„Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie- nie zrobi zawodu; przyjdzie- zrobi niespodziankę.”
Bolesław Prus
Hermiona:
Siedzieliśmy razem w moim dormitorium, było wspaniale. Odrabialiśmy pracę domową ale i tak było idealnie. Czułam, że śnie, nie sądziłam, że będę aż tak szczęśliwa po pierwszym pocałunku z Draco… Leżeliśmy obydwoje na łóżku i pisaliśmy swoje wypracowania z historii magii, co jakiś czas sobie pomagając. Gdy obydwoje w tym samym czasie spojrzeliśmy na siebie, uśmiechaliśmy się i wymienialiśmy się czułymi pocałunkami. Było mi tak dobrze, przy nim, jego usta były idealnie dla mnie. Koło godziny 21 gdy kończyliśmy już wypracowania, do pokoju weszła Aisha, zdziwiła się trochę na widok Draco, ale też się uśmiechała.
-Braciszku, pomyliłeś sypialnie?- zapytała z wrednym uśmieszkiem.
-Nie, ale w sumie to już będę się zbierać- powiedział wstając, spojrzał na mnie i szepnął- dobranoc piękna.
Po czym nachylił się i pocałował mnie w usta. Wyprostował się, puścił mi oczko po czym odwrócił się i skierował do wejścia, Aisha miała otwarte usta, była maksymalnie zaskoczona. Draco podszedł do niej i jednym palcem zamknął jej buzie mówiąc.
-Uważaj, bo Ci mucha wpadnie- i wyszedł. Zaśmiałam się cicho, spojrzałam na Aishe, stała nieruchomo z cały czas z tą samą miną.
-3…2…1- zaczęłam odliczać, a gdy skończyłam, tak jak się spodziewałam usłyszałam podniesiony i oburzony głos mojej przyjaciółki.
-Co to miało być? Zostawiam was na kilka godzin a już się całujecie jak gdyby nigdy nic? Od ilu to trwa?! I ja o tym nie wiedziałam, o moja panno, masz przechlapane!!-mówiąc to, co raz bardziej zbliżała się do mojego łóżka.
-Aisha spokojnie, to wszystko się wydarzyło jak poszłaś na szlaban, nic przed Tobą nie ukrywam głupia- zaśmiałam się- usiądź to Ci opowiem.
Aisha posłusznie usiadła, chodź nadal było widać, że jest lekko obrażona.
-Po tym jak wy poszliście do Starej ropuchy, my wróciliśmy do dormitorium, on poszedł do swojej sypialni ja do swojej, jednak po pewnym czasie, przyszedł do mnie mówiąc, że dostaliście szlaban. Poprosił bym w końcu pokazała mu obraz, który namalowałam wakacje, pod drzewem gdy siedzieliśmy obydwoje pod drzewem. Miałam go skończyć i mu go pokazać….
-Zaraz, zaraz nie mówiłaś, że malujesz! Kolejna rzecz, której nie wiem!- powiedziała z wyrzutem.
-Bo nie lubię o tym rozmawiać, Draco przez przypadek się dowiedział, ale teraz to nie jest ważne….Wyciągnęłam go, jednak powiedziała, że musi zasłużyć, on zaczął mnie łaskotać aż w pewnym momencie wyrwał mi z ręki obraz i usiadł na łóżku, dołączyłam do niego, obejrzał go i mu się spodobał, potem zaczął się do mnie przybliżać, ja powiedziałam mu, że nie ma tu gryfonów i nie musi udawać a on, że może to już nie jest tylko gra, oh Aisha było tak cudownie miałam nadzieje, że to ten moment, że w końcu się to stanie, nawet przeszło mi przez myśl, żeby pozamykać wsyztskie drzwi i okna by nikt nam nie przeszkodził- zachichotałam- a on jakby czytał mi w myślach, szepnął tylko „najwyższy czas” i pocałował mnie! Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, teraz tylko zastanawiam się co będzie pomiędzy nami dalej…- skończyłam opowiadać i spojrzałam na Aishe, uśmiechała a to był dobry znak.
-Aaaaaa- zapiszczała- pocałowaliście się w końcu !! Miałam nadzieje, że w najbliższym czasie to się stanie!! Jestem pewna, że niedługo zaprosi Cię na randkę!! Nie wierzę mój braciszek naprawdę się zauroczył!!- fascynowała się Aisha, zaśmiałam się, nikt nie mógł zniszczyć mi tego humoru.
-Heej a kiedy masz urodziny, bo mi nie powiedziałaś, a mam już idealny prezent dla Ciebie!!!
-Emmm no… ja mam właściwie to jutro- powiedziała trochę zmieszana, Aisha zrobiła wielkie oczy.
-No to brawo prawie miałam wpadkę, że zapomniałam, rany tak się cieszę, mam dla Ciebie idealny prezent, który może Ci się przydać niedługo! – krzyknęła podniecona. I tak rozmawiałyśmy całą noc, ona opowiedziała mi jeszcze o szlabanie z Blaisem, pomiędzy nimi też się coś szykuje. Moje życie naprawdę teraz było o wiele, wiele lepsze.
Siedzieliśmy razem w moim dormitorium, było wspaniale. Odrabialiśmy pracę domową ale i tak było idealnie. Czułam, że śnie, nie sądziłam, że będę aż tak szczęśliwa po pierwszym pocałunku z Draco… Leżeliśmy obydwoje na łóżku i pisaliśmy swoje wypracowania z historii magii, co jakiś czas sobie pomagając. Gdy obydwoje w tym samym czasie spojrzeliśmy na siebie, uśmiechaliśmy się i wymienialiśmy się czułymi pocałunkami. Było mi tak dobrze, przy nim, jego usta były idealnie dla mnie. Koło godziny 21 gdy kończyliśmy już wypracowania, do pokoju weszła Aisha, zdziwiła się trochę na widok Draco, ale też się uśmiechała.
