niedziela, 9 października 2016

Rozdział XXXI "Święta"

"Każdy czasem tęskni za magią świąt, którą czuł w dzieciństwie"


Hermiona:

-Hermiona! Wstawaj! Wstawaj! Pada śnieg!- usłyszałam krzyki tuż nad moją głową. Chcąc, nie chcąc musiałam podnieść powieki, które nadal pragnęły być zamknięte i powrócić do krainy snów. Pierwsze co zobaczyłam to oblicze mojej przyjaciółki. Na jej twarzy widniała radość. Wszystko znów wróciło do porządku dziennego gdy pogodziłyśmy się z chłopakami.
-No wstawaj! Chyba nie chcesz przegapić pierwszego śniegu w tym roku! Tym bardziej, że musiałyśmy tak długo na niego czekać! - nadal krzyczała i zaczęła podskakiwać na łóżku. Zachowywała się jak małe dziecko, co mnie rozbawiło.
-No już dobra, dobra- zaśmiałam się. Wstałam z łóżka i wyjrzałam za okno. Faktycznie cały krajobraz przykryty był białym puchem. Musiało już tak sypać dobre kilka godzin, ponieważ zaczęły się robić zaspy. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zawsze w okresie świątecznym czułam się jak małe dziecko, więc już nie dziwiłam się reakcji blondynki. Wtedy wracała radość z małych rzeczy, takich jak na przykład śnieg.
-Ubieramy się i wychodzimy!- zawołałam, podzielając entuzjazm Aishy. Po okołu dziesięciu minutach obydwie byłyśmy gotowe i zwarte do wyjścia, jeszcze tylko musiałam nakarmić Voxa i mogłyśmy wychodzić, by nacieszyć się pogodą. Nagle do pokoju wszedli chłopaki, oczywiście przedtem nie pukając.
-Hej! A jakbyśmy były nie ubrane?- zapytała Aisha patrząc na nich groźnie.
-Nie widzę w tym problemu,a Ty Blaise?- stwierdził Draco i zwrócił się do czarnoskórego.
-Nie, jakoś nie- zgodził się i pokazał szereg białych zębów.
-Zboczeńcy- skomentowałam, po czym rzuciłam w nich poduszką. Draco śmiejąc się złapał ją i położył na łóżku.
-Bo niby Wy jesteście takie święte i nigdy sobie nie wyobrażałyście nas bez ubrań?- zapytał pewny siebie, a na jego twarzy widniał cwaniacki uśmiech. Lubiłam ten uśmiech, zawsze wtedy o niczym innym nie myślałam tylko żeby go pocałować. Zbliżał się do mnie powoli a ja zorientowałam się, że w końcu zadał nam pytanie. Wymieniłam spojrzenie z Aishą. Ona też jeszcze nie miała aż takiego zbliżenia z Blaisem, ale to nie oznaczało, że nie fantazjowałyśmy. W końcu jesteśmy kobietami a oni są najprzystojniejszymi mężczyznami w Slytherinie, a nawet w całym Hogwarcie. Oczywiste było to, że każda miała choć raz taką wizję. No może więcej niż jeden raz. Nawet bardzo wiele razy... Ale nie ważne. Nie mogłyśmy dać im tej satysfakcji.
-To Wy tutaj wpadacie bez ostrzeżenia, mając nadzieje, że się przebieramy- zaczęłam nas bronić, jednak Draco był co raz bliżej mnie a to zaczęło mnie wytrącać z równowagi. Za długo byliśmy daleko od siebie. Pragnęłam go teraz jeszcze z większą siłą niż wcześniej.
-Nam wcale by to nie przeszkadzało- parsknął śmiechem. Spojrzałam na Aishe, nie wiedząc dlaczego nie dołącza się do rozmowy. Ale zobaczyłam jak się całuje z Blaisem. No tak i wszystko jasne. Blondyn patrzył na mnie, oczekująco, nie chciał mi tak szybko odpuścić. Po chwili znalazłam się w jego ramionach. A ja uśmiechnęłam się do niego i go pocałowałam. Najwyraźniej w tej jednej sekundzie zapomniał o wszystkim i bez zastanowienia oddał pocałunek z równą mocą. Kiedy już nam zabrakło tchu odsunęliśmy się od siebie i zachichotałam.
