Strony

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział XXVI cz.I "Intryga"

"Kobiety czasami posuwają się bardzo daleko i poświęcają wiele wysiłku, zaspokoić pragnienie zemsty"
Agatha Christie


Aisha:


Obudziłam się tylko z jedną myślą.
-Chodzę z Blaisem!- krzyknęłam momentalnie siadając. Zaśmiałam się sama do siebie. Wczorajszy wieczór był cudowny.
-Chodzę z Blaisem- powiedziałam już ciszej. Byłam taka szczęśliwa. Nawet nie przeszkadzał mi ból głowy.
Nagle po drugiej stronie pokoju Hermiona zaczęła się budzić.
-Co się stało? Czemu tak krzyczysz?- zapytała nieprzytomnym głosem, powoli wstając.
-Miona przepraszam, nie chciałam Cię budzić, ale wczoraj wydarzyło się coś niesamowitego!- mówiłam entuzjastycznie, wstając z łóżka i kładąc się na jej.
-Co się takiego stało?- powiedziała, ziewając.
-No bo to było tak, że się lekko, tak delikatnie upiłam i chciałam by Blaise był zazdrosny, więc wzięłam Higgsa i zaczęłam z Nim tańcz baardzo blisko aż w końcu Diabeł nas zobaczył. Ja z impulsu pocałowałam wtedy Terence'a no i Blaise się wściekł i odepchnął mnie od niego. Potem zaprowadził mnie na korytarz i zaczęliśmy się kłócić, powiedziałam mu, że mam tego dość i w końcu skończyło się na tym, że on wyznał mi, że jest we mnie zakochany, a ja powiedziałam, że odwzajemniam jego uczucie. I wiesz co? Od wczoraj jesteśmy OFICJALNIE PARĄ!- gadałam jak najęta ale w końcu skończyłam swoją opowieść z happy endem. Hermiona patrzyła na mnie cały czas wielkimi oczami, jednak kiedy doszłam do końca historii wyszczerzyła się i zaczęła piszczeć a ja razem z nią. Jednak po chwili przestałyśmy, ponieważ obydwie byłyśmy na kacu po wczorajszej imprezie i strasznie zaczęła nas boleć głowa przez hałas, który sam zrobiłyśmy.
-To nie był jednak za dobry pomysł... Ale Aisha tak się cieszę!- powiedziała już ciszej i przytuliła mnie.
-Będziecie idealną parą- dopowiedziała z szerokim uśmiechem.
-Tak Miona, mówię Ci to będzie piękne. Już sobie wyobrażam jak to będzie. Widzę całą naszą czwórkę w ogródku kiedy już jesteśmy starzy a około nas biegają nasi wnukowie a na sąsiedniej ławce siedzą nasze dzieci z swoimi małżonkami i żonami!- zaśmiałam się. Czasami się zastanawiam jak Hermiona wytrzymuje te chwile kiedy gadam jak najęta. Miona również zaczyna się śmiać.
I tak leżymy razem na jej łóżku i nie chce nam się wstać. Opowiadamy co nam się jeszcze wczoraj wydarzyło.
Aż nagle bez żądnego pukania wchodzą nasi kochani mężczyźni.
-Już wstałyście? A my chcieliśmy wam zafundować miłą pobudkę- powiedział zasmucony Diabeł, który stał koło mojego brata.
-Niestety kochanie spóźniliście się- zachichotałam. Wreszcie nie czułam się skrępowana przy nim. Wreszcie wiem na czym stoję.
-Słyszałem świetną nowinę, kiedy ślub?- zapytał Draco z cwaniackim uśmiechem. Typowy Smok nigdy nie umie się powstrzymać od kąśliwej uwagi. Z śmiechem rzuciłam w niego poduszką. Niestety uniknął uderzenia. Ale miło widać, że nie ma nic przeciwko temu.
-Nie śpieszymy się- trzymał moją stronę, mój chłopak. Ehh jak to cudownie brzmi... Uśmiechał się podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Mamy dla Was mały prezent- powiedział mój brat po chwili i z kieszeni obydwoje wyciągnęli buteleczki z znanym nam eliksirem. Westchnęłam z ulgi. Wymieniłam spojrzenia z przyjaciółką i wypiłyśmy jednym duszkiem eliksir.
-Chwila a w ogóle co ja tu robię? Przecież usypiała w Twoich ramionach Draco, na kanapie w salonie!- powiedziała nagle Hermiona. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać gdyż bardzo szybko się zorientowała.
Tak spędziliśmy praktycznie cały weekend na śmianiu się, rozmawianiu i cieszeniu się sobą.


***

Hermiona:

Minęło półtorej miesiąca od imprezy na noc duchów. Wszystko układało się jak w najlepszym porządku. Czasami tylko Lupinowi zdarzało się wyprowadzać mnie z równowagi, lecz na szczęście mam przyjaciół i cudownego chłopaka, którzy zawsze mi pomogą.
Odkąd Blaise i Aisha stali się parą wszystko zrobiło się łatwiejsze.
Była połowa grudnia, powoli zaczynała się zima, więc trzeba było już ubierać cieplejsze swetry. Przynajmniej są większe szanse na śnieg w Boże Narodzenie. Już nie raz przed zaśnięciem zastanawiałam się jak będą wyglądać w tym roku moje święta. Czy Snape je obchodzi? Czy zostaniemy w szkole a może pojedziemy do domu?
Właśnie szłam do gabinetu Snape'a. Przez ten czas jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy i często chodziłam do niego by tak po prostu porozmawiać. Gdy już byłam na miejscu,zapukałam do drzwi i jak zawsze usłyszałam ponure „proszę”. Weszłam do gabinetu bez żadnego skrępowania.
-Cześć tato- przywitałam się z uśmiechem, wtedy on podniósł głowę znad jakiegoś pergaminu i odwzajemnił gest.
-Witaj Hermiono. Co u Ciebie i reszty?- zapytał a ja usiadłam na krześle przed jego biurkiem.
-Wszystko ok, tylko czasami brakuje nam wyjść do Hogsmade.
-Tak wiem. Dużo uczniów się na to skarży, ale niestety takie czasy nastały i niestety niedługo będzie jeszcze gorzej...- mówi, lecz wygląda jakby był w zupełnie gdzie indziej.
-Wiesz coś nowego? Wszystko dobrze?- pytam z troską. Czasami naprawdę się o niego boję, bycie szpiegiem to najniebezpieczniejsze co może być.
-Co? A tak, tak. Tylko dostałem nowe zadanie od Czarnego Pana- powiedział przyciszonym głosem.
-Co musisz zrobić?- zapytałam z małą obawą.
-Czarny Pan uważa, że to ja powinienem zostać dyrektorem Hogwartu, by mieć powoli nad szkołą kontrolę. Tylko, że wtedy, będą musieli przyjść nauczać niektórzy śmierciożercy... - odpowiedział zrezygnowany. Nawet boję się pomyśleć jakby wglądały lekcje gdyby uczyli nas JEGO ludzie.
-Ale nie masz na razie czym się przejmować, zresztą to moje problemy nie Twoje. Poradzę sobie. A w tym czasie, za niecałe dwa tygodnie święta – powiedział z delikatnym uśmiechem. Gdy tylko usłyszałam ostatnie słowa taty rozweseliłam się. Cieszyłam się, że zaczął ten temat.
-Zawsze je lubiłam- rzekłam z uśmiechem.
-W takim razie pojedziemy do domu i razem je spędzimy. Na szczęście mogę opuścić na ten czas Hogwart.
-To świetnie, nie mogę się doczekać. Ale wiesz, chyba już powinnam się zbierać. Nie chce by się o mnie martwili- powiedziałam, powoli wstając.
-Racja już późno. A Hermiono proszę przekaż Draconowi, Aishy i Blaise'owi, że zapraszam ich na święta do nas. Ich rodzice już o tym wiedza i nie mają nic przeciwko- poinformował mnie kiedy wstawałam. Ucieszyłam się na tą wiadomość, nie chciałam się rozstawać z przyjaciółmi a co najważniejsze z Draco na ten czas.

***

Kiedy weszłam do pokoju wspólnego moi przyjaciele siedzieli na jednych z kanap. Aisha siedziała na kolanach Blaise'a i się z Nim całowała, a Draco trzymał w ręku szklankę, zapewne z ognistą i śmiał się z dwójki naprzeciwko niego. Z uśmiechem podeszłam do nich i z słodkim uśmiechem również usiadłam Draconowi na kolanach.
-Co siedzisz tak samotnie?-zagadałam do swojego chłopaka, który był wyraźnie zadowolony, że wróciłam.
-Ponieważ moja kobieta mnie opuściła i zostawiła na pastwę tych dwóch przyssawek. Nie mogą się odkleić od siebie. Już się nawet zastanawiałem czy ktoś im nie zrobił kawału i serio są przyklejeni do siebie- zaśmiał się po czym mnie pocałował.
-Po prostu jesteś braciszku zazdrosny- powiedziała po chwili Aisha, odrywając się w końcu od Czarnoskórego.
-Niby o co? Przecież właśnie na moich kolanach siedzi mój ideał- odpowiedział z czułym uśmiechem patrząc na mnie. Objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Uwielbiałam jego zapach: alkohol i perfumy, który nie raz zawróciły mi w głowie.
-No wiem, ale czasami zapominam, że ktoś taki jak Ty ma dziewczynę.
-Nie zapominaj siostrzyczko, że to my pierwsi zaczęliśmy chodzić- odwdzięczył się z triumfalnym uśmieszkiem. Wywróciłam oczami i wymieniłam spojrzenie z Blaise'em. Ta dwójka często miała taką wymianę zdań.
-Dobra, dobra skończyliście już?- zapytałam, zabierając Draco szklankę i sama zaczęłam z niej pić.
-Tak, lepiej mów co tam ciekawego u Snape'a- powiedział Blondyn próbując odzyskać szklankę z trunkiem.
-Ma ekhm... nowe zadanie, ale o tym potem...- zaczęłam. Nie mogłam im teraz o tym powiedzieć, gdyż w salonie było za dużo osób, a nikt się o tym nie mógł dowiedzieć.
-A tak to zaprasza Was wszystkich na święta do naszego domu!- zawołałam entuzjastycznie.
-To świetnie nie zniosę kolejnego narzeczonego mojej matki. Co jeden to gorszy a ostatnio mi napisała, że znowu ma nowego.- powiedział ponuro Blaise. Naprawdę współczułam Blaise'owi sytuacji rodzinnej. Chociaż i tak wszyscy wiemy, że Aisha i Draco mają najgorzej.
-Ja też z chęcią tylko nie wiem co na to...- zaczęła moja przyjaciółka.
-Nasi rodzice- dokończył za nią Draco.
-Nie ma sprawy Snape wszystko załatwił. Spędzimy razem święta!- powiedziałam z uśmiechem. Nasze kochane bliźniaki od razu się rozweselili.
-W takim razie w tym roku święta mogą się udać- powiedziała rozpromieniona Aisha- A co najważniejsze nie musimy się rozstawać- oznajmiła i pocałowała Blaise'a. Mówiła to w kierunku Diabła ale dobrze wiedziałam, że miała na myśli całą naszą czwórkę.
-Mi też się podoba myśl, że nie muszę się z Tobą żegnać- szepnął Draco a ja w końcu oddałam mu szklankę, na co Draco się uśmiechnął, lecz kiedy zobaczył, że jej zawartość całkowicie zniknęła mina spochmurniała. Zachichotałam i go pocałowała, a on odwzajemnił pocałunek.

***


Draco:



Został tylko tydzień do świąt. Nikomu się już nie chce uczyć a wszyscy tylko myślą o wyjeździe i spotkanie się z rodziną po tylu miesiącach rozłąki. Byłem bardzo wdzięczny Snape'owi, że zaprosił nas do siebie. Wcale nie tęsknie za domem zresztą, nigdy nie uważałem to za dom. Ponieważ takie określenie powinno Ci się kojarzyć z bezpieczeństwem, szczęściem i dobrymi wspomnieniami, jednak niestety w moim przypadku jest inaczej. Miejsce mojego zamieszkania tylko przypomina mi o ojcu tyranie, o tym, że jest to siedziba Tego-Którego-Imienie-Nie-Wolno-Wymawiać, a co najważniejsze ból, płacz i tortury.
Domem mogę nazwać Hogwart, lub zielony domek mojego ojca chrzestnego.
W tym roku święta mogą być wyjątkowo udane. Tym bardziej kiedy będę blisko z Hermioną.
Stałem pod prysznicem i o tym wszystkim myślałem. W końcu jednak postanowiłem wyjść gdyż zaraz byłem umówiony z Hermioną. Owinąłem sobie ręcznik wokół bioder, a drugim zaczął wycierać włosy. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem na moim łóżku Astorię. Trochę zdziwiłem się na jej widok, ale nie miałem nic przeciwko. Ona jako jedyna nie rzucała się na mnie i faktycznie dało się z nią rozmawiać na normalne tematy.
-Astoria, co Cię do mnie sprowadza?- zapytałem rzucając ręcznik, którym wycierałem włosy, na fotel.
-Ja tylko na chwilkę. Dawno nie rozmawialiśmy...- powiedziała cicho patrząc na mnie. Jeszcze rok temu często rozmawialiśmy, ale w tym roku, odkąd poznałem Hermionę nikogo innego nie widzę.
-Tak, przepraszam, ale mam dużo na głowie- typowa wymówka. Widzę, że coś ją trapi.
-Wszystko dobrze u Ciebie?- zapytałem siadając koło niej.
-Nie chce Ci się tutaj użalać, ale już mam dość trzymania tego w sobie, a nie wiem komu mogłabym to jeszcze powiedzieć...- odpowiedziała spuszczając głowę.
-Możesz mi powiedzieć.
-Moi rodzice się rozwodzą... Chcą nas rozdzielić z Dafne... Jeszcze do tego chłopak ze mną zerwał. A do tego wszystkiego dochodzi ta wojna...- szepnęła a po jej policzku spłynęła jedna pojedyncza łza. Chciałem ją pocieszyć, więc objąłem ją przyjacielsko.
-Na pewno wszystko się ułoży, przecież niedługo będziesz pełnoletnia, więc będziesz mogła zaopiekować się siostrą. A wojny i tak nikt nie zatrzyma...- powiedziałem z myślą, że mnie też zaczyna przerażać myśl o tym co może stać się niedługo. A co gorsze, że mogę w tym uczestniczyć.
-Dziękuje Draco, że mnie wysłuchałeś... Brakuje mi naszych rozmów...
-Wiem mi także- odpowiedziałem a ona oparła głowę o mój tors. Zacząłem się powoli czuć nie pewnie .Astoria w pewnym momencie podniosła głowę i spojrzała mi w oczy, aż w końcu mnie pocałowała. Wszystkie mięśnie mi się napięły. Byłem zbyt zszokowany żeby cokolwiek zrobić. Jednak jedno wiedziałem, nie pasowało mi to, bo to nie były usta Hermiony, po chwili jednakże odsunąłem się.
-Przepraszam wiem, że masz dziewczynę- szepnęła, a mnie tak jakby wmurowało. Co się ze mną działo.
-Ekhm- usłyszałem nagle i obydwoje spojrzeliśmy w stronę skąd dobiegał głos. Okazało się, że to był Blaise, który nad nami stał. No pięknie.
-Chyba powinnam już iść. Jeszcze raz dziękuje i przepraszam...- powiedziała cicho i szybko wyszła z pokoju.
-Możesz mi powiedzieć co to u diabła było?!- zapytał Diabeł a ja wstałem zdenerwowany.
-Nic Diable, Nic!- powiedziałem nadal będąc w szoku.
-Jak nic! Wy się całowaliście!- krzyknął wściekły Blaise.
-Jak już coś to ona mnie całowała a ja się odsunąłem.
-Ale nie zrobiłeś tego od razu- zauważył przyjaciel. Westchnąłem i usiadłem na łóżku. Schowałem twarz w dłoniach.
-Czemu?- zapytał, czułem, że stoi przed de mną.
-Nie wiem. Byłem zaskoczony. Astoria nigdy się tak nie zachowywała, przecież jeszcze rok temu temu była dobrą znajomą z którą często rozmawiałem. Przyszła, bo miała problemy i nie miała do kogo się zwrócić z tym. A potem mnie pocałowała. To nic nie znaczyło, a mi nie pasowało to, bo to nie były usta Hermiony.
-Stary jeśli Miona się o tym dowie...- zaczął a ja od razu się ożywiłem.
-Ona nie może się o tym dowiedzieć. Straci do mnie zaufanie. Nie. Astoria nikomu nie powie.
-No nie wiem Stary. Jak już coś lepiej żeby dowiedziała się od Ciebie.
-Będzie dobrze. Mam nadzieje. A teraz idę się ubierać zaraz się z nią widzę... Aha musisz mi obiecać, że nie powiesz o tym Aishy, bo wtedy na pewno się dowie- powiedziałem poważnie.
-Smoku, nie podoba mi się to. Ale dobra zgoda nikomu nie powiem- rzekł wyraźnie niezadowolony z tego. Mając głowę pełną myśli poszedłem do łazienki.

Blaise:

Nie podobało mi się. Rozumiem to, że był zdziwiony, by tak szybko się odsunąć, ale i tak powinien o tym powiedzieć Hermionie. Przecież by go wysłuchała. Mam tylko nadzieje, że faktycznie Astoria tego nie wykorzysta, chociaż nigdy taka nie była. Westchnąłem cicho i położyłem się na łóżku, rozmyślając.


********************************
Niespodzianka! Wena mnie jednak nie opuściła. Postanowiłam rozdzielić rozdział na dwie części, bo wyszedł mi za długi :) Szczerze mówiąc sama nie wiem co mam mysleć o tym no ale ocenę pozostawiam Wam. Proszę o komentarze, chce wiedzieć co o tym sądzicie ^^

Pozdrawiam
Caroline Cross  
  

6 komentarzy:

  1. Trafiłam na twojego bloga przypadkiem, ale na pewno zostanę na dłużej, bardzo podoba mi się Twoja wersja dramione, ładnie piszesz, zgrabnie przedstawiasz monologi i dialogi, fabuła nie jest oklepana, dużo się dzieje, to mnie urzekło, na pewno nadrobie wszystkie dotychczasowe rozdziały i będę śledzić następne, a co do dzisiejszego rozdziału to mam nadzieję, że Astoria nie powie nikomu o pocałunku, a między Draco i Hermioną będzie nadal wszystko dobrze, nie mogę się doczekać rozdziału świątecznego, mam nadzieję, że będzie magiczny, tak jak powinien, ale chyba nie muszę Ci mówić, Ty nas nie zawiedziesz, wierzę w Ciebie!
    Zapraszam również do mnie na nowego bloga dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    Gorąco pozdrawiam i oczekuję kolejnego rozdziału
    -Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny rozdział. Uwielbiam czytać twoje teksty. Nie mogłam oderwać oczu. Czekam z niecierpliwością na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdzial troche mniej mi sie podoba ale i tak swietnie piszesz.
    Życze weny.
    Antyastejkowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi sie Twoja historia. Dodalam do ulubionych i sledze czekajac na kolejmy rozdzial.

    OdpowiedzUsuń

  5. Kocham, tak bardzo jak Ciebie.
    ~A.'Aisha' R.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba <3
    Kocham Dramione :*
    Ale mam prośbę, niech oni wreszcie uprawiają sex <3

    OdpowiedzUsuń