę wywiązałeś się z umowy- powiedziałem odprowadzając dziewczyny wzrokiem.
-Sam jestem w szoku ale ty też to zrobiłeś- zaśmiał się Diabeł.
-Miałeś rację, to nie jest tam jakaś byle jaka dziewczyna, naprawdę się w niej zauroczyłem i muszę o nią powalczyć, by jej nie stracić- rzekłem sam nie wiedząc czemu postanowiłem się podzielić tą informacją z przyjacielem.
-Stary co ta dziewczyna z Tobą robi?-zapytał, był w szoku.
-Gdybym ja jeszcze to wiedział Diable, gdybym ja jeszcze to wiedział- powiedziałem kręcąc głową.
-O nie jeszcze jej tu brakowało- szepnął Blaise po chwili, spojrzałem na niego zdziwiony.
-Parkinson idzie w naszą stronę…
-Nie no, tej to już mam dość! O idą dziewczyny, Hermiona mnie uratuje- powiedziałem i szybkim krokiem podszedłem do mojej siostry i Szatynki.
-Miona Słońce proszę uratuj mnie mnie od tej Mopsicy, chodź zatańczyć- powiedziałem słodkim głosem, ona wywróciła oczami i się zgodziła, spojrzała tylko na Aishe i skierowała się ze mną na parkiet. Zaczęliśmy taniec, na szczęście Parkinson, nie przyszła do mnie, zawsze gdy widzi mnie z Hermioną, jest wściekła i idzie gdzieś. W pewnym, momencie Ślizgonka zapytała.
-Tylko przez Parkinson poprosiłeś mnie do tańca?- zapytała sugestywnie.
-Oczywiście, że nie, uwielbiam z Tobą tańczyć, to była też i taka wymówka, jednak nie jestem dzisiaj tak dobrym tancerzem jak zwykle, gdyż ręka w bandażu uniemożliwia mi ruchy- szepnąłem uwodząco.
-I tak nieźle sobie radzisz…-powiedziała patrząc mi w oczy a ja w tym czasie obróciłem ją i objąłem jedną ręką od tyłu.
-Tylko dla Ciebie są zarezerwowane takie ruchy- szepnąłem wprost do jej ucha, na to ona się uśmiechnęła.
Hermiona:
Przetańczyłam jeszcze kilka piosenek z Draco, potem usiedliśmy na jednych z kanap, szybko dołączyli do nas też Aisha i Blaise, którzy też dopiero co zeszli z parkietu. Chłopaki poszli po ognistą a my zostałyśmy, jednak nie musiałyśmy na nich długo czekać, nie minęła chwila a każdy już miał w ręce szklankę z ognistą.
-Ej mam pomysł w sobotę pójdziemy na wpół podwójną randkę- powiedział, jednak nikt go nie zrozumiał i spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
-Najpierw pójdziemy całą czwórką gdzieś razem a potem się rozdzielimy i pójdziemy na osobną randkę- wyjaśnił, po czym czekał na naszą reakcję, w sumie nie był to taki głupi pomysł.
-Świetny pomysł- odezwała się pierwsza Aisha z zadowoloną miną.
-Też tak myślę- powiedziałam rozpromieniona.
-Chyba zostałem przegłosowany- zaśmiał się Draco, a my dołączyliśmy do niego. Potem rozmawialiśmy jeszcze długi czas o wszystkim i o niczym, traktowali mnie tak jakbym była od zawsze w Slytherinie i to mi się właśnie podobało, traktowali mnie jak członek rodziny, a to wiele dla mnie znaczyło. Jednak dzisiaj postanowiłam iść wcześniej spać byłam już trochę zmęczona, całym tygodniem, moi przyjaciele poszli w moje ślady, chłopaki również byli zmęczeni po meczu a Aisha też wykończona po całym tygodniu. Na szczęścia jutro była niedziela i mogłam się wyspać, a tego bardzo potrzebowałam. A od poniedziałku od nowa nauka, nie wiem jak mogłam być taka pilna jeszcze rok temu, teraz to już zupełnie nic mi się nie chce.