-Mała cwaniara- skomentował i przytulił mnie do siebie.
-A zaraz mam zamiar Cię wrzucić w zaspę śnieżną, więc lepiej się ciepło ubierz kochanie- szepnął mi do ucha i momentalnie puścił mnie i zbiegł na dół. Zaśmiałam się i poszłam w jego ślady. Jakimś cudem udało mi się szybciej ubrać i wybiegnąć na zewnątrz. Przygotowałam sobie śnieżkę i tylko czekałam aż mój ukochany pojawi się w drzwiach. Jednak w pewnej chwili usłyszałam dźwięk teleportacji i nim zdążyłam się obrócić, Draco wziął już mnie na ręce.
-Hej to jest nie fair!- krzyczałam i próbowałam się jakoś uratować. Jednak blondyn tylko szukał wystarczająco dużej zaspy.
-Draco nie błagam! Nie zrobisz tego!- ponowiłam starania, ale on już zaczął się kierować w jakieś miejsce. Wierzgałam nogami, krzyczałam ale nic to nie dawało. Mogłabym też użyć śnieżki, którą dla niego przygotowałam, ale wypuściłam ją z rąk gdy zaszedł mnie od tyłu.
-Draco proszę Cię- spróbowałam jeszcze raz, jednak na nic. Uśmiechnął się tylko do mnie po czym tak po prostu mnie puścił. Upadek nie był bolesny, wylądowałam na kilku metrowym puchu, za to było mi zimno i mokro.
-Ostrzegałem Cię przecież- śmiał się Draco. Miałam naprawdę wielką ochotę zetrzeć mu ten uśmiech zwycięstwa.
-Bardzo śmieszne a teraz pomóż mi wstać- powiedział i wyciągnęłam dłoń. Stał nade mną tak jakby się zastanawiał czy mi pomóc czy jednak wrócić do domu, na szczęście zdecydował się mi pomóc. Ale, że jestem ślizgonką kiedy chwycił moją dłoń by mnie podnieść, podłożyłam mu nogę, poślizgnął się i wylądował tuż obok mnie. Teraz to ja zaczęłam się śmiać.
-Mogłem to przewidzieć- stwierdził, po czym przewrócił się i zawisł nade mną. Nadal się śmiałam, a on uśmiechnął się widząc moją twarz.
-No co?- zapytałam w końcu gdy nadal się tak na mnie patrzył.
-Nic, po prostu jesteś taka piękna- szepnął i pogłaskał mnie po policzku lodowatą dłonią. Nie założył rękawiczek, zresztą tak samo jak i czapki. Nachylił się i pocałował mnie. Na początku delikatnie muskał moje wargi swoimi, jednak kiedy wplątałam dłonie w jego włosy i przyciągnęłam go bliżej, mocniej przyparł do moich ust i zaczął namiętnie całować. Tylko jego usta doprowadzały mnie do takiego stanu, tylko jego ust pragnęłam wciąż na nowo. Zadrżał kiedy wsunęła swoje zimne dłonie w przemokniętych rękawiczkach mu za kołnierz. Odsunęliśmy się by nabrać tchu.
-Nikogo ust nie pragnę tak bardzo jak Twoich. Zapamiętaj to- szepnął, patrząc mi w oczy. Kiwnęłam tylko głową. Nie miałam już tchu by cokolwiek w tej chwili wydusić. Gdy ponownie chcieliśmy złączyć nasze usta w pocałunku zostaliśmy zaatakowani kulkami śnieżnymi. Draco położył się na mnie, osłaniając mnie przed odstrzałem. Usłyszałam śmiech naszych przyjaciół. Spojrzałam porozumiewawczo na Draco. Wstał przyjmując na siebie kolejne śnieżki a ja zaczęłam robić amunicje. Kiedy byłam gotowa, blondyn odsunął się a ja zaczęłam rzucać w stronę Blaise'a i Aishy.
-Już śnieg zaczął topnieć koło was, tak się rozgrzaliście- zażartował czarnoskóry, za nim dostał w głowę śnieżką od Draco. I tak biegaliśmy i śmialiśmy się jak małe dzieci, rzucając w siebie śnieżkami.

***

Kiedy byliśmy już całkowicie zmoczeni, tak że nie mieliśmy na sobie ani jednej suchej nitki, postanowiliśmy wrócić do domu. Przebraliśmy się i wszyscy zasiedliśmy w salonie.
-Snape powinien już tutaj być, jest już 12 a dzisiaj Wigilia- powiedziałam smutno, gdy siedzieliśmy przy zapalonym kominku. Blaise z Aishą na kolanach siedział w fotelu a ja z Draco zajmowaliśmy kanapę. Obejmował mnie i trzymaj blisko siebie, by nie było mi zimno.
-Nie martw się na pewno wróci- pocieszył mnie Blondyn, całując mnie w czoło. Oparłam głowę o jego ramie.
-Mam pomysł!- zawołał nagle z entuzjazmem Blaise.
-O nie, to nie wróży niczemu dobremu- jęknął Draco a ja się zaśmiałam.
-Co znowu takiego genialnego wymyśliłeś kochanie- zapytała się Aisha, nie wiedząc czego można się spodziewać, Blaise jest nieprzewidywalny.
-Zamiast siedzieć tak i się zamartwiać przygotujmy już coś na wieczór. Ugotujmy coś!
-Diable czy ty kiedykolwiek coś gotowałeś, albo chociaż byłeś w kuchni?
-Oczywiście, że byłem w kuchni, może nic konkretnego nie gotowałem, ale być byłem! A poza tym nasza Mionka na pewno coś umie- powiedział po czym spojrzał na mnie, tak samo zresztą jak Draco i Aisha.
-No w mugolskiej rodzinie zwykle pomagałam przygotowywać potrawy na święta. W sumie to wcale nie jest taki głupi pomysł. Chociaż to będzie gotowe kiedy tata wróci- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Wstałam i podeszłam do wielkiej biblioteczki przy ścinie.
-Jest tu tyle książek, na pewno się znajdzie jakaś kucharska, kto wie może moja mama umiała dobrze gotować- stwierdziłam i zaczęłam przeszukiwać wzrokiem książki. W końcu znalazłam odpowiedni tytuł i go wyciągnęłam.
-Tu coś może znajdziemy- powiedziałam i wróciłam do Draco.
-Czyli Blaise naprawdę miał dobry pomysł? Świat zwariował!- zaśmiał się blondyn zerkając mi przez ramie do książki.
-Czasem mu się zdarzy już tak nie przesadzaj- broniła swojego chłopaka Aisha, po czym przysiadła na podłodze by spojrzeć na książkę którą trzymałam w rękach. Blaise siedział nadal na fotelu i posyłał tryumfujący uśmiech w stronę Dracona.
-Trzeba będzie iść na zakupy. Na pewno gdzieś są w domu jakieś mugolskie pieniądze, a w miasteczku jakiś sklep.
-To będą najdziwniejsze a zarazem najlepsze święta jakie miałem- powiedział Draco splatając nasze dłonie. Uśmiechnęłam się i nadal przeglądałam książkę w celu poszukania jakiejś znanej potrawy.


***

Wspólnie ustaliliśmy, które dania przyrządzimy. Okazało się także, że Draco wiedział, gdzie Snape trzyma różne rzeczy na tak zwaną „czarną godzinę”, wśród nich znajdowały się mugolskie pieniądze, i cóż załóżmy, że właśnie taka godzina nastała. Tata na pewno to zrozumie. Ubraliśmy się ciepło i całą czwórką wyszliśmy z domu. Moi przyjaciele nigdy nie byli chyba w mugolskim sklepie, ale coś mi się wydaje, że w mugolskich klubach chłopaki byli nie raz. To było dla nich coś nowego, jednak nie czuli obrzydzenia czy też pogardy, byli podekscytowani poznania czegoś nowego. Chociaż teraz przydało się moje mugolskie wychowanie.
Na szczęście nie musieliśmy szukać długo sklepu, był zaledwie kilka metrów od naszego domu. W sumie nigdy się nie zastanawiałam dlaczego rodzice nie zamieszkali w jakimś mieście czarodziejów. Może mieli dość tego świata i choć na chwile chcieli od nich odpocząć? A może dlatego, że tata wychowywał się w rodzinie półkrwi. Chociaż za dużo nie wiedziałam o babci i dziadku, będę musiała o to kiedyś się go zapytać.... Wyrwałam się z rozmyśleń kiedy zobaczyłam jak Blaise usiłuje otworzyć jedną z lodówek.
Na szczęście w sklepie było wszystko czego potrzebowaliśmy i już po nie całej godzinie wracaliśmy obładowani zakupami. Co prawda dla mojej trójki przyjaciół było to coś jak jakaś niesamowita przygoda, ja jednak czułam się jakbym wróciła do swojego dzieciństwa.


***

W domu, kiedy już się rozebraliśmy, zanieśliśmy zakupy do kuchni i zaczęliśmy przydzielać każdemu obowiązki. Ja z Aishą miałam się zając indykiem, ponieważ bałam się tego dać chłopakom, niestety oni wywalczyli do zrobienia ciasta z whisky, w końcu to oni najbardziej krzyczeli o ten deser. Ostatecznie i tak robiliśmy wszystko razem i całkiem nieźle nam to szło. Co prawda, kiedy chłopaki otworzyli mąkę to rozsypała się na całą kuchnie i wszyscy byliśmy biali, to była świetna zabawa. Śmialiśmy się i czasem rzucaliśmy w siebie różnymi rzeczami. Chłopaki czasem pod pijali whisky, ale my też nie byłyśmy święte, bo raz po raz jadłyśmy czekoladę, która miała być do puddingu.
Po jakiś dwóch godzinach mieliśmy co raz więcej gotowych potraw. Tylko indyk jeszcze czekał by go włożyć do piekarnika. Lodówka była już pełna przygotowanymi przekąskami, a blaty upieczonymi ciastami, a ich zapach roznosił się już po całym domu.
-No muszę Wam powiedzieć, że nam to wyszło całkiem nieźle- powiedziałam w końcu wycierając ręce.
-Już się nie mogę żeby tego wszystkiego skosztować!- zawołał Blaise, trzymając w ręce, butelkę whisky.
-A przy tym była świetna zabawa, musimy kiedyś to powtórzyć- zaśmiała się Aisha i wzięła butelkę od swojego chłopaka. Wszyscy byliśmy cali brudni od mąki, ciasta, sosów i innych rzeczy. Faktycznie była świetna zabawa. Nagle usłyszałam hałas teleportacji. Uśmiechnęłam się.
-Wróciłem!- usłyszałam głos mojego taty.
-Jesteśmy w kuchni!- zawołałam przyjmują od Draco ścierkę, którą zaczęłam wycierać twarz.
-A co tu się działo?- zapytał zszokowany, kiedy zobaczył w jakim stanie jest kuchnia i my.
-Zrobiliśmy kolacje, musieliśmy się czymś zając kiedy Ciebie nie było, przy okazji się trochę pobawiliśmy- wyjaśnił Draco.
-Zrobiliście wszystko sami?
-Tak, poczekaj aż skosztujesz naszego ciasta z whisky- powiedział zadowolony Blaise.
-Jestem pod wrażeniem. W takim razie idźcie się szybko przebrać, my z chłopakami pójdziemy po choinkę a Wy dziewczyny wyciągniecie ozdoby. Ubierzemy szybko choinkę i będziemy mogli zasiadać przy stole- zarządził uśmiechając się.
-Świetnie, my z Aishą kupiłyśmy trochę ozdób też na Pokątnej,

