"Kobiety czasami posuwają się bardzo daleko i poświęcają wiele wysiłku, zaspokoić pragnienie zemsty"
Agatha Christie
Aisha:
Obudziłam
się tylko z jedną myślą.
-Chodzę
z Blaisem!- krzyknęłam momentalnie siadając. Zaśmiałam się sama
do siebie. Wczorajszy wieczór był cudowny.
-Chodzę
z Blaisem- powiedziałam już ciszej. Byłam taka szczęśliwa. Nawet
nie przeszkadzał mi ból głowy.
Nagle
po drugiej stronie pokoju Hermiona zaczęła się budzić.
-Co
się stało? Czemu tak krzyczysz?- zapytała nieprzytomnym głosem,
powoli wstając.
-Miona
przepraszam, nie chciałam Cię budzić, ale wczoraj wydarzyło się
coś niesamowitego!- mówiłam entuzjastycznie, wstając z
łóżka i kładąc się na jej.
-Co
się takiego stało?- powiedziała, ziewając.
-No
bo to było tak, że się lekko, tak delikatnie upiłam i chciałam
by Blaise był zazdrosny, więc wzięłam Higgsa i zaczęłam z Nim
tańcz baardzo blisko aż w końcu Diabeł nas zobaczył. Ja z
impulsu pocałowałam wtedy Terence'a no i Blaise się wściekł i
odepchnął mnie od niego. Potem zaprowadził mnie na korytarz i
zaczęliśmy się kłócić, powiedziałam mu, że mam tego
dość i w końcu skończyło się na tym, że on wyznał mi, że
jest we mnie zakochany, a ja powiedziałam, że odwzajemniam jego
uczucie. I wiesz co? Od wczoraj jesteśmy OFICJALNIE PARĄ!- gadałam
jak najęta ale w końcu skończyłam swoją opowieść z happy
endem. Hermiona patrzyła na mnie cały czas wielkimi oczami, jednak
kiedy doszłam do końca historii wyszczerzyła się i zaczęła
piszczeć a ja razem z nią. Jednak po chwili przestałyśmy,
ponieważ obydwie byłyśmy na kacu po wczorajszej imprezie i
strasznie zaczęła nas boleć głowa przez hałas, który sam
zrobiłyśmy.
-To
nie był jednak za dobry pomysł... Ale Aisha tak się cieszę!-
powiedziała już ciszej i przytuliła mnie.
-Będziecie
idealną parą- dopowiedziała z szerokim uśmiechem.
-Tak
Miona, mówię Ci to będzie piękne. Już sobie wyobrażam jak
to będzie. Widzę całą naszą czwórkę w ogródku
kiedy już jesteśmy starzy a około nas biegają nasi wnukowie a na
sąsiedniej ławce siedzą nasze dzieci z swoimi małżonkami i
żonami!- zaśmiałam się. Czasami się zastanawiam jak Hermiona
wytrzymuje te chwile kiedy gadam jak najęta. Miona również
zaczyna się śmiać.
I
tak leżymy razem na jej łóżku i nie chce nam się wstać.
Opowiadamy co nam się jeszcze wczoraj wydarzyło.
Aż
nagle bez żądnego pukania wchodzą nasi kochani mężczyźni.
-Już
wstałyście? A my chcieliśmy wam zafundować miłą pobudkę-
powiedział zasmucony Diabeł, który stał koło mojego brata.
-Niestety
kochanie spóźniliście się- zachichotałam. Wreszcie nie
czułam się skrępowana przy nim. Wreszcie wiem na czym stoję.
-Słyszałem
świetną nowinę, kiedy ślub?- zapytał Draco z cwaniackim
uśmiechem. Typowy Smok nigdy nie umie się powstrzymać od kąśliwej
uwagi. Z śmiechem rzuciłam w niego poduszką. Niestety uniknął
uderzenia. Ale miło widać, że nie ma nic przeciwko temu.
-Nie
śpieszymy się- trzymał moją stronę, mój chłopak. Ehh jak
to cudownie brzmi... Uśmiechał się podszedł do mnie i mnie
pocałował.
-Mamy
dla Was mały prezent- powiedział mój brat po chwili i z
kieszeni obydwoje wyciągnęli buteleczki z znanym nam eliksirem.
