"Kobieta nie zna pojęć: miłość, zazdrość, zemsta. Ona zna te uczucia."
Andrzej Klawitter
Hermiona:
Rano
kiedy się obudziłyśmy, wyglądałyśmy jak zombie, albo nawet
gorzej. Jednak warto było patrząc na nasze stroje. Na szczęście
żyjemy w świecie magii, więc od czego są zaklęcia no i
oczywiście makijaż? Po jakiś trzydziestu minutach byłyśmy już
gotowe. Schodziłyśmy na dół, byłyśmy lekko nie przytomne
więc zgodnie ustaliłyśmy, że od razu po lekcjami pójdziemy
do dormitorium i prześpimy się do kolacji. W Wielkiej Sali
usiadłyśmy tak jak zawsze koło chłopaków. Draco na mój
widok się uśmiechnął i przywitał mnie delikatnym pocałunkiem w
usta.
-Już
myśleliśmy, że będziemy musieli po was iść- zażartował Zabini
gdy kończył się całować z Aishą, naprawdę oni momentami
zachowywali się jak by byli parą taką jak ja i Draco, ale i tak za
żadne skarby nikt nie chce się przyznać, że obydwoje tego chcą...
-Chyba
miałyście kiepską noc, co?
-Nie
mogłyśmy coś spać- powiedziała szybko moja przyjaciółka
za nim ja zdążyłam. Dopiero po chwili zrozumiałam, że nie chce
ujawniać przed chłopakami, że mamy już stroje i to zrobione przez
nas same.
-Więc
następnym razem jak będziecie mieć takie problemy to przyjdźcie
do nas- powiedział Draco obejmując mnie w pasie.
-No
właśnie przy nas na pewno zaśniecie, no chyba, że będzie woleć
robić coś innego- zgodził się Diabeł z Smokiem, po czym
uśmiechnął się z znaczącym uśmiechem. Wszyscy się zaśmialiśmy.
A ja pomimo tego przypomniałam sobie jak w wakacje, obudziłam się
obok Draco, wbrew tego, że byłam wtedy na kacu i tak doskonale
pamiętałam, jak dobrze mi się spało w ramionach mojego chłopaka.
To tej nocy zrozumiałam, że naprawdę mogę na niego liczyć.
Myśląc o tym wszystkim, spoglądałam na chłopaka siedzącego
obok. W tej chwili kiedy ja się wyłączyłam, oni zmienili temat i
teraz Draco rozmawiał z swoją siostrą ale w końcu spojrzał na
mnie wyczuwając mój wzrok na sobie. Spoglądnął na mnie
zdziwiony, a ja się po prostu uśmiechnęłam i pocałowałam w
policzek bez żadnego słowa, po czym zaczęłam jeść śniadanie.
***
Lekcje
na szczęście szybko mi dzisiaj minęły. Na OPCMie prawie zasnęłam,
ale w ostatniej chwili obudził mnie Draco, nie mogłam kolejny raz
podpaść Lupinowi. Pilnuje mnie teraz jeszcze bardziej niż
wcześniej.
-Miona
co Wy robiłyście w nocy?-zapytał Draco z troską, w trakcie
lekcji.
-Mówiłyśmy
Ci przecież, że nie mogłyśmy zasnąć- odpowiedziałam, nie
chciałam by się martwił.
-I
tak nadal uważam, że czegoś mi nie mówisz- powiedział z
wyrzutem.
-Ty
też mi niektórych rzeczy nie mówisz- zirytowałam się,
będzie mi robić wyrzuty, że coś przed nim ukrywam kiedy i on
często tak robi i jakoś muszę z tym żyć. Nie chciałam się
kłócić, ale całe to zmęczenie przez nieprzespaną noc,
dawało się we znaki. Na szczęście w tej chwili zabrzmiał dzwonek
i nie czekając na swojego chłopaka wyszłam z klasy. Po chwili
dogoniła mnie Aisha.
-Co
się stało?- zapytała, najwidoczniej musiała widzieć jak szybko
wyszłam z klasy nie czekając na Draco ani na resztę.
-Nic,
tylko to zmęczenie daje mi się we znaki, zaczyna mnie wszystko
irytować, nawet Draco...
-Taak też to mam, także się zdenerwowałam na Blaise'a bez powodów.... chodźmy lepiej do sypialni, im wcześniej się położymy tym dłużej będziemy spać a potem musimy jeszcze się przygotować do imprezy- powiedziała Aisha, zgodziłam się z nią i ruszyłyśmy w kierunku dormitorium. Jak tylko byłyśmy w swojej sypialni od razu rzuciłyśmy się na łóżka i momentalnie zasnęłyśmy.
-Taak też to mam, także się zdenerwowałam na Blaise'a bez powodów.... chodźmy lepiej do sypialni, im wcześniej się położymy tym dłużej będziemy spać a potem musimy jeszcze się przygotować do imprezy- powiedziała Aisha, zgodziłam się z nią i ruszyłyśmy w kierunku dormitorium. Jak tylko byłyśmy w swojej sypialni od razu rzuciłyśmy się na łóżka i momentalnie zasnęłyśmy.
Draco:
Nie
wiedziałem o co chodzi Mionie, już miałem jeszcze coś powiedzieć ale zabrzmiał dzwonek a ona nie czekając na nikogo wyszła z klasy.
Skierowałem swój wzrok na Blaise'a i swoją siostrę, ale
również zobaczyłem jak Aisha wychodzi sama. Zdziwiony
wziąłem swoje rzeczy i podszedłem do przyjaciela.
-O co
im dzisiaj chodzi?- zapytałem w końcu.
-Nie
mam pojęcia, zdenerwowała się na mnie bez powodu i wyszła z klasy
nawet na mnie nie patrząc.
-U
mnie było tak samo, nie lubię tych ich humorków-
westchnąłem.
-No
coż Smoku możemy zrobić, jedynie nie dolewać oliwy do ognia.
Lepiej do wieczora dajmy im spokój, miejmy chociaż nadzieje,
że im się poprawi do imprezy- powiedział Blaise gdy szliśmy już
przez korytarz.
-No
to mamy jeszcze mnóstwo czasu do kolacji, więc może żeby
trzymać się z daleka od dziewczyn polatamy na miotłach? Pogoda
dzisiaj w sam raz- zaproponowałem, to zawsze nas odprężało. Tym
bardziej, że mogliśmy sobie na to pozwolić, gdyż wszystko do
imprezy przygotowaliśmy dzień wcześniej, wystarczy jedno zaklęcie
i już wszystko będzie gotowe w pokoju wspólnym.
-Myślę,
że to dobry pomysł- zgodził się ze mną mój przyjaciel.
Wróciliśmy do dormitorium by się przebrać i wziąć swoje
miotły.
***
Spędziliśmy
na miotłach większość popołudnia, jak wracaliśmy do zamku już
zaczęło się ściemniać. Muszę kiedyś Hermionę zabrać na
przejażdżkę na miotle, chociaż wiem, że to może być ciężkie
zadanie, bo nie ma za dobrego nastawienia do latania. Zresztą tak
samo jak i Aisha, kiedy zawsze w wakacje chciałem ją nauczyć
broniła się rękami i nogami. Jednak sądzę, że razem z Blaise'm
coś wymyślimy. Zostało nam nie wiele czasu do uczty więc czym
prędzej wróciliśmy do szkoły, wzięliśmy szybki prysznic i
udaliśmy się do Wielkiej Sali. Po drodze nie zaglądaliśmy do
dziewczyn, ponieważ myśleliśmy, że już są na miejscu. Uczta
była jak zawsze wspaniała, Halloween było chyba jednym z
ulubionych świąt wielu uczniów. Jednak wiedzieliśmy z
Blaise'm, że zabawa dopiero się zacznie u nas w pokoju wspólnym.
Zaczęliśmy
się martwić o dziewczyny gdy kolacja dobiegła końca a uczniowie
wesoło rozmawiając wychodzili już z sali. Czym prędzej poszliśmy
do naszego dormitorium. Zapukaliśmy do dziewczyn jednak nikt się
nie odezwał. Nie wytrzymując, weszliśmy do ich pokoju. To co tam
zastaliśmy od razu nas uspokoiło. Otóż Hermiona i Aisha
spały na swoich łóżkach. No nie powiem był to
rozczulający widok. Spojrzałem porozumiewawczo na Swojego
przyjaciela. Ten tylko kiwną z uśmiechem głową. On podszedł do
mojej siostry ja do swojej dziewczyny. Usiadłem na łóżku,
tak słodko wyglądała jak spała. Aż żal było mi ją budzić.
Delikatnie nachyliłem się i pocałowałem ją prosto w usta.
Pocałunek był długi i czuły.
Hermiona
po krótkiej chwili zaczęła się budzić i orientując się,
że to ja, odwzajemniła pocałunek.
-Czyżby
panienka już nie jest na mnie zła?- zapytałem, gdy skończyliśmy
pocałunek.
-Mmm...
Taka miła pobudka rekompensuje wszystko- zaśmiała się cicho.
Przetarła oczy i rozciągnęła się.
-Która
godzina?- zapytała po chwili, rozglądając się po pokoju.
-Dwudziesta-druga
trzydzieści, kochanie- odpowiedziałem szeroko się uśmiechając.
-Przespałyście
cały dzień i wieczór. Nawet nie było was na uczcie!-
powiedziałem, wstając i śmiejąc się z Blaisem, który
także już obudził Aishę.
-Wy
chyba sobie kpicie!- krzyknęła moja siostra, w pośpiechu wstając
z łóżka.
-Nie,
za półtorej godziny zaczyna się impreza- wyszczerzył się
Diabeł.
-Ale
macie z nas ubaw- zirytowała się Hermiona, stojąc koło mojej
siostry.
-Zobaczymy
czy będzie tak samo się śmiali, jak nie będziemy chcieli z wami
tańczyć na imprezie- odpowiedziała z wrednym uśmieszkiem
Blondynka. Kiedy już chcieliśmy coś powiedzieć, Miona odezwała się.
-A
teraz wypad, bo jak sami zaznaczyliśmy mamy tylko półtorej
godziny na przygotowanie się!
-Diable
ja nie wiem, te dwie Ślizgonki sobie coś dzisiaj za dużo
pozwalają. Chyba będzie trzeba coś z tym zrobić- zaśmiałem się,
jednak, dziewczyny nie zrozumiały to jako żartu. Wzięły poduszki
i zaczęły w nas nimi rzucać.
-Jeśli
myślicie, że tak nas z stąd wywalicie to się mylicie!- zawołał
Blaise, osłaniając głowę rękami.
-No
racja mam lepszy pomysł. Vox na nich- powiedziała Hermiona z nutką
wredności. Momentalnie spojrzeliśmy po sobie. Wiedziałem co ten
ptak umie zrobić więc wolałem nie dmuchać na zimne. Feniks już
zmierzał w naszą stronę.
-Dobra,dobra
idziemy, o 00:00 widzimy się w pokoju wspólnym!- krzyknąłem
i zanim Vox dotarł do nas wyszliśmy z pokoju dziewczyn, zamykając
za sobą drzwi.
-Jakim cudem one stały się tak szybko takimi stuprocentowymi Ślizgonkami?- zapytałem nie dowierzając.
-Jakim cudem one stały się tak szybko takimi stuprocentowymi Ślizgonkami?- zapytałem nie dowierzając.
-Nie
mam pojęcia. Ale my też lepiej już chodźmy do pokoju. W końcu my
też musimy zrobić coś koło siebie.
Hermiona:
-Nie
mogę uwierzyć, że przespałyśmy tyle czasu i przegapiłyśmy
ucztę- powiedziałam, wchodząc do pokoju już wykąpana.
-Tak
to jest jak się zrywa nockę- zachichotała Aisha, która,
miała już wysuszone włosy i była po prysznicu.
-Mam
nadzieje, że masz już pomysł na mój makijaż i fryzurę, bo
ja na Twoje mam- powiedziałam z uśmiechem.
-No
pewnie, zapewniam Cię, że będziesz wyglądać zjawiskowo.
***
Dziesięć
minut przed zaczęciem imprezy byłyśmy już całkowicie gotowe.
Aisha zrobiła naprawdę świetną robotę, nie tylko z strojami ale
i też z makijażem. Obydwie wyglądałyśmy jak z baśni.
Aisha
miała białą krótką sukienkę na ramiączkach, w takim
samym kolorze buty na obcasie no i oczywiście skrzydła. Włosy
zakręciłam jej i zostawiłam rozpuszczone. Nad jej głową
lewitowała złota aureola za pomocą zaklęcia. A cała do tego była
posypana złotym brokatem. Wyglądała tak pięknie i prawdziwe.
Gdyby poszła w takim stroju do świata Mugoli ktoś mógłby
pomyśleć, że faktycznie jest wysłanniczką z nieba.
Za to
ja miałam na sobie błękitną sukienkę na jednym ramieniu. Do
tego jasno niebieskie sandałki. Włosy także rozpuszczone i
gdzieniegdzie Aisha wyczarowała na moim ciele błyszczące łuski.
Wyglądałam naprawdę jak piękna nimfa wodna, która zwabia
swą urodą i dźwiękiem biednych mężczyzn.
Gotowe
wyszłyśmy z sypialni i skierowałyśmy się do pokoju wspólnego.
Tam już byli wszyscy z naszego domu. Salon wyglądał
niesamowicie, chłopaki naprawdę się postarali. Przy ścianach były
stoły z smakołykami oraz miejsce do siedzenia. A na środku parkiet
do tańczenia. Przy suficie lewitowały najróżniejsze
dekoracje związane z Nocą duchów. Chłopaki się naprawdę
postarali, nasz salon wyglądał jak dom strachów.
Wszyscy
byli po przebierani za najróżniejsze osoby czy stwory. Muzyka
grała a impreza powoli się rozkręcała. Gdy weszłyśmy do salonu,
niemalże każdy zwrócił na nas uwagę. Niczym nie przejmując
się, skierowałyśmy się do stołu po drinki.
-Czyżby
ta piękność była by moją dziewczyną- usłyszałam jak ktoś
szepta mi do ucha, przygryzając jego płatek. Na mojej twarzy
pojawił się szczery uśmiech i lekki rumieniec. Odwróciłam
się i zobaczyłam Draco ubranego całego na czarno. Czarne skórzane
spodnie, czarna flanelowa koszula ( jak zwykle nie do końca
dopięta), skrzydła i uszy ciemno zielone. A na twarzy przy
policzkach miał wyczarowane smocze łuski. Na pewno to zasługa
Blaise'a. Wyglądał naprawdę niesamowicie, był jeszcze bardziej
przystojny jak zawsze.
-Nieźle
wyglądasz mój Smoczku- powiedziałam z uśmiechem, gdy mnie
obejmował.
-Ty
też moja Nimfo, urzekłaś mnie swoją urodą jak nikt inny i mam
nadzieje, że wykorzystasz to- szepnął zawadiacko się uśmiechając.
-Zobaczymy,
zobaczymy- zaśmiałam się cicho. Draco pokiwał tylko głową i
wpił się w moje usta.
-Tak
jak wczoraj mówiłem, nie odstępuje Cię dzisiaj nawet o
krok. Jesteś tylko moja- powiedział gdy zabrakło nam już tchu.
-Może
to jakoś przeżyje- odpowiedziałam, przygryzając delikatnie dolną
wargę. Draco jeszcze chwilę mi się przyglądał, jednak odwrócił
wzrok ode mnie i spojrzał na naszych przyjaciół, którzy
obejmowali się w tej chwili.
Blaise
też świetnie wyglądał, był ubrany cały na czarno tak jak Draco,
ale miał do tego czerwone różki, ogon i pelerynę a także i
tęczówki. Wyglądał jak prawdziwy Diabeł z piekła rodu.
Czarnoskóry patrzył na Aishę jak zaczarowany, jeśli nie
zrobi w końcu kolejnego kroku, to będzie miał ze mną do
czynienia.
-My
idziemy na parkiet, trzeba w końcu pokazać kto tu jest królem.
Wam też to radzę- powiedział Blondyn, ciągnąc mnie na parkiet.
Wyszliśmy na środek i zaczęliśmy tańczyć.
Aisha:
-Pięknie
wyglądasz Aniele- powiedział do mnie z tym swoim zniewalającym
uśmiechem.
-Dziękuje,
Ty też wyglądasz niczego sobie- odpowiedziałam, przygryzając
dolną wargę. Blaise przybliżył się do mnie i pocałował
namiętnie. Obiecałam sobie, że z tym skończę, że w końcu mu
się oprę. Jednak pokusa była silniejsza a potęgowało to jeszcze
bardziej, moje uczucia względem niego.
-Zatańczymy?- zapytał po chwili. Odpowiedziałam mu tylko kiwając głową, na znak zgody.
-Zatańczymy?- zapytał po chwili. Odpowiedziałam mu tylko kiwając głową, na znak zgody.
Zaczęliśmy
tańczyć blisko siebie, próbowałam ponieść się chwili i
bawić się, lecz nadal nie dawało mi spokoju ta niepewność, która
zawsze towarzyszyła mi w jego towarzystwie. Skąd mam wiedzieć, że
to nie są jakieś głupie gierki, które wykorzystywał na
dziewczyny po to tylko by ją zaliczyć. Przecież nie raz w wakacje
chodziliśmy na imprezy i widziałam to wszystko na własne oczy.
Chyba
będę musiała się dzisiaj nieźle opić, inaczej zwariuje i na
pewno nie będę się dobrze bawić. Po kilku następnych piosenkach,
przeprosiłam Blaise na chwilę i poszłam do barku. Nalałam sobie
całą szklankę ognistej i wypiłam ją jednym duszkiem. Po niej
była następna i jeszcze jedna. Po czwartej byłam już nieźle
wstawiona. Poczułam jak alkohol zaczyna działać na moją głowę.
Niestety nie dostałam tego czego chciałam. Zamiast pogodzić się z
sprawą z Blaise'm, wściekłam się jeszcze bardziej na niego i
chciałam mu dać nauczkę.
Niedaleko
mnie stał Terence Higgs, wpatrywał się we mnie jak wygłodniałe
zwierzę. Był przebrany za zorro. W mojej głowie powstał istnie
szatański plan. Na pewno bym się do tego nie posunęła gdybym była
trzeźwa, no ale cóż alkohol robił swoje.
Podeszłam
do Ślizgona z słodkim uśmieszkiem.
-Hej
przystojniaczku, chcesz zatańczyć?- zapytałam z zadziornym
uśmiechem.
-Jasne-
odpowiedział tylko. Patrzył na mnie jak zaczarowany. Wzięłam go
za rękę i kręcąc biodrami w rytm muzyki ruszyłam na parkiet.
Znalazłam wzrokiem Blaise'a, który tańczył koło jakiejś
czarnowłosej dziewczyny. Uśmiechnęła się szatańsko. Stanęłam
wraz z Higgs'em niedaleko nich i zaczęliśmy tańczyć. Starałam
się być jak najbliżej mojego partnera, a jemu to najwidoczniej nie
przeszkadzało. Błądził swoimi rękoma wzdłuż mojego ciała. A
ja co chwilę ocierałam się o jego sylwetkę, co jakiś czas
patrząc w stronę Blaise'a. W końcu nas dostrzegł, zrobił wielki
oczy z zdziwienia, ale nie trwało to długo. W jednej sekundzie
zaskoczenie zastąpiło miejsce złości i zazdrości? O nie, nie
jestem jego własnością. Niczego sobie nie obiecywaliśmy. To były
tylko głupie gierki by mnie przelecieć.
Nie
przestawiając swojego tańca, spojrzałam na Terence'a i z impulsu
go pocałowałam. W tym momencie na pewno mój strój nie
pasował do mojego zachowania, ale widok jego z czarnowłosą
dziewczyną jeszcze bardziej spotęgowały moje uczucia. Mój
partner objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie a ja
wplątałam dłonie w jego jasne włosy.
Higgs
nie całował źle, po prostu to nie było to, to nie były usta
Czarnoskórego, który jest w moim sercu.
W
pewnym momencie, ktoś nas rozdzielił. Zostałam pociągnięta do
tyłu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wściekłego Diabła. Przez
czerwone tęczówki wyglądał jeszcze bardziej na
niebezpiecznego.
Bez
słowa chwycił mnie za rękę i skierował się ze mną w korytarz
przed samym wyjściem z dormitorium. Tutaj nikogo nie było.
-Możesz
mi powiedzieć co to do jasnej cholery było?!- zapytał nadal tak
samo zdenerwowany, trzymając mnie dalej mocno za rękę. Wyrwałam
mu się.
-Całowanie
jakbyś nie zauważył- powiedziałam powoli tracąc cierpliwość.
Nie miał prawa mi robić wyrzutów.
-To
akurat doskonale zauważyłem, ale czemu to zrobiłaś i czemu z
Nim?!
-A
czemu nie?! Co mnie zatrzymuje?!
-A
ja?! Co ze mną? Zapomniałaś już o tych kilku tygodniach?!-
zapytał nadal, podniesionym głosem.
-Doskonale
pamiętam. Nic sobie nie obiecywaliśmy, nic. Te tygodnie spędzaliśmy
tylko na całowaniu się. Na niczym więcej. Nie jestem Twoją
własnością, a ja nie dam nabrać się na te gierki- powiedziałam
a w kącikach oczu zaczęły się zbierać łzy. Wszystkie uczucia i
żale miały zamiar wyjść na światło dzienne.
-Przecież
powiedziałem, że mi na Tobie zależy.
- Ale
to było za mało. Jak myślisz jak ja się czuje, gdy tylko się
całujemy, gdy podrywasz mnie, a ja nawet nie wiem czy To jest
prawdziwe czy to tylko kolejna głupia gierka, by zdobyć następną.
Może Ciebie to nie obchodzi, ale mnie tak. Nie mieliśmy żadnej
poważnej rozmowy co możemy wobec siebie oczekiwać. I wiesz co, mam
tego dość.- powiedziała już słabym głosem, chciałam odejść,
lecz mnie zatrzymał. Po moich policzkach popłynęły długo
zatrzymywane łzy. Spojrzałam na jego twarz. Już nie było widać
na niej wściekłości tylko smutek.
-Odwlekałem rozmowę o nas, bo się bałem. Bałem się, że mnie odrzucisz. Bałem się, że Cię stracę. A tego za nic nie chciałem. Ale dzisiaj jak Cię zauważyłem obściskującą się z tym idiotą Higgs'em,wściekłem się choć dobrze wiedziałem, że nie mam prawa być o Ciebie zazdrosny, bo tak naprawdę nie jesteś moja. Ale byłem i jestem cholernie zazdrosny o Ciebie.
-Czemu?- zapytałam patrząc mu wprost w oczy.
-Odwlekałem rozmowę o nas, bo się bałem. Bałem się, że mnie odrzucisz. Bałem się, że Cię stracę. A tego za nic nie chciałem. Ale dzisiaj jak Cię zauważyłem obściskującą się z tym idiotą Higgs'em,wściekłem się choć dobrze wiedziałem, że nie mam prawa być o Ciebie zazdrosny, bo tak naprawdę nie jesteś moja. Ale byłem i jestem cholernie zazdrosny o Ciebie.
-Czemu?- zapytałam patrząc mu wprost w oczy.
-Bo
jestem w Tobie zakochany.
-Co-o?
-Odkąd
pamiętam. Zawsze się cieszyłem jak razem spędzaliśmy wakacje u
mnie lub u was. Dracona, miałem zawsze na co dzień w szkole, ale
nie Ciebie. Uwielbiałem Twoje towarzystwo.
A gdy
zaczęłaś chodzić z Tristian'em myślałem, że zwariuje.
Zastanawiałam jak możesz być z kimś takim jak on. Ale byłaś
szczęśliwa a to było najważniejsze. Potem gdy okazało się, że
Cię zdradził, kiedy tak cierpiałaś. Poszedłem z Draco do tego
idioty, który nie umiał docenić jaki skarb miał i
przywaliłem mu tak, że pewnie przez miesiąc nie mógł
wrócić do swojego wcześniejszego wyglądu. Nie mogłem
patrzeć jak tracisz radość życia. Starałem się być przy Tobie
cały czas. I wtedy zrozumiałem, że się w Tobie zakochuje z dnia
na dzień co raz bardziej. Ale dzieliło nas wszystko. A poza tym,
przecież byłem tylko kumplem Twojego brata...-powiedział cicho i
spuścił wzrok.
-Nie
byłeś tylko przyjacielem Draco ale też i moim- szepnęłam,
zbliżając się do niego. Położyłam dłonie na jego policzkach i
zmusiłam by spojrzał mi w oczy. Lekko się uśmiechnęłam i go
czule pocałowałam.
-A
potem ta przyjaźń przerodziła się w coś znacznie innego. Ja też
się w Tobie zakochałam Blaise'sie Zabini- powiedziałam patrząc mu
wprost w oczy. Czarnoskóry uśmiechnął się i kciukiem starł
moje łzy.
-Ale
przysięgam jeśli zrobisz jakiś wybryk to nie żyjesz- ostrzegłam,
poważniejąc, za to Blaise zaczął się śmiać. Objął mnie i
przytulił mocno do siebie.
-Nie
martw się. Nie popełnię błędu tak jak Tristian. Ale wiesz co nie
pasuje do Ciebie ten kostium , żaden z Ciebie anioł, tylko Diablica
z piekła rodem- powiedział wyciągając z kieszeni różdżkę
i jednym machnięciem wyczarował mi różki i ogon.
-Dwa
wcielenia?- zapytałam, chichocząc.
-Idealnie
do Ciebie pasują, kochanie- szepnął znowu, mnie obejmując. Po
chwili wpatrywania się we mnie pocałował mnie w usta, potem w
policzek, nos i czoło. Zaśmiałam się.
-To
teraz jesteśmy oficjalnie parą?-zasugerowałam pełna nadziei.
-A
kto tu mówił o jakimś związku?- powiedział z szerokim
uśmiechem. Od razu dostał w ramię. Złapał się za miejscu w
którym „mocno” go uderzyłam i zaczął masować.
-Nie tak ostro, skarbie, złamiesz mi rękę i kto Cię będzie obejmować?- zapytał z udawanym przejęciem.
-Nie tak ostro, skarbie, złamiesz mi rękę i kto Cię będzie obejmować?- zapytał z udawanym przejęciem.
-Myślę,
że znaleźli by się jacyś chętni do tego zadnia- zaśmiałam się.
-O co
to, to nie. Teraz jesteś już moja i tylko moja. Mogą sobie co
najwyżej pomarzyć, chociaż to też jest kwestia do dyskusji-
powiedział szybko porywając mnie w swoje ramiona.
-Dobra,
dobra, wracajmy na imprezę- powiedziałam nadal chichocząc.
-Ok,
ale Higgs się do Ciebie nie zbliża.
-Dobrze
już dobrze, Ty mój zazdrośniku
Wróciliśmy
na imprezę, która się co raz bardziej rozkręcała. Po tej
całej sytuacji, nawet nie wiem kiedy ale momentalnie wytrzeźwiałam.
Ale nareszcie dostałam tego czego chciałam, prawdy. I choć jeszcze
całkowicie to do mnie nie dochodziło, że ja i Blaise jesteśmy w
końcu razem to i tak się cieszyłam.
Omiotłam
spojrzeniem cały pokój wspólny w poszukiwaniu naszych
przyjaciół. Zastanawiałam się co Oni robili za ten czas.
W
tym samym czasie...
Hermiona:
Tańczyliśmy
już jakieś pół godziny nieustannie. Draco naprawdę umiał
się poruszać. Tak jak obiecywał nikogo nie pozwolił się do mnie
zbliżyć. A mi to wcale nie przeszkadzało. Nie chciałam być w
żadnych innych ramionach.
W
końcu postanowiliśmy zejść z parkietu. Znaleźliśmy jakieś
walną kanapę w kącie salonu. Idealnie tak by nikt nam nie
przeszkadzał.
-Czego
się napijesz?- zapytał Blondyn, gdy siadałam.
-Ognistą-
odpowiedziałam z uśmiechem.
-To
zaraz będę- powiedział i jeszcze przed pójściem po alkohol
pocałował mnie czule w usta.
Odprowadzałam
go wzrokiem dopóki nie zniknął w tłumie tańczących
Ślizgonów. Cicho westchnęłam. Kiedy byłam jeszcze w
Gryffindor'ze tylko słyszałam pogłoski, że to właśnie w
Slytherinie są najlepsze imprezy. Teraz muszę przyznać, że
faktycznie znają się na rzeczy.
Moje
rozmyślania przerwał Nott siadając blisko mnie. Nawet nie
zauważyłam, kiedy do mnie podszedł. Spojrzałam na niego. Był
przebrany za wampira.
-Cześć
mała zatańczysz ze mną?- zapytał a ja wyczułam od niego dużą
ilość alkoholu.
-Nie
dzięki,zaraz Draco przyjdzie z piciem- powiedziałam lekko się od
niego odsuwając. Chciałam mu dać jasno do zrozumienia, że nie ma
na co liczyć. Owszem Nott jest fajnym chłopakiem, ale ja miałam
Smoka i nie chciałam nikogo innego.
-Tylko
Draco, Draco. Co Ty w nim widzisz? Jesteś piękna a on chce Cię
tylko zdobyć jak każdą- wysyczał znów się do mnie
przybliżając.
-Skończ
Teodorze. Nie wiesz jak jest, więc się nie wypowiadaj w tym
temacie- odpowiedziałam mu wściekła.
Draco:
Kiedy
wracałem z dwoma szklankami ognistej niestety dorwała mnie
Parkinson. Była przebrana za czarnego kota. Żałosne. Pomimo iż
była przebrana to i tak mało co zakrywała swojego ciała.
Zanim
zdążyła cokolwiek powiedzieć ja to zrobiłem.
-Parkinson
jeśli Ci życie miłe to lepiej sobie odpuść- rzekłem nawet na
nią nie patrzeć.
-Ale
Dracusiu, jeszcze dzisiaj ze mną nie tańczyłeś- zapiszczała,
próbując dotrzymać mi kroku.
-I
nie mam zamiaru.
-Draco
mógłbyś się w końcu otrząsnąć, nie widzisz co ta głupia
Szlama z Tobą robi? Jeszcze rok temu zawsze byłeś otoczony przez
dziewczyny i z każdą tańczyłeś. A teraz? Teraz tańczysz z tą
nic nie wartą...- nie skończyła gdyż jej na to nie pozwoliłem.
Spojrzałem na nią wściekłym zabójczym spojrzeniem.
-Masz
szczęście, że nie bije kobiet, bo już byłabyś w drodze do
Munga. Ale moja cierpliwość się kiedyś skończy, więc Cię
ostrzegam- wysyczałem i ruszyłem znowu w kierunku Hermiony. Ja już
naprawdę nie wiedziałem co robić z tą Mopsicą.
Nagle
usłyszałem jakąś głośną wymianę zdań. Po chwili
zorientowałem się, że to głos Miony. Szybko ominąłem tańczący
uczniów i dotarłem do miejsca gdzie zostawiłem Swoją
dziewczynę.
Wszystko
by było jak w najlepszym porządku gdyby nie to, że Nott siedział
blisko niej i się do niej przywalał.
-Masz
jakiś problem Nott?- zapytałem zdenerwowany. Ślizgon gdy tylko
usłyszał mój głos, spojrzał na mnie.
-Nie,
lepiej już sobie pójdę- powiedział, wstał spojrzał
ostatni raz na mnie i na Hermionę, i ruszył na parkiet. Teodor nie
był głupi, wiedziałam, że lepiej mi nie podpadać.
-Na
pięć minut nawet nie można Cię zostawić samej- rzekłem z
uśmiechem, podając jej szklankę. Usiadłem obok niej i ją
objąłem.
-Więc
mnie nie zostawiaj- zaśmiała się i pocałowała mnie.
Astoria:
Stałam
wraz z młodszą siostrą pod ścianą. Obserwowałam tą żałosną
Parkinson jak płaszczy się przed Draco. Takim sposobem ona na pewno
go nie zdobędzie.
-Żałosne.
A myślałam, że Parkinson niżej upaść nie może- powiedziałam
popijając swojego drinka.
-Ale
przecież Ty też chcesz zdobyć Smoka- odpowiedziała moja młodsza
siostra.
- Ja
to zrobię umiejętnie. I pierwsze co muszę zrobić, to pozbyć się
skutecznie tej Regnarg- powiedziałam z szatańskim uśmiechem.
-No
nie wiem Astorio, lepiej nie zadzierać z Nim.
-Oh
Dafne musisz się jeszcze tyle nauczyć. Zobaczysz jeszcze, że Draco
Malfoy będzie mój- odpowiedziałam uśmiechając się, mając
już w głowie plan jak rozdzielić Tą dwójkę.
Teraz
patrząc jak wymykają się z salonu miała w głowie już wszystkie
szczegóły planu, który na pewno się uda.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Hermiona:
Gdy
tylko znaleźliśmy się w pokoju wspólnym, Draco przyparł
mnie do ściany i zaczął zachłannie całować. Wplątałam dłonie
w jego jasne, platynowe włosy. Po chwili zszedł pocałunkami na
moją szyje a ja czułam się cudownie.
W
jednym momencie nawet nie wiem jak znaleźliśmy się na kanapie.
Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie.
Gdy
zaczął mi rozpinać powoli sukienkę, znów w mojej głowie
zapaliła się czerwona lampka. Chodź było to ciężki odsunęła
się od niego. Draco nie wiedząc co się dzieje, spojrzał na mnie
pytająco.
-Coś
nie tak?-zapytał, otrząsając się z transu pożądania.
-Wszystko
ok...- powiedziałam spuszczając wzrok.
-Więc
o co chodzi? Czekaj.... Ty nigdy nie....?- zapytał z troską
siadając, dzięki czemu też mogłam to zrobić. Zarumieniłam się.
Wstydziłam się, że nadal byłam dziewicą, ale chciałam, żeby
mój pierwszy raz był wyjątkowy, z kimś kto mnie kocha.
Wiem, że ten ktoś mógłby być Draco, ale dalej byłam nie
pewna. Nie chciałam być jego jedną z wielu. A poza tym, nie wiem
czy chce żeby to się wydarzyło na kanapie, gdzie zaraz mogą wejść
tu nasi przyjaciele, oraz kiedy obydwoje jesteśmy podpici.
-Wow...
nie wiedziałem... przepraszam- mówił nadal w wielkim szoku.
-Czemu
jesteś taki zdziwiony? Aż ciężko w to uwierzyć?- zapytałam
nadal zawstydzona. Nie umiałam teraz mu spojrzeć w oczy.
-Nie,
ale myślałem, że Weasley lub Krum...?
-Z
Krumem nic wielkiego nie było, utrzymywaliśmy tylko przez wakacje
kontakt listowy, ale potem jakoś zanikł. A z Weasleyem tak naprawdę
nigdy nie byłam... Zresztą nie chciała tego z Nim robić...-
powiedziałam, obserwując podłogę. Czułam jak co raz bardziej się
robię czerwona. Nastała chwila ciszy. W końcu postanowiłam znowu
się odezwać.
-To
nie tak, że nie chcę... Ale zawsze sobie wyobrażałam inaczej mój
pierwszy raz. A nie w salonie, gdzie zaraz mogą przyjść Aisha i
Blaise, jeszcze do tego obydwoje jesteśmy podpici... Wiem, że
jesteś Tą osobą, z którą chce to zrobić, ale jeszcze nie
teraz...- rzekłam cicho. Bałam się jak na to zareaguje.
W
końcu jednak przybliżył się do mnie, położył dłonie na moich
policzkach i zmusił bym spojrzała mu w oczy.
-Nie
śpieszmy się. Rozumiem to i w takim razie ja też chce zaczekać.
Pragnę by to faktycznie było coś wyjątkowego. I będę czekać
ile tylko będzie trzeba- powiedział z szczerym uśmiechem. Założył
mi kosmyk włosów za ucho, a ja się uśmiechnęłam. Jednak
nie będę dla niego jedną z wielu... Pocałowałam go czule.
-Dziękuje
Draco- powiedziałam szczęśliwa.
I tak
siedzieliśmy w swoich objęciach na kanapie. Właśnie dzisiaj
dostałam dowód, że mu naprawdę zależy na mnie, bo przecież
gdyby tylko mu zależało na jednym to by nie poprosił mnie o
chodzenie, a teraz by mnie namawiał byśmy jednak to zrobili. Ale
tak się nie stało.
Nawet nie wiem, która była godzina kiedy zasnęłam z głową na jego kolanach.
Nawet nie wiem, która była godzina kiedy zasnęłam z głową na jego kolanach.
Draco:
Patrzyłem
jak słodko śpi w moich ramionach. Była cudowną dziewczyną i
miałem ogromne szczęście, że chciała być właśnie ze mną.
Czemu sie zgodziłem poczekać? Bo mi na niej zależy. I sam
pragnąłem poczekać. Chce by to było cos wyjątkowe, czego nie
zapomni do końca swojego życia. A pierwszy seks w salonie na
kanapie to na pewno nie jest to. Ona była tego warta.
Patrząc tak na Swoją ukochaną sam zasnąłem.
Patrząc tak na Swoją ukochaną sam zasnąłem.
***
Przebudziłem się gdy
już zaczęło świtać. Hermiona leżała dalej na moich kolanach,
ale ktoś nas przykrył kocem. Pewnie jak Blaise i Aisha wrócili
z imprezy to to zrobili. Delikatnie by nie obudzić swojej ukochanej
wstałem, po czym wziąłem ją na ręce. Na szczęście miała mocny
sen. Wszedłem do ich sypialni, gdzie moja siostra spokojnie spała
na swoim łóżku. Ściągnąłem Hermionie tylko buty i położyłem ją do łóżka. Przykryłem ją kołdrą i
pocałowałem w czoło. Zanim wyszedłem całkowicie z pokoju zasunąłem zasłony i ostatni raz patrząc na swoją dziewczynę skierowałem się do swojej sypialni.
********************************
Nie będę się już Wam użalać. Powiem Wam tylko, że jest mi wstyd, że na tak długo opuściłam blog. Ale Same wiecie, jak wena może być kapryśna. Mi na nieszczęście stało się to chyba na pół roku, jednak mam nadzieje, że już będzie lepiej, ale kto to wie.
No więc jak na razie wstawiam Wam ten rozdział i mam nadzieje, że spodoba Wam się (i, że wgl ktoś tu jeszcze zaglądnie). Nie obiecuje kiedy będzie następny.
Pozdrawiam
Caroline Cross
Rozdział cudowny! Ciekawa jestem co knuje Astoria....
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny....
Pozdrawiam i życzę Weny SectumSempra
Wiesz że super ^.^
OdpowiedzUsuńA teraz lecę ryczeć przy cebuli! ;3
Zastanawia mnie co planuje Astoria, ale to się pewnie niedługo okaże :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńKicia