piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział XXVII "Rozstania, Żal I Rozpacz"

"To nie jest ważne, ile czasu spędziłeś z daną osobą. Mogłoby to być nawet pół życia, rok albo miesiąc i tak tęsknisz tak samo. Najważniejsze są piękne chwile, których nikt Ci nie odbierze i nie przywróci"
autor nieznany

Aisha:

Siedziałam na parapecie i oglądałam krajobraz za oknem. Rozmyślałam nad tym wszystkim co się wydarzyło. Nie mogłam zrozumieć dlaczego Draco to zrobił, przecież był taki szczęśliwy z Hermioną, gdy ich obserwowałam wydawało mi się, że mój brat naprawdę ma zamiar się ustatkować, i że widzi tylko Szatynkę. Cóż może jednak nie znam tak dobrze swojego bliźniaka jak myślałam.
W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi, nie odezwałam się, podejrzewałam kto to może być. Miałam nadzieje, że jeśli nic nie powiem Blaise nie wejdzie do środka. Niestety się myliłam. Po chwili drzwi się uchyliły i zobaczyłam nikogo innego jak czarnoskórego.
-Aish...- powiedział cicho, idąc powoli w moją stronę.
-Czego chcesz?- zapytałam odwracając znowu głową w stronę okna.
-Porozmawiać. Nie możesz zawsze mnie unikać- odpowiedział stając przede mną.
-O czym chcesz porozmawiać? O tym, że bronisz swojego przyjaciela? Dobra rozumiem, ale nie zapominaj, że Hermiona też jest Twoją przyjaciółką!- wstałam zdenerwowana i spojrzałam mu w oczy.
-Aisha ale on tego nie zrobił!- próbował tak jak zawsze bronić Draco. Obydwoje byli tak niesamowicie lojalni wobec siebie. Nigdy jeszcze nie słyszałam ani nie widziałam, żeby się zdradzili.
-Skończ z tym Blaise! Zawsze go bronisz! Obojętnie czy to jego wina czy nie. Wierzysz w niego, ale w końcu trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, nie sądziłam, że Draco mógłby się do tego posunąć. Nie chciałam w to wierzyć, ale obydwoje wiemy jaki jest mój brat.
-Aisha znasz go lepiej niż ja. Naprawdę wierzysz w tą plotkę? Dobrze wiesz, że Draco zależy na Hermionie
-Ja już nie wiem w co wierzyć Blaise. Ale jedno wiem na pewno. Wiem jak Miona się teraz czuje, bo gdybyś nie zapomniał sama to przeżyłam! Pomyśl jak teraz ona się czuje, pomyśl co się z nią dzieje. Nigdy nie chciałam by ją to kiedyś spotkało i myślałam, że faktycznie Draco nie zrani jej tak jak kiedyś zranił Tristian mnie, ale się myliłam. Dlatego nie wiem w co wierzyć. Momentami się zastanawiam czy mogę wierzyć i Tobie....- ostatnie zdanie powiedziałam szeptem spuszczając wzrok. Blaise zesztywniał.
-Aish ja nigdy....- zaczął ale nie pozwoliłam mu skończyć.
-Nie... nie chce tego słuchać, proszę wyjdź. Chcę zostać sama- powiedziałam próbując się nie rozpłakać.
-Kochanie...- szepnął, słyszałam w jego głosie troskę.
-Blaise proszę...- dalej nie patrzyłam mu w oczy. Widać było, że czarnoskóry chłopak miał wątpliwości co do tego, ale w końcu skapitulował i wyszedł trzaskając drzwiami.
Ja w tym samym momencie upadłam na kolana i wybuchłam płaczem. A miało być tak pięknie....

***


Draco:

Stałem nadal na tym korytarzu jak w murowany. Cały czas w moich uszach tylko słyszałem głos Hermiony „Skoro nic się nie wydarzyło, to pomiędzy Nami też tak było. To koniec Draco”. Nie mógł w to uwierzyć, stracił ją. Nigdy nawet nie brał tego pod uwagę, że kiedyś może to się stać. Nie mogłem już tam dłużej być, pobiegłem tylko sobie znanym kierunku. Wybiegłem z zamku, a kiedy już nie miałem siły oparłem się o pień wierzby i sunąłem się na ziemię. Uwielbiałem tu przychodzić z Hermioną po lekcjach. Opierała się o mnie i najczęściej czytała lub malowała, a ja obejmowałem ją i bawiłem się jej włosami.... A teraz to zepsułem, straciłem najlepszą rzecz, która mnie spotkała w tym marnym życiu. Ale czy on Draco Malfoy miał zamiar się poddać? Nie. Tylko jak na razie nie wiedziałem zupełnie co ma robić.
Nagle dosiadła się do mnie Astoria.
-Hej- przywitała się.
-Cześć- odpowiedziałem nie chętnie. Nie chciałem żadnego towarzystwa, a tym bardziej damskiego no chyba, że byłaby to Miona. Rany czego nie mogłem tego zrozumieć wcześniej!
-Jak z Hermioną? Nie widziałem jej od dwóch dni- zapytała cicho. Obserwowałam mnie wiedziałem to, jednak, ja patrzyłem przed siebie.
- Zerwała ze mną- powiedziałem próbując mówić to obojętnym tonem.
- Przykro mi, chyba była dla Ciebie ważna.
-Można to tak powiedzieć, wybacz Astorio ale chce pobyć sam- powiedziałem i wstałem. Skierowałem się w stronę zamku nawet na nią nie patrząc. Nie miałem ochoty na rozmowy, zresztą tak naprawdę na nic nie miałem ochoty, no może z wyjątkiem upicia się do nie przytomności.

***


Hermiona:


Poczułam znane szarpnięciem w okolicy pępka i już po chwili przed moimi oczami ukazał się nasz dwupiętrowy dom. Przypomniała sobie jak zaledwie kilka miesięcy temu stałam tu tak samo jak teraz i byłam zagubiona w swoim życiu. Był to czas kiedy dowiedziałam się prawdy o swojej rodzinie. Teraz także byłam zagubiona, tylko tym razem moimi uczuciami do Draco. Starałam się powstrzymywać płacz, nie chciałam się rozpłakać przy Snape'e, ufałam mu ale nie miałam siły rozmawiać na ten temat. Jeszcze długo po tym jak zostawiłam Dracona samego na korytarzu, zatrzymałam się za zakrętem i nie mogłam się uspokoić. Musiało minąć kilka długich chwil bym ustabilizowała się z emocjami bym mogła pokazać się w gabinecie mojego ojca.
Weszliśmy do domu, a ja znowu poczułam ten znajomy zapach, eliksirów i farb, który tak uwielbiałam.
-Potrzebujesz czegoś?- zapytał Snape patrząc na mnie z troską.
-Nie, poradzę sobie.
-Hermiono, naprawdę jeśli chcesz to mogę przenocować dzisiaj w domu, a rano teleportować się do szkoły...
-Nie tato, dziękuje. Za wszystko. Ale po prostu muszę pobyć trochę sama. Wszystko będzie dobrze, obiecuje.- powiedziałam próbując się uśmiechnąć. Nie chciałam by się o mnie martwił, ale widziałam w jego oczach troskę. To było oczywiste kochał mnie i troszczył się o mnie. W końcu jestem jego córką i do tego niedawno odnalezioną, wiadome jest to, że będzie przewrażliwiony.
-No dobrze, w takim razie uważaj tu na siebie, jakby coś się działo poślij patronusa- powiedział zmartwionym tonem. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Cześć. Jeszcze raz dziękuje- szepnęła i przytuliłam się do niego. Snape tylko kiwnął głową. Po czym wyszedł z domu i zaraz potem usłyszałam znajomy trzask przy teleportacji.
Westchnęłam cicho i rozejrzałam się po pokoju. Wzięłam walizkę i zaniosłam ją do swojego pokoju, nic się nie zmieniło, wszystko było tak jak zostawiłam go w wakacje. Nie miałam siły się rozpakowywać. Usiadłam na podłodze i oparłam się o framugę łóżka. Podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Zamknęłam oczy i zobaczyłam Draco, który siedzi koło mnie i pije ognistą. To tu się wszystko zaczęło, to tu mu zaufałam. Wtedy powiedział mi, że zawsze mi pomoże.... Otworzyłam oczy i potrząsnęłam głową, miałam o nim zapominać a nie wspominać. Wstałam i zeszłam na dół. Wyszłam na dwór, musiałam przewietrzyć trochę umysł, jednak niestety i tam mnie dopadł. Kiedy zobaczył drzewo gdzie prawie po raz pierwszy się całowaliśmy coś mnie zakuło w sercu. Chciałam uciec od tego wszystkiego, chciałam uciec od niego. Wróciłam do domu. Nie wiedziałam gdzie się podziać, w każdym kącie domu widziałam nikogo innego jak Dracona. To jak siedzieliśmy przy fortepianie i ja grałam, a on mnie obserwował, albo to jak łaskotał mnie na kanapie. Trzeba było zostać w tym Hogwarcie. Nie wiedziałam w jakim pokoju mogłam się znaleźć gdzie nie było jego. Gdzie nie widziałam jak byłam szczęśliwa z nim. W końcu wymyśliłam wpadłam do pracowni mojej mamy, zamknęłam się na klucz jakbym chciała się odgrodzić od tych bolących wspomnień. Osunęłam się po drzwiach i wybuchłam płaczem. Nie umiałam się od niego uwolnić.