***

-Aisha, Hermiona my wychodzimy, niedługo wrócimy!- usłyszałyśmy wołanie Snape'a z dołu. Byłyśmy już prawie gotowe. Aisha wybrała na tę okazje czarną, koronką sukienkę z rękawami trzy-czwarte do tego zielone dodatki i buty oczywiście na wysokim obcasie. Ja za to miałam zieloną rozkloszowaną sukienkę z długimi rękawami, dodatki dobrała srebrne tak samo jak zresztą buty. Obydwie miałyśmy rozpuszczone włosy. Musiałyśmy przyznać, że wyglądałyśmy całkiem nieźle. Nie mogłyśmy się doczekać reakcji chłopaków, kiedy nas zobaczą.
Zeszłyśmy na dół i postanowiłyśmy nakryć do stołu, żeby od razu po ubraniu choinki zasiąść do niego.Znalazłam biały obrus i rozłożyłam go na blacie. Aisha postawiła na nim dwie zielone świece. Następnie rozłożyliśmy dla wszystkich talerze, wraz z sztućcami.
-Może powinnyśmy dać jeszcze jedno na krycie?- zapytałam kiedy już skończyłyśmy.
-Po co ? - zdziwiła się Aisha.
-W starym domu zawsze tak robiliśmy, jest to tłumaczone na wiele sposobów, ale w ten dzień powinna być tu cała rodzina. Mugole mi zawsze mówili, że to dla osób zmarłych. Pomyślałam sobie, że może zrobimy dodatkowe nakrycie dla mojej mamy.... bo to wtedy będzie tak jakby tutaj była...- wytłumaczyłam cicho, spuszczając głowę.
-Oh Hermiona... zróbmy tak, zresztą przecież już nie raz widziałyśmy duchy. Kto wie co może się wydarzyć tej nocy- powiedziała z uśmiechem i mnie przytuliła.
-Dziękuje Aish- szepnęłam i otarłam pojedynczą łzę.
-Hej mam pomysł, masz jakieś zdjęcie swojej mamy?
-Tak na górze, kiedy wprowadziłam się tu w lecie dał mi jedno
-Możesz je przynieść?- zapytała z tajemniczym uśmiechem. Przyglądałam jej się przez chwile by odgadnąć o czym myśli, jednak po chwili się poddałam. Wzruszyłam ramionami i pobiegłam na górę. Trzymałam to zdjęcie na szafce nocnej, zawsze przed spaniem na niego spoglądałam. Gdy zeszłam z nim na dół, dodatkowe nakrycie było już przygotowane a Aisha jeszcze coś przystrajała na parapecie.
-Teraz mi powiesz co kombinujesz?- zapytałam, podając jej zdjęcie. Nic nie mówiąc, z uśmiechem na twarzy, położyła fotografie pomiędzy dwiema świeczkami na parapecie.
-Tak na pewno będziemy tu o niej pamiętać w tej chwili.
-Świetny pomysł, tacie też powinien się spodobać- powiedziałam rozpromieniona i w tym samym momencie usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi.
- O wilku mowa.
-Jesteśmy ! Nawet nie wiecie jak trudno znaleźć choinkę!- zawołał Snape z przedpokoju. Po chwili cała trójka weszła do salonu a za Nimi lewitowała wielka choinka. Kiedy Blaise i Draco na nas spojrzeli szczęki im opadły.
-Pięknie wyglądacie- powiedział Snape uśmiechnięty. Spojrzał na chłopaków i pokiwał głową
-Jak już się otrzęsiecie to idźcie na górę się przebrać, ubieramy zaraz choinkę i zasiadamy do stołu, nie mogę się doczekać aż skosztuje tych wszystkich potraw- zaśmiał się i poszedł do swojej sypialni. Blaise'owi i Draco jeszcze trochę zajęło by się opamiętać.
-Ja nie wiem czy oni się jeszcze nie przyzwyczaili do naszego wyglądu czy jak?- zapytała się Aisha a ja się zaśmiałam. 
-To przez tą przerwę- odezwał się w końcu Blaise.
-Idźcie się lepiej przebrać, bo chcemy zacząć w końcu te święta jak należy- ponagliłam ich. Podejrzewam, że gdybyśmy nie wypchnęli ich z pokoju to jeszcze chwile by tam stali.