-Braciszku, pomyliłeś sypialnie?- zapytała z wrednym uśmieszkiem.
-Nie, ale w sumie to już będę się zbierać- powiedział wstając, spojrzał na mnie i szepnął- dobranoc piękna.
Po czym nachylił się i pocałował mnie w usta. Wyprostował się, puścił mi oczko po czym odwrócił się i skierował do wejścia, Aisha miała otwarte usta, była maksymalnie zaskoczona. Draco podszedł do niej i jednym palcem zamknął jej buzie mówiąc.
-Uważaj, bo Ci mucha wpadnie- i wyszedł. Zaśmiałam się cicho, spojrzałam na Aishe, stała nieruchomo z cały czas z tą samą miną.
-3…2…1- zaczęłam odliczać, a gdy skończyłam, tak jak się spodziewałam usłyszałam podniesiony i oburzony głos mojej przyjaciółki.
-Co to miało być? Zostawiam was na kilka godzin a już się całujecie jak gdyby nigdy nic? Od ilu to trwa?! I ja o tym nie wiedziałam, o moja panno, masz przechlapane!!-mówiąc to, co raz bardziej zbliżała się do mojego łóżka.
-Aisha spokojnie, to wszystko się wydarzyło jak poszłaś na szlaban, nic przed Tobą nie ukrywam głupia- zaśmiałam się- usiądź to Ci opowiem.
Aisha posłusznie usiadła, chodź nadal było widać, że jest lekko obrażona.
-Po tym jak wy poszliście do Starej ropuchy, my wróciliśmy do dormitorium, on poszedł do swojej sypialni ja do swojej, jednak po pewnym czasie, przyszedł do mnie mówiąc, że dostaliście szlaban. Poprosił bym w końcu pokazała mu obraz, który namalowałam wakacje, pod drzewem gdy siedzieliśmy obydwoje pod drzewem. Miałam go skończyć i mu go pokazać….
-Zaraz, zaraz nie mówiłaś, że malujesz! Kolejna rzecz, której nie wiem!- powiedziała z wyrzutem.
-Bo nie lubię o tym rozmawiać, Draco przez przypadek się dowiedział, ale teraz to nie jest ważne….Wyciągnęłam go, jednak powiedziała, że musi zasłużyć, on zaczął mnie łaskotać aż w pewnym momencie wyrwał mi z ręki obraz i usiadł na łóżku, dołączyłam do niego, obejrzał go i mu się spodobał, potem zaczął się do mnie przybliżać, ja powiedziałam mu, że nie ma tu gryfonów i nie musi udawać a on, że może to już nie jest tylko gra, oh Aisha było tak cudownie miałam nadzieje, że to ten moment, że w końcu się to stanie, nawet przeszło mi przez myśl, żeby pozamykać wsyztskie drzwi i okna by nikt nam nie przeszkodził- zachichotałam- a on jakby czytał mi w myślach, szepnął tylko „najwyższy czas” i pocałował mnie! Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, teraz tylko zastanawiam się co będzie pomiędzy nami dalej…- skończyłam opowiadać i spojrzałam na Aishe, uśmiechała a to był dobry znak.
-Aaaaaa- zapiszczała- pocałowaliście się w końcu !! Miałam nadzieje, że w najbliższym czasie to się stanie!! Jestem pewna, że niedługo zaprosi Cię na randkę!! Nie wierzę mój braciszek naprawdę się zauroczył!!- fascynowała się Aisha, zaśmiałam się, nikt nie mógł zniszczyć mi tego humoru.
-Heej a kiedy masz urodziny, bo mi nie powiedziałaś, a mam już idealny prezent dla Ciebie!!!
-Emmm no… ja mam właściwie to jutro- powiedziała trochę zmieszana, Aisha zrobiła wielkie oczy.
-No to brawo prawie miałam wpadkę, że zapomniałam, rany tak się cieszę, mam dla Ciebie idealny prezent, który może Ci się przydać niedługo! – krzyknęła podniecona. I tak rozmawiałyśmy całą noc, ona opowiedziała mi jeszcze o szlabanie z Blaisem, pomiędzy nimi też się coś szykuje. Moje życie naprawdę teraz było o wiele, wiele lepsze.
Aisha:
Grubo po północy dopiero położyłyśmy się spać, miałam plan już na dzisiaj i był możliwy na szczęście do zrealizowania ale będę potrzebować pomocy. Rano obudziłam się pierwsza, nie budząc Hermiony, poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i przebrałam się. Cicho wyszłam z pokoju, zależało mi na tym by nie obudzić mojej przyjaciółki inaczej wszystko pójdzie nie tak jak przemyślałam, gdy byłam już bezpieczna bez pukania weszłam do sypialni chłopaków.
-Wstawać, wstawać!! Mamy wiele do zrobienia!!!- krzyknęłam, jednak na nic, od razu by dowiedzieć się jak zareaguje mój braciszek na pewną wiadomość, podeszłam do jego łóżka i spanikowana krzyknęłam tuż nad jego uchem.
-Draco, wstawaj!! Hermiona zemdlała, nie wiem co się jej stało!!
Tak jak myślałam, mój brat od razu się zerwał z łóżka jak poparzony.
-Co? Co jej się stało?- zapytał spanikowany, wstając z łóżka i szybko nakładając na siebie spodnie. Zaśmiałam się a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Spokojnie nic jej nie jest, chciałam Cie tylko obudzić a przy okazji zobaczyć twoją reakcję, jestem z Ciebie dumna, po raz pierwszy Ci zależy na kimś bardziej niż na sobie- powiedziałam i udałam, że ocieram łzę z oka.
-Aisha spadaj stąd!- krzyknął wściekły, przy okazji obudził się Blaise.