***
 W tym tygodniu już całkowicie nie mogłam się skupić na lekcjach, w mojej głowie był tylko Draco i nadchodząca sobota, której już tak bardzo pragnęłam, lecz jak na złość ten tydzień strasznie mi się dłużył. Nudne lekcje, całe stosy zadań domowych, jedynymi przyjemnymi obowiązkami były patrole z Draco. Ściągnął już bandaż a z ręką już było w porządku, z czego bardzo się cieszył i ja również. Na korytarzach co raz częściej mnie przytulał i całował, ale to nie była już tylko gra, robił to, bo wiedział, że obydwoje tego chcieliśmy. Wraz z Aishą odliczałyśmy tylko do soboty, a w tym czasie za oknem robiło się co raz zimniej.
W końcu nadszedł piątek, tak jak zawsze wieczorem siedzieliśmy w pokoju wspólnym i rozmawialiśmy. Była dopiero dwudziesta pierwsza gdy Aisha namówiła byśmy wcześniej dzisiaj poszły do sypialni, dopiero po chwili skojarzyłam, że pewnie, chce przygotować się na jutro.
-My już pójdziemy- powiedziała Blondynka z uśmiechem.
-Ok czekamy na was jutro o 16 tutaj- rzekł Draco uśmiechając się zawadiacko.
-Dobrze więc do jutra- powiedziała i wraz z przyjaciółką poszłyśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku, wiedząc, że zaraz się zacznie.
-Miona to już jutro a my nie jestem jeszcze przygotowane, nawet nie mamy sukienek! Miałabym takie dwie idealne, ale zamówiłam je i przyszły za późno akurat wtedy kiedy już byłam tutaj a mamie nie chce się ich wysłać, bo jest to trochę ciężkie, kupiłam do nich jeszcze dodatki…!- krzyknęła sfrustrowana. A ja wpadłam na pomysł.
-A ta paczka jest u Ciebie w domu? Nie schowana?- zapytałam.
-Nie, raczej nie, pewnie Różyczka położyła ją na moim łóżku, a co?- powiedziała zdziwiona. A ja z uśmiechem spojrzałam na Vox’a, który akurat siedział dumnie na swoim podpieradełku, bardzo polubiłam tego Feniksa. Aisha powędrowała za moim wzrokiem i dostrzegła na co patrzę, po chwili zrozumiała.
-Hermiona jesteś genialna!- zawołała wesoło. Podeszłam do Vox’a i pogłaskałam go czule po czubku głowy, na co on wysunął ją jeszcze bliżej mnie.
-Vox mam dla Ciebie pierwsze zadanie, poleć do rezydencji Malfoy Manor i przynieś nam paczkę z pokoju Aishy- powiedziałam z uśmiechem, ten nie czekając na nic, od razu okrążył pokój i wyleciał przez okno, które moja przyjaciółka otworzyła.
-Myślę, że jutro rano już wróci- stwierdziłam patrząc jeszcze za nim.
-To cudowne stworzenie- zafascynowała się Aisha. – No ale dobra, zróbmy sobie babski wieczór! Włosy i makijaż jutro ale dzisiaj już możemy zrobić maseczki i pomalować paznokcie.
Zaśmiałam się, ale nie miałam nic przeciwko, dobrze mi zrobi coś takiego.
-Ok ale wiesz, że będziesz miała sukienki dzięki mojemu ptaku więc, będziesz zmuszona mi jedną pożyczyć- zaśmiałam się, w sumie to już nie raz pożyczałyśmy sobie ciuchy, akurat świetnie się złożyło, że miałyśmy taki sam rozmiar.
-A co ty myślałaś, że chciałam sobie założyć dwie kreacje, przecież to pewne, że bym Ci pożyczyła, nawet jakby Vox po nie nie poleciał, w sumie to nawet dam Ci ją, bo jedna nie podoba mi się na mnie ale wzięłam ją, bo była śliczna, jednak ty będziesz w niej wyglądać zabójczo- powiedziała z uśmiechem, a ja się zaśmiała.
Z Aishą rozumiałam się doskonale, pomimo iż znamy się dopiero półtorej miesiąca, już strasznie się zaprzyjaźniłyśmy i nie wyobrażamy sobie jakby to było bez drugiej. Tak jak zaplanowałyśmy, cały wieczór, robiłyśmy babskie rzeczy, malowałyśmy paznokcie, robiłyśmy sobie paznokcie itp. a na koniec, zaczęłyśmy rozmawiać o chłopakach. W końcu jednak zasnęłyśmy obydwie na moim łóżku.
***