Westchnęłam z ulgi. Wymieniłam spojrzenia z przyjaciółką
i wypiłyśmy jednym duszkiem eliksir.
-Chwila
a w ogóle co ja tu robię? Przecież usypiała w Twoich
ramionach Draco, na kanapie w salonie!- powiedziała nagle Hermiona.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać gdyż bardzo szybko się
zorientowała.
Tak
spędziliśmy praktycznie cały weekend na śmianiu się, rozmawianiu
i cieszeniu się sobą.
***
Hermiona:
Minęło
półtorej miesiąca od imprezy na noc duchów. Wszystko
układało się jak w najlepszym porządku. Czasami tylko Lupinowi
zdarzało się wyprowadzać mnie z równowagi, lecz na
szczęście mam przyjaciół i cudownego chłopaka, którzy
zawsze mi pomogą.
Odkąd
Blaise i Aisha stali się parą wszystko zrobiło się łatwiejsze.
Była
połowa grudnia, powoli zaczynała się zima, więc trzeba było już
ubierać cieplejsze swetry. Przynajmniej są większe szanse na
śnieg w Boże Narodzenie. Już nie raz przed zaśnięciem
zastanawiałam się jak będą wyglądać w tym roku moje święta.
Czy Snape je obchodzi? Czy zostaniemy w szkole a może pojedziemy do
domu?
Właśnie
szłam do gabinetu Snape'a. Przez ten czas jeszcze bardziej się do
siebie zbliżyliśmy i często chodziłam do niego by tak po prostu
porozmawiać. Gdy już byłam na miejscu,zapukałam do drzwi i jak
zawsze usłyszałam ponure „proszę”. Weszłam do gabinetu bez
żadnego skrępowania.
-Cześć
tato- przywitałam się z uśmiechem, wtedy on podniósł głowę
znad jakiegoś pergaminu i odwzajemnił gest.
-Witaj
Hermiono. Co u Ciebie i reszty?- zapytał a ja usiadłam na krześle
przed jego biurkiem.
-Wszystko
ok, tylko czasami brakuje nam wyjść do Hogsmade.
-Tak
wiem. Dużo uczniów się na to skarży, ale niestety takie
czasy nastały i niestety niedługo będzie jeszcze gorzej...- mówi,
lecz wygląda jakby był w zupełnie gdzie indziej.
-Wiesz
coś nowego? Wszystko dobrze?- pytam z troską. Czasami naprawdę się
o niego boję, bycie szpiegiem to najniebezpieczniejsze co może być.
-Co?
A tak, tak. Tylko dostałem nowe zadanie od Czarnego Pana-
powiedział przyciszonym głosem.
-Co
musisz zrobić?- zapytałam z małą obawą.
-Czarny
Pan uważa, że to ja powinienem zostać dyrektorem Hogwartu, by mieć
powoli nad szkołą kontrolę. Tylko, że wtedy, będą musieli
przyjść nauczać niektórzy śmierciożercy... - odpowiedział
zrezygnowany. Nawet boję się pomyśleć jakby wglądały lekcje
gdyby uczyli nas JEGO ludzie.
-Ale
nie masz na razie czym się przejmować, zresztą to moje problemy
nie Twoje. Poradzę sobie. A w tym czasie, za niecałe dwa tygodnie
święta – powiedział z delikatnym uśmiechem. Gdy tylko
usłyszałam ostatnie słowa taty rozweseliłam się. Cieszyłam się,
że zaczął ten temat.
-Zawsze
je lubiłam- rzekłam z uśmiechem.
-W
takim razie pojedziemy do domu i razem je spędzimy. Na szczęście
mogę opuścić na ten czas Hogwart.
-To
świetnie, nie mogę się doczekać. Ale wiesz, chyba już powinnam
się zbierać. Nie chce by się o mnie martwili- powiedziałam, powoli
wstając.
-Racja
już późno. A Hermiono proszę przekaż Draconowi, Aishy i
Blaise'owi, że zapraszam ich na święta do nas. Ich rodzice już o
tym wiedza i nie mają nic przeciwko- poinformował mnie kiedy
wstawałam. Ucieszyłam się na tą wiadomość, nie chciałam się
rozstawać z przyjaciółmi a co najważniejsze z Draco na ten
czas.
***
Kiedy
weszłam do pokoju wspólnego moi przyjaciele siedzieli na
jednych z kanap. Aisha siedziała na kolanach Blaise'a i się z Nim
całowała, a Draco trzymał w ręku szklankę, zapewne z ognistą i
śmiał się z dwójki naprzeciwko niego. Z uśmiechem
podeszłam do nich i z słodkim uśmiechem również usiadłam
Draconowi na kolanach.
-Co
siedzisz tak samotnie?-zagadałam do swojego chłopaka, który
był wyraźnie zadowolony, że wróciłam.
-Ponieważ
moja kobieta mnie opuściła i zostawiła na pastwę tych dwóch
przyssawek. Nie mogą się odkleić od siebie. Już się nawet
zastanawiałem czy ktoś im nie zrobił kawału i serio są
przyklejeni do siebie- zaśmiał się po czym mnie pocałował.
-Po
prostu jesteś braciszku zazdrosny- powiedziała po chwili Aisha,
odrywając się w końcu od Czarnoskórego.
-Niby
o co? Przecież właśnie na moich kolanach siedzi mój ideał-
odpowiedział z czułym uśmiechem patrząc na mnie. Objął mnie w
pasie i przyciągnął bliżej siebie. Uwielbiałam jego zapach:
alkohol i perfumy, który nie raz zawróciły mi w
głowie.
-No
wiem, ale czasami zapominam, że ktoś taki jak Ty ma dziewczynę.
-Nie
zapominaj siostrzyczko, że to my pierwsi zaczęliśmy chodzić-
odwdzięczył się z triumfalnym uśmieszkiem. Wywróciłam
oczami i wymieniłam spojrzenie z Blaise'em. Ta dwójka często
miała taką wymianę zdań.
-Dobra,
dobra skończyliście już?- zapytałam, zabierając Draco szklankę
i sama zaczęłam z niej pić.
-Tak,
lepiej mów co tam ciekawego u Snape'a- powiedział Blondyn
próbując odzyskać szklankę z trunkiem.
-Ma
ekhm... nowe zadanie, ale o tym potem...- zaczęłam. Nie mogłam im
teraz o tym powiedzieć, gdyż w salonie było za dużo osób,
a nikt się o tym nie mógł dowiedzieć.
-A
tak to zaprasza Was wszystkich na święta do naszego domu!-
zawołałam entuzjastycznie.
-To
świetnie nie zniosę kolejnego narzeczonego mojej matki. Co jeden to
gorszy a ostatnio mi napisała, że znowu ma nowego.- powiedział
ponuro Blaise. Naprawdę współczułam Blaise'owi sytuacji
rodzinnej. Chociaż i tak wszyscy wiemy, że Aisha i Draco mają
najgorzej.
-Ja
też z chęcią tylko nie wiem co na to...- zaczęła moja
przyjaciółka.
-Nasi
rodzice- dokończył za nią Draco.
-Nie
ma sprawy Snape wszystko załatwił. Spędzimy razem święta!-
powiedziałam z uśmiechem. Nasze kochane bliźniaki od razu się
rozweselili.
-W
takim razie w tym roku święta mogą się udać- powiedziała
rozpromieniona Aisha- A co najważniejsze nie musimy się rozstawać-
oznajmiła i pocałowała Blaise'a. Mówiła to w kierunku
Diabła ale dobrze wiedziałam, że miała na myśli całą naszą
czwórkę.
-Mi
też się podoba myśl, że nie muszę się z Tobą żegnać- szepnął
Draco a ja w końcu oddałam mu szklankę, na co Draco się
uśmiechnął, lecz kiedy zobaczył, że jej zawartość całkowicie
zniknęła mina spochmurniała. Zachichotałam i go pocałowała, a
on odwzajemnił pocałunek.
***
Draco:
Został
tylko tydzień do świąt. Nikomu się już nie chce uczyć a wszyscy
tylko myślą o wyjeździe i spotkanie się z rodziną po tylu
miesiącach rozłąki. Byłem bardzo wdzięczny Snape'owi, że
zaprosił nas do siebie. Wcale nie tęsknie za domem zresztą, nigdy
nie uważałem to za dom. Ponieważ takie określenie powinno Ci się
kojarzyć z bezpieczeństwem, szczęściem i dobrymi wspomnieniami,
jednak niestety w moim przypadku jest inaczej. Miejsce mojego
zamieszkania tylko przypomina mi o ojcu tyranie, o tym, że jest to
siedziba Tego-Którego-Imienie-Nie-Wolno-Wymawiać, a co
najważniejsze ból, płacz i tortury.
Domem
mogę nazwać Hogwart, lub zielony domek mojego ojca chrzestnego.
W
tym roku święta mogą być wyjątkowo udane. Tym bardziej kiedy
będę blisko z Hermioną.
Stałem
pod prysznicem i o tym wszystkim myślałem. W końcu jednak
postanowiłem wyjść gdyż zaraz byłem umówiony z Hermioną.
Owinąłem sobie ręcznik wokół bioder, a drugim zaczął
wycierać włosy. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem na moim łóżku
Astorię. Trochę zdziwiłem się na jej widok, ale nie miałem nic
przeciwko. Ona jako jedyna nie rzucała się na mnie i faktycznie
dało się z nią rozmawiać na normalne tematy.
-Astoria,
co Cię do mnie sprowadza?- zapytałem rzucając ręcznik, którym
wycierałem włosy, na fotel.
-Ja
tylko na chwilkę. Dawno nie rozmawialiśmy...- powiedziała cicho
patrząc na mnie. Jeszcze rok temu często rozmawialiśmy, ale w tym
roku, odkąd poznałem Hermionę nikogo innego nie widzę.
-Tak,
przepraszam, ale mam dużo na głowie- typowa wymówka. Widzę,
że coś ją trapi.
-Wszystko
dobrze u Ciebie?- zapytałem siadając koło niej.
-Nie
chce Ci się tutaj użalać, ale już mam dość trzymania tego w
sobie, a nie wiem komu mogłabym to jeszcze powiedzieć...-
odpowiedziała spuszczając głowę.
-Możesz
mi powiedzieć.
-Moi
rodzice się rozwodzą... Chcą nas rozdzielić z Dafne... Jeszcze do
tego chłopak ze mną zerwał. A do tego wszystkiego dochodzi ta
wojna...- szepnęła a po jej policzku spłynęła jedna pojedyncza
łza. Chciałem ją pocieszyć, więc objąłem ją przyjacielsko.
-Na
pewno wszystko się ułoży, przecież niedługo będziesz pełnoletnia, więc będziesz mogła zaopiekować się siostrą. A wojny i
tak nikt nie zatrzyma...- powiedziałem z myślą, że mnie też
zaczyna przerażać myśl o tym co może stać się niedługo. A co
gorsze, że mogę w tym uczestniczyć.
-Dziękuje
Draco, że mnie wysłuchałeś... Brakuje mi naszych rozmów...
-Wiem mi także- odpowiedziałem a ona oparła głowę o mój tors. Zacząłem się powoli czuć nie pewnie .Astoria w pewnym momencie podniosła głowę i spojrzała mi w oczy, aż w końcu mnie pocałowała. Wszystkie mięśnie mi się napięły. Byłem zbyt zszokowany żeby cokolwiek zrobić. Jednak jedno wiedziałem, nie pasowało mi to, bo to nie były usta Hermiony, po chwili jednakże odsunąłem się.
-Wiem mi także- odpowiedziałem a ona oparła głowę o mój tors. Zacząłem się powoli czuć nie pewnie .Astoria w pewnym momencie podniosła głowę i spojrzała mi w oczy, aż w końcu mnie pocałowała. Wszystkie mięśnie mi się napięły. Byłem zbyt zszokowany żeby cokolwiek zrobić. Jednak jedno wiedziałem, nie pasowało mi to, bo to nie były usta Hermiony, po chwili jednakże odsunąłem się.
-Przepraszam
wiem, że masz dziewczynę- szepnęła, a mnie tak jakby wmurowało.
Co się ze mną działo.
-Ekhm-
usłyszałem nagle i obydwoje spojrzeliśmy w stronę skąd dobiegał
głos. Okazało się, że to był Blaise, który nad nami stał.
No pięknie.
-Chyba
powinnam już iść. Jeszcze raz dziękuje i przepraszam...-
powiedziała cicho i szybko wyszła z pokoju.
-Możesz
mi powiedzieć co to u diabła było?!- zapytał Diabeł a ja wstałem
zdenerwowany.
-Nic
Diable, Nic!- powiedziałem nadal będąc w szoku.
-Jak
nic! Wy się całowaliście!- krzyknął wściekły Blaise.
-Jak
już coś to ona mnie całowała a ja się odsunąłem.
-Ale
nie zrobiłeś tego od razu- zauważył przyjaciel. Westchnąłem i
usiadłem na łóżku. Schowałem twarz w dłoniach.
-Czemu?-
zapytał, czułem, że stoi przed de mną.
-Nie
wiem. Byłem zaskoczony. Astoria nigdy się tak nie zachowywała,
przecież jeszcze rok temu temu była dobrą znajomą z którą
często rozmawiałem. Przyszła, bo miała problemy i nie miała do
kogo się zwrócić z tym. A potem mnie pocałowała. To nic
nie znaczyło, a mi nie pasowało to, bo to nie były usta Hermiony.
-Stary
jeśli Miona się o tym dowie...- zaczął a ja od razu się
ożywiłem.
-Ona
nie może się o tym dowiedzieć. Straci do mnie zaufanie. Nie.
Astoria nikomu nie powie.
-No
nie wiem Stary. Jak już coś lepiej żeby dowiedziała się od
Ciebie.
-Będzie
dobrze. Mam nadzieje. A teraz idę się ubierać zaraz się z nią
widzę... Aha musisz mi obiecać, że nie powiesz o tym Aishy, bo wtedy na pewno się dowie- powiedziałem
poważnie.
-Smoku,
nie podoba mi się to. Ale dobra zgoda nikomu nie powiem- rzekł
wyraźnie niezadowolony z tego. Mając głowę pełną myśli
poszedłem do łazienki.
Blaise:
Nie
podobało mi się. Rozumiem to, że był zdziwiony, by tak szybko się
odsunąć, ale i tak powinien o tym powiedzieć Hermionie. Przecież
by go wysłuchała. Mam tylko nadzieje, że faktycznie Astoria tego
nie wykorzysta, chociaż nigdy taka nie była. Westchnąłem cicho i
położyłem się na łóżku, rozmyślając.
********************************
Niespodzianka! Wena mnie jednak nie opuściła. Postanowiłam rozdzielić rozdział na dwie części, bo wyszedł mi za długi :) Szczerze mówiąc sama nie wiem co mam mysleć o tym no ale ocenę pozostawiam Wam. Proszę o komentarze, chce wiedzieć co o tym sądzicie ^^
Pozdrawiam
Caroline Cross
********************************
Niespodzianka! Wena mnie jednak nie opuściła. Postanowiłam rozdzielić rozdział na dwie części, bo wyszedł mi za długi :) Szczerze mówiąc sama nie wiem co mam mysleć o tym no ale ocenę pozostawiam Wam. Proszę o komentarze, chce wiedzieć co o tym sądzicie ^^
Pozdrawiam
Caroline Cross
Trafiłam na twojego bloga przypadkiem, ale na pewno zostanę na dłużej, bardzo podoba mi się Twoja wersja dramione, ładnie piszesz, zgrabnie przedstawiasz monologi i dialogi, fabuła nie jest oklepana, dużo się dzieje, to mnie urzekło, na pewno nadrobie wszystkie dotychczasowe rozdziały i będę śledzić następne, a co do dzisiejszego rozdziału to mam nadzieję, że Astoria nie powie nikomu o pocałunku, a między Draco i Hermioną będzie nadal wszystko dobrze, nie mogę się doczekać rozdziału świątecznego, mam nadzieję, że będzie magiczny, tak jak powinien, ale chyba nie muszę Ci mówić, Ty nas nie zawiedziesz, wierzę w Ciebie!
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na nowego bloga dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Gorąco pozdrawiam i oczekuję kolejnego rozdziału
-Vanillia :*
swietny rozdział. Uwielbiam czytać twoje teksty. Nie mogłam oderwać oczu. Czekam z niecierpliwością na następne :)
OdpowiedzUsuńTen rozdzial troche mniej mi sie podoba ale i tak swietnie piszesz.
OdpowiedzUsuńŻycze weny.
Antyastejkowa
Bardzo podoba mi sie Twoja historia. Dodalam do ulubionych i sledze czekajac na kolejmy rozdzial.
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńKocham, tak bardzo jak Ciebie.
~A.'Aisha' R.
Bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńKocham Dramione :*
Ale mam prośbę, niech oni wreszcie uprawiają sex <3