***

Snape:

Bardzo martwiłem się o Hermionę, nie wiedziałem o co jej poszło z Draco, ale może to i lepiej. Nie podobało mi się, że są razem, lepiej żeby teraz się rozstali gdy ich uczucie jest jeszcze w zarodku. Teraz będzie to mnie boleć, chociaż i tak bardzo to przeżywa. Mi nie powie o co chodzi to wiadome ale wiem kto może jej pomóc, a ja będę spokojniejszy zostawiając ją w domu samą. Gdy teleportowałem się do swojego gabinetu od razu ruszyłem do pokoju wspólnego Slytherinu.


***

Aisha:

Nadal płakałam gdy nagle pokój rozjaśnił się błękitnym światłem. Przetarłam oczy i zobaczyłam biało-niebieską wydrę.
-Aisha, jednak nie umiem się od niego uwolnić...Potrzebuję Cię...- usłyszałam rozchodzące się echo, które było głosem Hermiony. Od razu zaczęłam trzeźwo myśleć. Wstałam i nie wiele myśląc zaczęłam się pakować. Zjawa jeszcze chwilę się utrzymywała ale potem rozpłynęła się w powietrzu. Kiedy byłam już prawie gotowa, ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłam cicho jeśli to znowu Blaise, a co gorsza Draco to chyba rzucę na nich jakąś obrzydliwą klątwę. Hermiona mnie teraz potrzebowała i to było najważniejsze. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Nie zobaczyłam w nich ani swojego chłopaka, ani brata. Moim gościem był Mistrz eliksirów.
-Profesorze? Co Pan tu robi?
-Aisha ile razy mam Ci mówić byś zwracała się do mnie po imieniu albo chociaż po nazwisku? Mogę?- zapytał ojciec chrzestny mojego brata. No tak zawsze gdy przyjeżdżałam do niego na wakacje to nie wiedziałam jak mam się do niego zwracać. Więc zostało per Pan.
- Pewnie- odpowiedziała szerzej otwierając drzwi.
-Coś się stało- zapytałam po chwili.
-Chciałem Cię prosić o przysługę. Pewnie dobrze wiesz co się dzieje z Hermioną, oczywiście nie oczekuje, że mi powiesz, jednak chce cię prosić byś Ty także już pojechała na święta do mojego domu. Będę czuł się spokojniejszy, że jesteś tam z nią, a ona nie jest z tym wszystkim sama.
-Tak się składa, że właśnie szłam do Ciebie by Cię o to prosić.
-W takim razie świetnie, widzę, że już jesteś spakowana. Chodźmy do mojego gabinetu z stamtąd się teleportujemy.
Kiwnęłam tylko głową i wyszliśmy z dormitorium. Modliłam się, żeby tylko nie zobaczyć po drodze Blaise'a. Nie miałam siły by spojrzeć mu ponownie prosto w oczy.
Gdy byliśmy już w gabinecie, Snape stanął naprzeciwko mnie.
-Chwyć mnie za rękę.
Zrobiłam tak jak mi kazał i już po chwili teleportowaliśmy się. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam niewielki zielony domek. Zawsze uwielbiałam to miejsce, kojarzy mi się z szczęściem i radosnymi wspomnieniami.
-Proszę pomóż jej. Nałożę, na dom więcej zaklęć ochronnych by przypadkiem nikt z zewnątrz nie mógł się tu dostać. Wpadnę jutro wieczorem zobaczyć czy wszystko w porządku.
-Dziękuje Snape- powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Otworzyłam drzwi kluczem, który dostałam od profesora i weszłam do domu. Dawno mnie tu nie było, ale cieszyłam się, że tu wróciłam. Zostawiłam walizkę w przedpokoju a kluczyk rzuciłam na małą szafkę.
-Hermiona?!- zawołałam wchodząc głębiej do domu. W salonie jej nie było, kiedy chciałam się skierować na górę, usłyszałam cichy szloch. Podążyłam za tym dźwiękiem i dotarłam do drzwi, chciałam wejść, lecz były zamknięte.
-Hermiona?! Hermiona to ja Aisha.- krzyknęłam, pukając. Przez chwile było słychać szmer a potem kliknięcie zamka. A zaraz potem w drzwiach zobaczyłam moją przyjaciółkę w opłakanym stanie.
-On jest wszędzie Aish, wszędzie...- powiedziała słabo.
-Oh Miona....- szepnęłam i przytuliłam ją do siebie.
-Już dobrze Hermiona, przetrwamy przez to razem- powiedziałam cicho kiedy ona odwzajemniała mój uścisk. Nie minęła chwila a znów wybuchła płaczem.