-Co się tu dzieje, co to za kłótnie od rana?- zapytał zaspany.
-Wchodzi sobie bez pukania do naszego pokoju i bezczelnie mnie budzi i się wyśmiewa!
-Oh dobra daj spokój, ale myslisz, że tego nie widać? Znam Cię już trochę braciszku, a tak na marginesie to kiedy ją zaprosisz na randkę?
-Co? Ja nie chodzę na randki- prychnął.
-Oj czeka nas jeszcze dużo pracy, ale ok, tym się zajmie Blaise. A teraz mamy coś dzisiaj do zrobienia, bez was sobie nie dam rady.
-O proszę , proszę, najpierw nas budzisz a teraz potrzebujesz naszej pomocy?- zakpił Draco.
-Tak bo chodzi o to, że Hermiona ma dzisiaj urodziny i urządzimy jej imprezę niespodziankę!- powiedziałam zadowolona. Chłopaki byli całkowicie zdziwieni.
-Jesteś pewna, że ma dzisiaj urodziny?- zapytał Blaise.
-Tak, wczoraj o tym rozmawiałyśmy, impreza, będzie w pokoju życzeń, będzie wszystko, ognista, kremowe piwo, fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby, wszystko no i oczywiście tort. Wiem, że jest to do zrobienia pomimo iż mamy tak mało czasu.- powiedziałam i spojrzałam na nich wyczekująco. Draco wymienił się spojrzeniem z Blasiem, po czym znów zwrócili na mnie uwagę.
-Ok zgadzamy się.- odpowiedział Diabeł, uśmiechając się.
-To świetnie, ktoś z nas musi się wymknąć do Hogsmade na zakupy.
-Ja to zrobię, pierwsze mamy zielarstwo, pójdę do Snape’a, jak dowie się o co chodzi na pewno się zgodzi- zgłosił się Draco.
-Dobra, ja załatwię by wszyscy przyszli wy załatwcie jeszcze tort i zróbcie wszystko w pokoju życzeń. I Hermiona się o tym ma nie dowiedzieć. Draco ty jeszcze wieczorem gdy skończycie patrol musisz ją przyprowadzić tam.
-Nie ma sprawy, załatwię, jeszcze u Snape’ byśmy wcześnie skończyli.
-Ok, więc robić to co macie robić, ja idę obudzić Hermionę- powiedziałam uśmiechając się. Mój plan był idealny. Oni kiwnęli tylko głowami, odwróciłam się od nich i wyszłam z pokoju. Tam obudziłam Hermionę, od razu składając jej życzenia urodzinowe. Gdy się już przebrała zeszłyśmy na dół do Wielkiej Sali, siedział już tam Blaise.
-Hej, a gdzie Draco?- zapytała z zaciekawieniem.
-Ma zwolnienie od Snape’a źle się coś czuje, nie będzie go dzisiaj na lekcjach- odpowiedział Blaise. Na szczęście to kupiła.
-Był u pielęgniarki?
-Nie to, nic poważnego.
Hermiona chyba była trochę zawiedziona, gdy go nie zobaczyła, martwiła się o niego. Widziałam to, poznałam już ją trochę i wiem kiedy jest szczęśliwa a kiedy smutna, pomimo iż próbuje to ukrywać. Po śniadaniu, wszyscy troje poszliśmy na zielarstwo. Byłam nieobecna na lekcji, wciąż myślałam co trzeba zrobić na dzisiejszą imprezę. Nie mogłam się już doczekać wieczora.
-Wstawać, wstawać!! Mamy wiele do zrobienia!!!- krzyknęłam, jednak na nic, od razu by dowiedzieć się jak zareaguje mój braciszek na pewną wiadomość, podeszłam do jego łóżka i spanikowana krzyknęłam tuż nad jego uchem.
-Draco, wstawaj!! Hermiona zemdlała, nie wiem co się jej stało!!
Tak jak myślałam, mój brat od razu się zerwał z łóżka jak poparzony.
-Co? Co jej się stało?- zapytał spanikowany, wstając z łóżka i szybko nakładając na siebie spodnie. Zaśmiałam się a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Spokojnie nic jej nie jest, chciałam Cie tylko obudzić a przy okazji zobaczyć twoją reakcję, jestem z Ciebie dumna, po raz pierwszy Ci zależy na kimś bardziej niż na sobie- powiedziałam i udałam, że ocieram łzę z oka.
-Aisha spadaj stąd!- krzyknął wściekły, przy okazji obudził się Blaise.
-Co się tu dzieje, co to za kłótnie od rana?- zapytał zaspany.
-Wchodzi sobie bez pukania do naszego pokoju i bezczelnie mnie budzi i się wyśmiewa!
-Oh dobra daj spokój, ale myslisz, że tego nie widać? Znam Cię już trochę braciszku, a tak na marginesie to kiedy ją zaprosisz na randkę?
-Co? Ja nie chodzę na randki- prychnął.
-Oj czeka nas jeszcze dużo pracy, ale ok, tym się zajmie Blaise. A teraz mamy coś dzisiaj do zrobienia, bez was sobie nie dam rady.
-O proszę , proszę, najpierw nas budzisz a teraz potrzebujesz naszej pomocy?- zakpił Draco.
-Tak bo chodzi o to, że Hermiona ma dzisiaj urodziny i urządzimy jej imprezę niespodziankę!- powiedziałam zadowolona. Chłopaki byli całkowicie zdziwieni.
-Jesteś pewna, że ma dzisiaj urodziny?- zapytał Blaise.
-Tak, wczoraj o tym rozmawiałyśmy, impreza, będzie w pokoju życzeń, będzie wszystko, ognista, kremowe piwo, fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby, wszystko no i oczywiście tort. Wiem, że jest to do zrobienia pomimo iż mamy tak mało czasu.- powiedziałam i spojrzałam na nich wyczekująco. Draco wymienił się spojrzeniem z Blasiem, po czym znów zwrócili na mnie uwagę.