 Rano powoli zaczynałyśmy się budzić, kiedy Aisha spojrzała na zegarek, była w szoku i zaczęła panikować, jak poparzona zerwała się z łóżka i zaczęła krzyczeć.
-Miona wstawaj! Już dwunasta? Rozumiesz to? Dwunasta! To oznacza, że mamy tylko cztery godziny do przygotowania się!!- krzyknęła spanikowana, gdy to usłyszałam też szybko wstałam. Gdy spojrzałam na łóżko Aishy, uśmiechnęłam się.
-Ale za to mamy już sukienki!- powiedziałam zadowolona. Rozejrzałam się po pokoju, Vox siedział dumny na swoim miejscu, najwidoczniej był z siebie bardzo zadowolony, podeszłam do niego i pieszczotliwie go pogłaskałam.
-Dobry Vox- powiedziałam i nalałam mu świeżej wody do miski. Aisha w tym czasie zaczęła rozpakowywać paczkę. Podeszłam do niej i zobaczyłam już dwie piękne sukienki rozłożone, na jej łóżku. Jedna była całkowicie niebieska na ramiączkach, a druga, była podzielona na dwie części góra, była to zwykła biała bluzka na ramiączkach z czarnymi kropeczkami, a dół to czarna, spódnica, z wielką białą kokardą na środku, były naprawdę śliczne.
-Niebieska jest moja, pasują mi do oczu, ta czarna jest Twoja- powiedziała wesoła i przyłożyła ją do mnie- Ha mówiłam, że będziesz w niej świetnie wyglądać! Do tego te szpilki, które dostałaś ode mnie na urodziny, będzie rewelacyjnie!- krzyknęła podniecona Aisha. – Ale dobra do roboty, trzeba zrobić jeszcze fryzurę, makijaż i ubrać się a mamy co raz mnie czasu!- znów zaczęła panikować.
-Ok więc idę szybko pod prysznic i umyć włosy a potem się zamienimy- powiedziała i wzięłam potrzebne rzeczy, i poszłam do łazienki. Po godzinie byłyśmy już obydwie, po prysznicu, umyciu i wysuszeniu włosów. Teraz siedziałam przed toaletką a Aisha stała nade mną zastanawiając się nad moja fryzurą.. W końcu się odezwała.
-Mam pomysł, jeszcze bardziej Ci zakręcimy włosy i zostawimy rozpuszczone.
Z uśmiechem zgodziłam się na jej propozycje. Gdy już skończyła z fryzurą zrobiła mi lekki makijaż w odcieniach kremowych. Potem ja zajęłam się nią, u niej również postanowiłyśmy zakręcić włosy i zostawić rozpuszczone, później zrobiłam jej delikatny zielony makijaż. Gdy była już siedemnasta trzydzieści postanowiłyśmy zacząć się ubierać. Do mojej sukienki Aisha dała mi jeszcze złoty naszyjnik z kokardką, złote i białe bransoletki oraz białe kolczyki kuleczki, do tego jeszcze małą czarną kopertówkę, no i oczywiście czarne szpilki, które dostałam od niej na urodziny. Końcowy efekt był niesamowity, jeszcze nigdy nie wyglądałam tak pięknie. Aisha także wyglądała zjawiskowo, niebieska sukienka faktycznie idealnie pasowała do jej zielonkawobłękitnych oczu, do tego miała cienki złoty pasek, zielone szpilki podobne do moich, oraz torebka takiego samego koloru co buty z złotym zamkiem, jeszcze oczywiście złota biżuteria, wszystko świetnie się komponowało.
-Aaaa Aish wyglądamy świetnie-krzyknęłam zadowolona, robiąc piruet wokół własnej osi.
-Chłopakom szczęki opadną, to będzie dla nich nauczka, że tak długo zwlekali- zaśmiała się.
-Dziękuje- powiedziałam, to głównie dzięki niej wyglądał tak ślicznie. Przytuliłyśmy się do siebie.
-Nie ma za co w końcu jesteśmy przyjaciółkami…- szepnęła, lecz po chwili spojrzała na zegar- Ej już szesnasta!- krzyknęła nagle spanikowana, wzięłyśmy torebki i wyszłyśmy do pokoju wspólnego, tam czekali na nas już Draco i Blaise.

3 komentarze:

  1. No kocha, kocham ! A teraz tak zauważyłam. Nie obraź się, ale zrobiłas tutj z Hermiony taką lalkę, coś w stylu Lavender. Nie miej mi za złe, że to mówię, ale jakoś tak mnie to dręczy. Po za tym, opowiadanie jest cudowne. Pozdrawiam

    Ps.: Dentysta już mi naprawił te wszystkie zęby co mi powypadały od tego cukierkowego opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubie krytykować ludzi, ale opowiadania są świetne ty się czepiasz czegoś co najwyraźniej przeszkadza tylko tobie. W KAŻDYM komentarzu.
      P.S. Podaj adres to wyśle co słownik na urodziny :-*

      Usuń
  2. A ja zgadzam się z Klaudią, że Hermiona jest zbyt laleczkowata i za szybko jej sie zmienił charakter.
    Ale tak to opowiadanie jest super :)

    OdpowiedzUsuń