***

Kiedy czekałyśmy na chłopaków, wyciągnęłyśmy ozdoby na choinkę, które kupiłyśmy na Pokątnej. Niedługo po tym Snape do nas dołączył. Był ubrany w dopasowany garnitur. Pierwszy raz chyba go widziałam w takim normalnym ubraniu. Zawsze chodził w tych swoich czarnych, czarodziejskich szatach.
Gdy do nas dołączył wyciągnął bombki, które były już tu wcześniej. Kiedy otworzyłam pudełko moim oczom ukazały się własnoręcznie malowane bańki. Bardzo ostrożnie wzięłam jedną do rąk.
-Pewnie już się domyślasz kto je pomalował- odezwał się tuż przy mnie mój ojciec.
-Mama?- szepnęłam, wpatrując się w ozdobę.
-Tak, a tą zrobiła gdy się urodziłaś- odpowiedział z uśmiechem wyciągając z małego pudełeczka bombkę. Odłożyłam poprzednią i wzięłam delikatnie do rąk tą co trzymał Snape. Przyjrzałam się jej. Były na niej błyszczące zielone zawijasy, które układały się w moje imię.
-Jest piękna- powiedziałam z uśmiechem, chwile potem poczułam jak jedna pojedyncza łza spływa mi po policzku. Za nim zdążyła ześlizgnąć się z mojej twarzy, Snape ją wytarł.
-Może to ona zawiśnie pierwsza na naszej choince?
Kiwnęłam tylko głową i zrobiłam to co zaproponował Severus. W tym samym czasie na dół zeszli Draco i Blaise.
-Zaczęliście bez nas?- oburzył się Smok.
-Jakbyśmy mieli czekać na was to nawet jutro byśmy nie usiedli do tego stołu- zażartowała Aisha.
-Dobra to bierzemy się do pracy- powiedział Snape. I faktycznie, ja z Aishą wieszałam kolorowe bombki, chłopaki zajęli się światłami a mój tata łańcuchami i anielskimi włosami.
Już po jakiejś półgodziny, choinka była ubrana a my spoglądaliśmy na swoje dzieło. To nie była klasyczna choinka. Były na niej najróżniejsze kolorowe bombki oraz łańcuchy. Magiczne światełka migały własnym rytmem. Była piękna, największy urok dawały ozdoby mojej mamy.
-No muszę Wam powiedzieć, że się spisaliśmy!- zawołała entuzjastycznie Aisha.
-Też tak uważam- zgodziłam się z nią.
-To teraz możemy wreszcie coś zjeść! A najlepiej zacznijmy od ciasta!- powiedział Blaise, kierując się do stołu.
-O nie mój drogi, ciasto będzie na samym końcu- oznajmiła surowo blondynka, doganiając go. Draco podszedł, śmiejąc się przyciągnął mnie do siebie i spojrzał w górę. Podążyłam jego śladami i zobaczyłam jemiołę, która pojawiła się znikąd. Spojrzałam na niego z podejrzliwym wzrokiem.
-Nie patrz tak na mnie. Nie mam pojęcia skąd ona się tu wzięła!- zaczął się bronić.
-Ale wiesz jakie są zasady- powiedział z zawadiackim uśmiechem. Pokiwałam tylko niedowierzająco głową i zbliżyłam swoją twarz do jego. Draco nie wahając się, wpił się w moje usta. Miałam ochotę zatracić się w tym pocałunku bez końca, jednak obudziło mnie odchrząknięcie mojego ojca. Odsunęłam się od blondyna, lekko się rumieniąc.
-Siadamy?- zapytał Snape.
-Już idziemy- odezwał się Draco. Potarł nosem mój nos i pocałował mnie w policzek.
-Wesołych Świąt- szepnął wprost do mojego ucha. Kiedy na mnie spojrzał byłam cała rozpromieniona.
-Wesołych Świąt- odszepnęłam. Chciałam go pocałować, jednak się powstrzymałam gdyż czułam na sobie wzrok mojego ojca. Odsunęliśmy się od siebie i poszliśmy do stołu, trzymając się za ręce.
Snape siedział na samym początku, Aisha siedziała obok niego po lewej stronie, a Blaise tuż przy niej. Draco odsunął mi krzesło i usiadłam po prawej stronie mojego ojca. Mój ukochany oczywiście zajął miejsce tuż koło mnie.
-Zanim zaczniemy jeść chciałem coś powiedzieć- oznajmił Mistrz Eliksirów.
-Cieszę się, że jesteśmy tu wszyscy razem. Szczególnie cieszę się, że mogę ten czas spędzić z moją córką. Wiem, że wiele przeżyłaś przez ostatnie kilka miesięcy, ale naprawdę się cieszę, że po tylu latach mogę w końcu siedzieć przy tym stole właśnie z Tobą. To dla mnie wiele znaczy. A Twoja matka by była bardzo dumna z Ciebie Hermiono. Dlatego chciałbym zacząć te święta, tą kolacje toastem. Za naszą rodzinę!- powiedział i podniósł swój kieliszek.
-Za rodzinę!- powtórzyliśmy wszyscy i wypiliśmy łyk wina.
-Nie marzyłam o lepszych świętach. Wierzę, że nie są one ostatnie- odezwałam się, uśmiechając się do swojego ojca.

Snape:

Siedzieliśmy wszyscy przy stole. Jedliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Aisha i Draco jak zwykle w pewnym momencie zaczęli się kłócić, Hermiona i Blaise musieli ich uspokajać. Zauważyłem co raz większe rodzące się uczucie pomiędzy swoją córką a moim chrześniakiem. Powinienem się tym zamartwiać, ale tym razem po prostu cieszyłem się widząc tą dwójkę taką szczęśliwą. Nigdy nie widziałem takiego Dracona.
Kiedy przyglądałem się tej dwójce, w pewnym momencie zobaczyłem przez okno, zarys postaci. Przyjrzałem się. To nie było możliwe.
-Przepraszam na chwilę- powiedziałem szybko i nie czekając na reakcje moich podopiecznych wyszedłem z pokoju i skierowałem się na podwórko z tyłu domu. Na zewnątrz było zimno, nadal sypał śnieg. Spojrzałem w prawo i ujrzałem ducha.
-Emma?- szepnąłem. Byłem w szoku odkąd odeszła nigdy się tu nie pojawiła. Myślałem, że odnalazła spokój.
-Minęło tyle lat, a ty się nic nie zmieniłeś- odezwała się z uśmiechem.
-Co Ty tu robisz ? Jak ?
-Zawsze tu jestem, ale się nie pokazuje. Musiałeś iść dalej, gdybym została tu jako duch, chciałbyś zostać przy mnie, a Ty musiałeś normalnie żyć by kiedyś zaopiekować się naszą małą córeczką.
-To dlaczego dzisiaj Cię ujrzałem?
-Sama nie wiem. Dobrze wiesz, jak uwielbiałam święta. Musiałam w końcu z Tobą porozmawiać. Ciesze się, że przyprowadziłeś Hermionę do naszego starego domu...- powiedziała i znowu zerknęła przez okno, gdzie jedliśmy kolacje.
-Jesteś zawsze przy niej i nigdy się nie ujawniasz. Czemu ? Czemu nie porozmawiasz z nią?
-Jest jeszcze na to za wcześnie, jeszcze się w tym wszystkim nie odnalazła. Opiekuj się nią, nie możemy po raz drugi stracić córki- szepnęła, spoglądając znów na mnie.
-Ale Em...
-Nic nie mów Sevciu... wiem co się dzieje, ale na razie nie możesz się tym zamartwiać. Jesteście szczęśliwi. Ona jest szczęśliwa. To jest teraz najważniejsze....Muszę Cię o coś prosić... Nie wołaj mnie, ani nie wzywaj. Będę tu nadal ale się nie będę pokazywać, nie dopóki nie nadejdzie na to odpowiedni czas.
-Emmo...
-Proszę Severusie
-Brakuje mi Ciebie....- powiedziałem cicho i spuściłem wzrok, nienawidziłem się tak otwierać.
-Wiem, ale jestem tu naprawdę. Teraz już o tym wiesz. Powiedz jej, że ją kocham....- szepnęła i zaczęła powoli znikać.
-Emmo proszę...- zacząłem nalegać, jednak to nic nie dało, już po chwili przede mną była tylko ciemna noc. Nagle drzwi koło mnie otworzyły się i zobaczyłem Dracona.
-Wszystko w porządku? Hermiona się martwi.

-Tak, już wracam- odpowiedziałem. Blondyn wszedł do środka a ja zaraz po nim, za nim jednak zamknąłem drzwi spojrzałem w miejsce gdzie jeszcze kilka chwil temu widziałem moją przyjaciółkę. Pokiwałem głową i zamknąłem drzwi. Wróciłem do stołu i uspokoiłem Hermionę. 

*****************************************************************
....
Będę szczęśliwa jeśli jeszcze ktoś tu zagląda i czeka na rozdziały. Dziękuję tym wytrwałym....

Pozdrawiam
Wasza
Caroline Cross 


5 komentarzy:

  1. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bedzie cos dalej ? Ciagle tu zagladam a tu nadal cisza 😔

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka. Bardzo mi sie spodobało to opawiadane czy tam książka nie wiem jak to nazwać. Szkoda że nie ma końca. Jestem straszne ciekawa co by bylo gdybyś skończyła pisać tego bloga.♥♥♥
    Pozdrawiam♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka. Bardzo mi sie spodobało to opawiadane czy tam książka nie wiem jak to nazwać. Szkoda że nie ma końca. Jestem straszne ciekawa co by bylo gdybyś skończyła pisać tego bloga.♥♥♥
    Pozdrawiam♡♡

    OdpowiedzUsuń