-Ok zgadzamy się.- odpowiedział Diabeł, uśmiechając się.
-To świetnie, ktoś z nas musi się wymknąć do Hogsmade na zakupy.
-Ja to zrobię, pierwsze mamy zielarstwo, pójdę do Snape’a, jak dowie się o co chodzi na pewno się zgodzi- zgłosił się Draco.
-Dobra, ja załatwię by wszyscy przyszli wy załatwcie jeszcze tort i zróbcie wszystko w pokoju życzeń. I Hermiona się o tym ma nie dowiedzieć. Draco ty jeszcze wieczorem gdy skończycie patrol musisz ją przyprowadzić tam.
-Nie ma sprawy, załatwię, jeszcze u Snape’ byśmy wcześnie skończyli.
-Ok, więc robić to co macie robić, ja idę obudzić Hermionę- powiedziałam uśmiechając się. Mój plan był idealny. Oni kiwnęli tylko głowami, odwróciłam się od nich i wyszłam z pokoju. Tam obudziłam Hermionę, od razu składając jej życzenia urodzinowe. Gdy się już przebrała zeszłyśmy na dół do Wielkiej Sali, siedział już tam Blaise.
-Hej, a gdzie Draco?- zapytała z zaciekawieniem.
-Ma zwolnienie od Snape’a źle się coś czuje, nie będzie go dzisiaj na lekcjach- odpowiedział Blaise. Na szczęście to kupiła.
-Był u pielęgniarki?
-Nie to, nic poważnego.
Hermiona chyba była trochę zawiedziona, gdy go nie zobaczyła, martwiła się o niego. Widziałam to, poznałam już ją trochę i wiem kiedy jest szczęśliwa a kiedy smutna, pomimo iż próbuje to ukrywać. Po śniadaniu, wszyscy troje poszliśmy na zielarstwo. Byłam nieobecna na lekcji, wciąż myślałam co trzeba zrobić na dzisiejszą imprezę. Nie mogłam się już doczekać wieczora.
Hermiona:
Blaise i Aisha zachowywali się trochę dziwnie dzisiaj, nie wiedziała co im się stało. Jeszcze to dziwne zachorowanie Draco, przecież jeszcze wczoraj nic mu nie było. To były z pewnością najdziwniejsze urodziny w moim życiu. Po wszystkich lekcjach, jeden z pierwszoroczniaków podszedł do mnie i powiedział, że Snape chce mnie widzieć. Powiedziałam tylko przyjaciołom gdzie idę i skierowałam się do gabinetu mojego ojca. Gdy byłam już przy celu, zapukałam, nie minęła nawet minuta a usłyszałam „proszę”, bez skrępowań weszłam do srodka.
-Hej, chciałeś mnie widzieć- powiedziałam lekko się uśmiechając, Snape siedział jak zwykle za biurkiem, gdy na mnie spojrzał uśmiechnął się.
-Wszystkiego najlepszego Hermiono- powiedział a jeszcze bardziej się uśmiechnęła, nie sądziłam, że on będzie pamiętać.
-Dziękuje.
-Myślałaś, że zapomniałem? Doskonale pamiętam Twoje narodziny- powiedział szczęśliwy.- A jak tam Ci mija dzisiejszy dzień? -zapytał.
-Sczerze, to najdziwniejsze urodziny jakie miałam, Aisha i Blaise się jakoś dziwie zachowują, jeszcze do tego Draco z dnia na dzień się rozchorował… nie wiesz przypadkiem co z nim?
-Wiem tylko, że źle się czuje i nie był wstanie iść na lekcje, pewnie to nic wielkiego, może po prostu mu się nie chciało iść na lekcje czasami tak robi. Nie martw się na pewno wszystko niedługo wróci do normy. No dobrze a teraz mój prezent- powiedział, spojrzałam na niego zaciekawiona. Snape uśmiechnął się do mnie i zagwizdał. Przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi jednak kilka minut potem, przez okno wleciał piękny Feniks, okrążył gabinet i wylądował na biurku przede mną. Otworzyłam szeroko oczy z zdziwienia.
-To mój prezent dla Ciebie, profesor Dumbledore zdradził mi jak je oswoić.
Z zafascynowaniem podeszłam bliżej, trzęsącą się rękę podniosłam i pogłaskałam ptaka, Feniks nie miał nic przeciwko, wręcz przeciwnie, wysunął swoją głowę jeszcze bliżej mojej ręki.
-Jest piękny, zawsze mnie fascynowały te zwierzęta! Dziękuje!- powiedziałam zadowolona.
-Cieszę się, że Ci się podoba- odpowiedział uśmiechając się do mnie- Jak go nazwiesz?
-Vox- szepnęłam, zawsze marzyłam by mieć Feniksa, więc miałam już wybrane imię.- Jeszcze raz dziękuje, jest wspaniały! Ale czy mogę go trzymać w Hogwarcie?
-Tak, możesz wysyłać przez niego listy.
Jeszcze trochę u niego przesiedziałam, naprawdę starał się być dobrym ojcem, widać było, że zależy mu na mnie. Zanim wyszłam powiedziałam Vox’owi by pojawił się w mojej sypialni, dziwnie by było iść przez zamek z Feniksem na ramieniu. Pożegnałam się ojcem i ruszyłam do dormitorium, miałam nadzieje, jesz sprawdzić co z Draco jednak, najpierw poszłam do swojej sypialni. Tak jak myślałam Aisha już tam była. Gdy tylko zobaczyła mnie w drzwiach zapytała się.
-Hermiona nie wiesz przypadkiem co robi tutaj ten Feniks?
-To mój prezent od Snape’a, piękny prawda.- powiedziałam uśmiechając się. Vox siedział właśnie na moim biurku. Wyczarowałam mu miskę i wlałam do niego wodę. Postanowiłam ją kolo niego a ten zaczął pić.
-Podobno ciężko go oswoić- powiedziała, obserwując ptaka.
-Tak, ale Dumbledore zdradził mu jak to zrobić- odpowiedziałam głaszcząc Feniksa. Po chwili ściągnęłam swój płaszcz i skierowałam się do drzwi, lecz zatrzymała mnie Aisha.
-A ty gdzie się wybierasz?- zapytała zaciekawiona.
-Miałam zamiar iść zobaczyć co z Draco.
-Aaa… ale go nie ma…. to znaczy… no pogorszyło mu się i poszedł do pani Pomfrey- powiedziała szybko, odwróciłam się do niej zaskoczona.
-Przecież nie było to poważne? Zachowujecie się dzisiaj jakoś dziwnie.- odpowiedziałam obserwując ją.
-Co Miona daj spokój, chyba Ci się coś wydaje. A właśnie pomożesz mi z zadaniem z transmutacji? W ogóle nie wiem jak się za to zabrać- powiedziała wyciągając książki z torby.
-Pewnie- odparłam zrezygnowana. Zaczęłyśmy odrabiać zadania, aż wybiła 22.
-Muszę iść na patrol, pewnie Draco nie będzie…- powiedziałam zawiedziona.
-Kto wie, może pani Pomfrey mu pomogła- odpowiedziała Aisha uśmiechając się. -Do zobaczenia!- zawołała gdy już wychodziłam. Gdy zamykałam drzwi od sypialni, usłyszałam tuż przy moim uchu szept, który tak bardo lubiłam.
-Witaj słońce.
Uśmiechnięta odwróciłam się i zobaczyłam, przystojnego blondyna o pięknych niebiesko-szarych oczach.
-Już wyzdrowiałeś?Pani Pomfrey Ci coś dała?- zapytałam splatając ręce.
-Nie, gdy tylko Ciebie zobaczyłem od razu lepiej się poczułem- powiedział uśmiechając się zawadiacko. Cicho się zaśmiałam.
-Idziemy na patrol?
-Oczywiście- odpowiedział i wziął mnie za rękę. Tak jak zawsze chodziliśmy po lochach i rozmawialiśmy. Nie wiedziałam co jest i co będzie pomiędzy nami. Nie jesteśmy oficjalnie razem więc nie wiem jak się zachowywać.
-Hej, chciałeś mnie widzieć- powiedziałam lekko się uśmiechając, Snape siedział jak zwykle za biurkiem, gdy na mnie spojrzał uśmiechnął się.
-Wszystkiego najlepszego Hermiono- powiedział a jeszcze bardziej się uśmiechnęła, nie sądziłam, że on będzie pamiętać.
-Dziękuje.
-Myślałaś, że zapomniałem? Doskonale pamiętam Twoje narodziny- powiedział szczęśliwy.- A jak tam Ci mija dzisiejszy dzień? -zapytał.
-Sczerze, to najdziwniejsze urodziny jakie miałam, Aisha i Blaise się jakoś dziwie zachowują, jeszcze do tego Draco z dnia na dzień się rozchorował… nie wiesz przypadkiem co z nim?
-Wiem tylko, że źle się czuje i nie był wstanie iść na lekcje, pewnie to nic wielkiego, może po prostu mu się nie chciało iść na lekcje czasami tak robi. Nie martw się na pewno wszystko niedługo wróci do normy. No dobrze a teraz mój prezent- powiedział, spojrzałam na niego zaciekawiona. Snape uśmiechnął się do mnie i zagwizdał. Przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi jednak kilka minut potem, przez okno wleciał piękny Feniks, okrążył gabinet i wylądował na biurku przede mną. Otworzyłam szeroko oczy z zdziwienia.
-To mój prezent dla Ciebie, profesor Dumbledore zdradził mi jak je oswoić.
Z zafascynowaniem podeszłam bliżej, trzęsącą się rękę podniosłam i pogłaskałam ptaka, Feniks nie miał nic przeciwko, wręcz przeciwnie, wysunął swoją głowę jeszcze bliżej mojej ręki.
-Jest piękny, zawsze mnie fascynowały te zwierzęta! Dziękuje!- powiedziałam zadowolona.
-Cieszę się, że Ci się podoba- odpowiedział uśmiechając się do mnie- Jak go nazwiesz?
-Vox- szepnęłam, zawsze marzyłam by mieć Feniksa, więc miałam już wybrane imię.- Jeszcze raz dziękuje, jest wspaniały! Ale czy mogę go trzymać w Hogwarcie?
-Tak, możesz wysyłać przez niego listy.
Jeszcze trochę u niego przesiedziałam, naprawdę starał się być dobrym ojcem, widać było, że zależy mu na mnie. Zanim wyszłam powiedziałam Vox’owi by pojawił się w mojej sypialni, dziwnie by było iść przez zamek z Feniksem na ramieniu. Pożegnałam się ojcem i ruszyłam do dormitorium, miałam nadzieje, jesz sprawdzić co z Draco jednak, najpierw poszłam do swojej sypialni. Tak jak myślałam Aisha już tam była. Gdy tylko zobaczyła mnie w drzwiach zapytała się.
-Hermiona nie wiesz przypadkiem co robi tutaj ten Feniks?
-To mój prezent od Snape’a, piękny prawda.- powiedziałam uśmiechając się. Vox siedział właśnie na moim biurku. Wyczarowałam mu miskę i wlałam do niego wodę. Postanowiłam ją kolo niego a ten zaczął pić.
-Podobno ciężko go oswoić- powiedziała, obserwując ptaka.
-Tak, ale Dumbledore zdradził mu jak to zrobić- odpowiedziałam głaszcząc Feniksa. Po chwili ściągnęłam swój płaszcz i skierowałam się do drzwi, lecz zatrzymała mnie Aisha.
-A ty gdzie się wybierasz?- zapytała zaciekawiona.
-Miałam zamiar iść zobaczyć co z Draco.
-Aaa… ale go nie ma…. to znaczy… no pogorszyło mu się i poszedł do pani Pomfrey- powiedziała szybko, odwróciłam się do niej zaskoczona.
-Przecież nie było to poważne? Zachowujecie się dzisiaj jakoś dziwnie.- odpowiedziałam obserwując ją.
-Co Miona daj spokój, chyba Ci się coś wydaje. A właśnie pomożesz mi z zadaniem z transmutacji? W ogóle nie wiem jak się za to zabrać- powiedziała wyciągając książki z torby.
-Pewnie- odparłam zrezygnowana. Zaczęłyśmy odrabiać zadania, aż wybiła 22.
-Muszę iść na patrol, pewnie Draco nie będzie…- powiedziałam zawiedziona.
-Kto wie, może pani Pomfrey mu pomogła- odpowiedziała Aisha uśmiechając się. -Do zobaczenia!- zawołała gdy już wychodziłam. Gdy zamykałam drzwi od sypialni, usłyszałam tuż przy moim uchu szept, który tak bardo lubiłam.
-Witaj słońce.
Uśmiechnięta odwróciłam się i zobaczyłam, przystojnego blondyna o pięknych niebiesko-szarych oczach.
-Już wyzdrowiałeś?Pani Pomfrey Ci coś dała?- zapytałam splatając ręce.
-Nie, gdy tylko Ciebie zobaczyłem od razu lepiej się poczułem- powiedział uśmiechając się zawadiacko. Cicho się zaśmiałam.
-Idziemy na patrol?
-Oczywiście- odpowiedział i wziął mnie za rękę. Tak jak zawsze chodziliśmy po lochach i rozmawialiśmy. Nie wiedziałam co jest i co będzie pomiędzy nami. Nie jesteśmy oficjalnie razem więc nie wiem jak się zachowywać.
Aisha:
Kiedy Hermiona i Draco poszli na patrol, weszłam do pokoju wspólnego gdzie większość spędzała piątkowy wieczór. Stanęłam na stole i krzyknęłam.
-Uwaga!!!- wszyscy spojrzeli na mnie – Robimy dzisiaj w pokoju życzeń imprezę niespodziankę dla Hermiony z okazji jej urodzin, wiemy jak lubicie imprezować! Wszyscy jesteście zaproszeni! Zbierajmy się, ona za chwilę tam będzie- krzyknęłam uśmiechając się. Ślizgoni byli dobrze nastawieni, zawsze jeśli chodzi o imprezę się zgodzą. Większość poszło do swoich sypialni by się przebrać, ja zeskoczyłam zwinnie z stołu, miałam już wychodzić i iść do pokoju życzeń, lecz podeszła do mnie Parkinson.
-Chyba sobie, żartujesz, że pójdziemy na imprezę urodzinowej do tej szlamy- powiedziała, myśląc, że robi to na mnie wrażenie.
-Bez obaw, nie jesteś zaproszona- powiedziałam słodko się uśmiechając- a i nie masz żadnych szans u mojego braciszka, słyszałaś już o tym, że Draco i Hermiona są oficjalnie już razem?- zapytałam tym razem wrednie się uśmiechając. Tak jak myślałam, Mopsica zrobiła się cała czerwona z wściekłości, zaśmiałam się, odwróciłam i skierowałam się na siódme piętro.
-Uwaga!!!- wszyscy spojrzeli na mnie – Robimy dzisiaj w pokoju życzeń imprezę niespodziankę dla Hermiony z okazji jej urodzin, wiemy jak lubicie imprezować! Wszyscy jesteście zaproszeni! Zbierajmy się, ona za chwilę tam będzie- krzyknęłam uśmiechając się. Ślizgoni byli dobrze nastawieni, zawsze jeśli chodzi o imprezę się zgodzą. Większość poszło do swoich sypialni by się przebrać, ja zeskoczyłam zwinnie z stołu, miałam już wychodzić i iść do pokoju życzeń, lecz podeszła do mnie Parkinson.
-Chyba sobie, żartujesz, że pójdziemy na imprezę urodzinowej do tej szlamy- powiedziała, myśląc, że robi to na mnie wrażenie.
-Bez obaw, nie jesteś zaproszona- powiedziałam słodko się uśmiechając- a i nie masz żadnych szans u mojego braciszka, słyszałaś już o tym, że Draco i Hermiona są oficjalnie już razem?- zapytałam tym razem wrednie się uśmiechając. Tak jak myślałam, Mopsica zrobiła się cała czerwona z wściekłości, zaśmiałam się, odwróciłam i skierowałam się na siódme piętro.
Hermiona:
Koło 23 Draco zmienił kierunek na siódme piętro.
-Hej, gdzie ty idziesz?- zapytałam.
-Zobaczysz- odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. Ufałam mu więc pozwoliłam mu prowadzić. W końcu dotarliśmy i stanęliśmy przed pokojem życzeń. Draco zamknął oczy, a chwile potem przed nami ukazały się drzwi.
-Zamknij oczy- szepnął.
-Co?-zapytałam zdziwiona.
-No zamknij, nie ufasz mi?- zapytał, spojrzałam na niego zaciekowiona, ale po chwili opuściłam powieki.
-Nie podglądaj- powiedziała, po czym wziął mnie za rękę. Zdałam się na niego, po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają Wciągnął mnie do środka, usłyszałam dobrą muzykę i śmiechy ludzi, a zaraz po tym jak wszyscy krzyczą „Niespodzianka”. Zaskoczona otworzyłam oczy, ujrzałam prawie wszystkich ślizgonów, na środku stała rozpromieniona Aisha i uśmiechnięty Blaise.
-Co?- tylko tyle umiałam z siebie wydusić, spojrzałam na Draco, uśmiechał się do mnie.
-To był Aishy pomysł, my tylko robiliśmy to co ona nam powiedziała.
-A więc wcale nie byłeś chory?
-Ktoś musiał się wymknąć i iść po te wszystkie rzeczy- powiedziała wskazując rękami na stoły, które dopiero teraz spostrzegłam, po jednej stronie stał alkohol i różne napoje, a po drugiej najróżniejsze smakołyki, takie jak fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby itp. Było pięknie. Spojrzałam ponownie na Draco, była szczęśliwa, pod wpływem chwili rzuciłam mu się na szyje i go pocałowałam, Draco choć zaskoczony odwzajemnił pocałunek. Jednak przerwała nam go Aisha, mówiąc:
-Ej to ja na to wpadłam, czuje się urażona. Mnie powinnaś przytulać i całować! – powiedziała oburzona. Gdy tylko to usłyszeliśmy, oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na Aishe. Zaśmiałam się, ale po chwili rzuciłam się jej na szyje.
-Dziękuje, jest pięknie!- krzyknęłam.
-Wiesz ja tez pomagałem- powiedział obok Blaise, zaśmiałam się, odsunęłam się od Aishy i przytuliłam Diabła.
-Ekhm, bo robię się zazdrosny- powiedział Draco, obydwoje z Blaisem parsknęliśmy śmiechem. Gdy się odsunęliśmy odsiebie czarnoskóry powiedział:
-Smoku ona nie jest nawet Twoja.
Draco nic nie odpowiedział tylko, szepnął bardzo cicho, bardziej do siebie niż do nas „jeszcze”, na co się uśmiechnęłam. Poszłam wraz z Aishą po drinki dla siebie, co chwile gdy kogoś mijałyśmy ktoś krzyczał mi życzenia urodzinowe.
-Jesteś szalona, wiesz?- powiedziałam gdy nalewałyśmy sobie ognistej.
-Wiem, ale za to mnie kochasz- zaśmiała się. Wypiłyśmy po jednej kolejce, kiedy miałam iść już tańczyć Aisha mnie zatrzymała.
-A teraz pora na mój prezent!-krzyknęła i wyciągnęła jakieś pudełko, podała mi go, zaciekawiona rozpakowałam i otworzyłam, okazały się być to piękne czarne szpilki z najlepszego butiku w świecie magii.
-Aisha są świetne!- zapiszczałam, przytuliłam przyjaciółkę.
-Wiedziałam, że Ci się spodobają, mogą Ci się przydać i teraz no i wiesz, na tą przyszłą randkę, na która Draco w końcu Cię zaprosi- szepnęła- Hej ty dalej nie jesteś przebrana, chodź, powiedziała i poprowadziła mnie w kąt gdzie było mało osób, wyciągnęła różdżkę i jednym machnięciem przebrała mnie w piękną krótką zielono-czarną sukienkę. Była świetna, do tego ubrałam czarne szpilki od Aishy.
-Wyglądasz świetnie- powiedziała uśmiechając się- tak jak myślałam masz taki sam rozmiar jak ja.
Śmiejąc się poszłyśmy się napić następnej kolejki, po czym ruszyłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy taniec, potem dorwał mnie Blaise, chciał osobiście dać mi prezent, dostałam od niego książka z najnowszymi eliksirami, dając mi to powiedział, że może będę chciała iść w ślady ojca, zaśmiałam się i podziękowałam mu, potem przetańczyliśmy kilka piosenek, chciałam gdzieś znaleźć Draco ale nigdzie go nie było. W pewnym momencie gdy tańczyłam na parkiecie, poczułam silne ręce które obejmują mnie w pasie.
-Pora na mój prezent- szepnął, a ja od razu rozpoznała kto to. Spojrzałam za siebie, tak to był Draco, wziął mnie za rękę i poszliśmy usiąść na jednej z kanap. Smok wyciągnął małe pudełeczko, po czym je otworzył, tam zobaczyłam naszyjnik z białego złota z wisiorkiem, była to sztaluga z pędzlem, a tam gdzie zawsze jest stawiane płótno była wygrawerowana litera „E”.
-To jeszcze nie wszystko- powiedziała wziął do ręki wisiorek i go otworzył, w środku było zdjęcie mojej matki. Poczułam jak po moim policzku płynie łza wzruszenia.
-Draco…. Draco to jest piękne- szepnęłam.
-Wiedziałem, że żałujesz, że nie mogłaś poznać swojej mamy więc miałem nadzieje, że dzięki temu zawsze będziesz miała ja blisko siebie – szepnął.
-Dziękuję, to najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek mógłby być!- powiedziałam i rzuciłam mu się na szyje. Gdy się odsunęliśmy Draco powiedział:
-Pozwolisz…?
Kiwnęłam tylko głową, wzięłam włosy na jedną stronę. Draco zawiesił mi naszyjnik na szyi. Gdy już to zrobił spojrzał mi głęboko w oczy.
-Jesteś piękna- powiedział, a ja czułam jak moje policzki się czerwienią. Draco zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie ale i czule, nie pragnęłam już nic więcej, tylko jego i jego idealnych ust.
-Hej, gdzie ty idziesz?- zapytałam.
-Zobaczysz- odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. Ufałam mu więc pozwoliłam mu prowadzić. W końcu dotarliśmy i stanęliśmy przed pokojem życzeń. Draco zamknął oczy, a chwile potem przed nami ukazały się drzwi.
-Zamknij oczy- szepnął.
-Co?-zapytałam zdziwiona.
-No zamknij, nie ufasz mi?- zapytał, spojrzałam na niego zaciekowiona, ale po chwili opuściłam powieki.
-Nie podglądaj- powiedziała, po czym wziął mnie za rękę. Zdałam się na niego, po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają Wciągnął mnie do środka, usłyszałam dobrą muzykę i śmiechy ludzi, a zaraz po tym jak wszyscy krzyczą „Niespodzianka”. Zaskoczona otworzyłam oczy, ujrzałam prawie wszystkich ślizgonów, na środku stała rozpromieniona Aisha i uśmiechnięty Blaise.
-Co?- tylko tyle umiałam z siebie wydusić, spojrzałam na Draco, uśmiechał się do mnie.
-To był Aishy pomysł, my tylko robiliśmy to co ona nam powiedziała.
-A więc wcale nie byłeś chory?
-Ktoś musiał się wymknąć i iść po te wszystkie rzeczy- powiedziała wskazując rękami na stoły, które dopiero teraz spostrzegłam, po jednej stronie stał alkohol i różne napoje, a po drugiej najróżniejsze smakołyki, takie jak fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby itp. Było pięknie. Spojrzałam ponownie na Draco, była szczęśliwa, pod wpływem chwili rzuciłam mu się na szyje i go pocałowałam, Draco choć zaskoczony odwzajemnił pocałunek. Jednak przerwała nam go Aisha, mówiąc:
-Ej to ja na to wpadłam, czuje się urażona. Mnie powinnaś przytulać i całować! – powiedziała oburzona. Gdy tylko to usłyszeliśmy, oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na Aishe. Zaśmiałam się, ale po chwili rzuciłam się jej na szyje.
-Dziękuje, jest pięknie!- krzyknęłam.
-Wiesz ja tez pomagałem- powiedział obok Blaise, zaśmiałam się, odsunęłam się od Aishy i przytuliłam Diabła.
-Ekhm, bo robię się zazdrosny- powiedział Draco, obydwoje z Blaisem parsknęliśmy śmiechem. Gdy się odsunęliśmy odsiebie czarnoskóry powiedział:
-Smoku ona nie jest nawet Twoja.
Draco nic nie odpowiedział tylko, szepnął bardzo cicho, bardziej do siebie niż do nas „jeszcze”, na co się uśmiechnęłam. Poszłam wraz z Aishą po drinki dla siebie, co chwile gdy kogoś mijałyśmy ktoś krzyczał mi życzenia urodzinowe.
-Jesteś szalona, wiesz?- powiedziałam gdy nalewałyśmy sobie ognistej.
-Wiem, ale za to mnie kochasz- zaśmiała się. Wypiłyśmy po jednej kolejce, kiedy miałam iść już tańczyć Aisha mnie zatrzymała.
-A teraz pora na mój prezent!-krzyknęła i wyciągnęła jakieś pudełko, podała mi go, zaciekawiona rozpakowałam i otworzyłam, okazały się być to piękne czarne szpilki z najlepszego butiku w świecie magii.
-Aisha są świetne!- zapiszczałam, przytuliłam przyjaciółkę.
-Wiedziałam, że Ci się spodobają, mogą Ci się przydać i teraz no i wiesz, na tą przyszłą randkę, na która Draco w końcu Cię zaprosi- szepnęła- Hej ty dalej nie jesteś przebrana, chodź, powiedziała i poprowadziła mnie w kąt gdzie było mało osób, wyciągnęła różdżkę i jednym machnięciem przebrała mnie w piękną krótką zielono-czarną sukienkę. Była świetna, do tego ubrałam czarne szpilki od Aishy.
-Wyglądasz świetnie- powiedziała uśmiechając się- tak jak myślałam masz taki sam rozmiar jak ja.
Śmiejąc się poszłyśmy się napić następnej kolejki, po czym ruszyłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy taniec, potem dorwał mnie Blaise, chciał osobiście dać mi prezent, dostałam od niego książka z najnowszymi eliksirami, dając mi to powiedział, że może będę chciała iść w ślady ojca, zaśmiałam się i podziękowałam mu, potem przetańczyliśmy kilka piosenek, chciałam gdzieś znaleźć Draco ale nigdzie go nie było. W pewnym momencie gdy tańczyłam na parkiecie, poczułam silne ręce które obejmują mnie w pasie.
-Pora na mój prezent- szepnął, a ja od razu rozpoznała kto to. Spojrzałam za siebie, tak to był Draco, wziął mnie za rękę i poszliśmy usiąść na jednej z kanap. Smok wyciągnął małe pudełeczko, po czym je otworzył, tam zobaczyłam naszyjnik z białego złota z wisiorkiem, była to sztaluga z pędzlem, a tam gdzie zawsze jest stawiane płótno była wygrawerowana litera „E”.
-To jeszcze nie wszystko- powiedziała wziął do ręki wisiorek i go otworzył, w środku było zdjęcie mojej matki. Poczułam jak po moim policzku płynie łza wzruszenia.
-Draco…. Draco to jest piękne- szepnęłam.
-Wiedziałem, że żałujesz, że nie mogłaś poznać swojej mamy więc miałem nadzieje, że dzięki temu zawsze będziesz miała ja blisko siebie – szepnął.
-Dziękuję, to najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek mógłby być!- powiedziałam i rzuciłam mu się na szyje. Gdy się odsunęliśmy Draco powiedział:
-Pozwolisz…?
Kiwnęłam tylko głową, wzięłam włosy na jedną stronę. Draco zawiesił mi naszyjnik na szyi. Gdy już to zrobił spojrzał mi głęboko w oczy.
-Jesteś piękna- powiedział, a ja czułam jak moje policzki się czerwienią. Draco zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie ale i czule, nie pragnęłam już nic więcej, tylko jego i jego idealnych ust.
PIĘKNY AŻ SIĘ POPŁAKAŁAM :)
OdpowiedzUsuńMISIA