***

Draco:

Kiedy po długim spacerze po całym Hogwarcie wróciłem do sypialni, mocno się zdziwiłem kiedy Blaise'a w niej nie zastałem. Dopiero po kilku chwilach pomyślałem, że pewnie jest u moje siostry, może chociaż oni się pogodzili. Przynajmniej miałem taką nadzieje, nie chciałem by się kłócili z powodu tego, że byłem idiotą. Nalałem sobie pełną szklankę ognistej i stanąłem przy oknie.
Musiałem jakoś zawalczyć o nią,, ale to musiało być coś naprawdę mocnego. Jak mogę jej udowodnić, że nikogo innego nie pragnę i nie kocham? Widzę tylko ją i to już od dawna. Nie pozwolę jej tak po prostu odejść. Jestem Malfoy'em, a oni tak łatwo się nie poddają . Spojrzałem na szklankę w mojej dłoni, nagle poczułem do niej wstręt. Rany musiało być naprawdę ze mną źle skoro nie miałem ochoty na ognistą. Postawiłem szklankę na biurku i położyłem się. Nic mnie w tej chwili nie obchodziło. Poszedłem spać nawet nie przebierając się. Nie mogłem znieść tej pustki w sobie, odkąd Hermiona powiedziała mi, że to koniec.


***

Gdy się obudziłem już świtało. Najchętniej bym nie wstawał w ogóle z łóżka, ale musiałem trochę powęszyć, by dowiedzieć się kogo to sprawka. Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki by doprowadzić się chociaż trochę do porządku dziennego. Cały czas się zastanawiałem gdzie do cholery jest Blaise. Gdy byłem już gotowy i miałem zejść na śniadanie do wielkiej sali, zajrzałem do pokoju dziewczyn, z zamiarem sprawdzenia czy przypadkiem nie ma tam mojego przyjaciela. Niestety nie znalazłem go tam. A co gorsza pokój wydawał się strasznie pusty.
Z głową pełną myśli usiadłem przy stole Ślizgonów. Kilka osób nadal gadało, jednak nauczyłem się jak ignorować wszystkich, więc zacząłem jeść nie przejmując się. Wiedziałem, że nie jest dane mi w spokoju skonsumować posiłek, ponieważ, Astoria się do mnie dosiadła.
-Cześć- przywitała się.
-Przepraszam, że ciągle Ci przeszkadzam, ale martwię się i czuję się trochę winna tego co się stało. Chciałabym Ci jakoś pomóc.

-Nie martw Asti, poradzę sobie, ale dzięki. Doceniam to, naprawdę- powiedziałem patrząc na nią.
-Wiesz tak myślałam sobie o tej całej sytuacji i się zastanawiałam kto mógł zrobić to zdjęcie. I pomyślałam, że wtedy nikogo nie było w pokoju, nikogo oprócz Blaise'a. Nie chce w to wierzyć, ale może to on rozpuścił tą plotkę i porozdawał zdjęcia?
-Blaise? Diabeł?- zapytałem nie wierząc.
-Pomyśl o tym- szepnęła i wstała, zostawiając mnie z głową jeszcze bardziej pełną pytań i myśli.


***************************************************

Witam.
Wiem, że dawno mnie tu nie było. Wstyd mi. Ale kompletnie nie mam czasu, trzecia klasa gimnazjum nie jest wcale taka łatwa jak myślałam, do tego dochodzą inne zajęcia i na pisanie wgl nie mam czasu, za co Was przepraszam. Narazie Wam wstawiam to, ale nie jestem z tego zadowolona, chyba się wypalam. Nie wiem. Ocenę zostawiam Wam.
Dziękuje, że jeszcze jesteście. 

Pozdrawiam 
Caroline Cross

PS. Spóźnione, Wesołych Świąt! :)

3 komentarze:

  1. Ja chciałam żeby oni byli szczęśliwi :o
    Mam nadzieję, że jednak się nie wypalisz bo uwielbiam to opowiadanie :)
    Ale błagam, jak już będziesz chciała odpocząć od pisania, dokończ szybko to opowiadania najlepiej happy enedem :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łiii! Doczekałam się! Rozdział jak zwykle Cudowny! Mam nadzieję że Draco,Herm, Blaise i Aisha się pogodzą.
    Trzymam za Ciebie kciuki! I Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń