Hermiona:
-No proszę,
proszę to tak się leczy?- usłyszałam rozbawiony głos Diabła.
Powoli otworzyłam oczy by zobaczyć co się dzieje. Leżałam na
kanapie a praktycznie rzecz biorąc to na Draco. Dalej przytulał
mnie szczelnie ramionami, to była cudowna noc. Ale nie to mnie
obudziło. Nad nami stali nasi przyjaciele, szczerząc się. Kiedy
Blaise poruszał sugestywnie brwiami, całkowicie się obudziłam.
Odruchowo szybko wstałam, budząc przy tym Draco.
-Jeśli
wiedziałbym, że tak się traktuje chorego to sam dałbym się
zaatakować. Sądzę stary, że miałeś dobrą opiekę? –zaśmiał
się czarnoskóry. Draco spojrzał na niego, po czym zaczął szukać
mnie. Kiedy zobaczył, że siedzę koło niego, przyciągnął do
siebie i ponownie zamknął w ramionach.
-Diable nie masz
nic lepszego do roboty, jak rujnowania mi tego pięknego poranka? –
zapytał zirytowany.
-Po prostu się
cieszę na ten piękny widok- wyszczerzył się. Draco westchnął i
usiadł, a ja wylądowałam na jego kolanach. Zaśmiałam się cicho
i wtuliłam się w jego tors.
-Czyli rozumiem,
że wróciliście do siebie?- zapytała Aisha zadowolona.
Popatrzyliśmy z Draco po sobie. Wczoraj bezpośrednio nie
rozmawialiśmy co będzie z nami. Po prostu się cieszyliśmy sobą.
-Eee…- zaczęłam
nie wiedząc co powiedzieć.
-Jeszcze o tym
nie rozmawialiśmy- powiedziałam w końcu, czując na sobie niepewny
wzrok Dracona. Nastąpiła chwila ciszy. Przerwał ją Snape,
wchodząc do salonu. Spojrzał na nas zdziwiony, szybko ześliznęłam
się z kolan mojego ukochanego.
-Cieszę się
Draco, że się obudziłeś jednak sądzę, że powinieneś jeszcze
dzisiaj poleżeć. Straciłeś naprawdę dużo krwi. Podałem Ci
eliksiry, ale potrzeba czasu byś całkowicie się zregenerował-
powiedział, nie wspominając tego czego wcześniej był świadkiem,
gdy tu wszedł.
-Czuje się
dobrze.
-Po mimo tego,
nalegam byś jeszcze sobie dzisiaj odpuścił z wstawaniem.
-Już wychodzisz?- zapytałam.
-Już wychodzisz?- zapytałam.
-Tak i mogę
wrócić dopiero jutro, ale potem całe święta już się nie ruszam
z stąd- odpowiedział uśmiechając się do mnie.
-Dobrze. Uważaj na siebie.
-Dobrze. Uważaj na siebie.
-Obiecuję-
powiedział, podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
-Dbajcie o siebie
nawzajem- poprosił po czym wyszedł. Westchnęłam, za każdym razem
kiedy musiał iść do niego, bałam się, że już nie wróci. Ale
zawsze wracał, więc teraz musi być tak samo.
-To co Miona
idziemy na te zakupy?- zapytała Aisha zaraz po tym kiedy mój ojciec
opuścił dom.
-No nie wiem,
chyba powinnam zostać przy Draco- odpowiedziałam, patrząc z
martwieniem na blondyna, siedzącego obok mnie.
-Idź. Nie będę
wam psuć planów. Zresztą tak jak mówiłem, czuję się dobrze –
zapewnił mnie ściskając moją rękę.
-Ale obiecasz, że
nie będziesz stawać, tak jak mówił Snape?
-Tak, tak. Zresztą nie będę sam. Jest Blaise przecież.
-A ja obiecuje, że będę dobrą pielęgniarką. No może nie tak dobrą jak Ty i Draco nie będzie się tak dobrze czuł jak przy tobie, ale będę się starał. Nawet jeśli to pomoże, to mogę założyć seksi mundurek pielęgniarski- powiedział Diabeł z tym swoim uśmieszkiem.
-Zmieniłem zdanie. Nie zostawiaj mnie samego z nim!- zwrócił się szybko do mnie Draco. Wraz z Aishą się zaśmiałam.
-Chyba masz rację, spokojnie mogę iść. Kto jak kto, ale Blaise się Tobą zajmie- powiedziałam, wstając.
-Ty chyba mnie nienawidzisz- skomentował Smok, z impetem kładąc się.
-Tak, tak. Zresztą nie będę sam. Jest Blaise przecież.
-A ja obiecuje, że będę dobrą pielęgniarką. No może nie tak dobrą jak Ty i Draco nie będzie się tak dobrze czuł jak przy tobie, ale będę się starał. Nawet jeśli to pomoże, to mogę założyć seksi mundurek pielęgniarski- powiedział Diabeł z tym swoim uśmieszkiem.
-Zmieniłem zdanie. Nie zostawiaj mnie samego z nim!- zwrócił się szybko do mnie Draco. Wraz z Aishą się zaśmiałam.
-Chyba masz rację, spokojnie mogę iść. Kto jak kto, ale Blaise się Tobą zajmie- powiedziałam, wstając.
-Ty chyba mnie nienawidzisz- skomentował Smok, z impetem kładąc się.
-Troszczę się o
Ciebie, to jest oznaka nienawiści? - zapytałam z niewinną minką.
-Nie
zostawiłybyśmy Cię w złych rękach- zapewniła moja przyjaciółka.
-Zresztą sam
powiedziałeś, że nie chcesz zmieniać nam planów- dodałam.
-Spokojnie, panienki pójdą na zakupy i porobią inne babskie rzeczy, a my zostaniemy tutaj i będziemy robić męskie rzeczy- powiedział rzeczowym tonem Diabeł, siadając na ramieniu kanapy.
-Spokojnie, panienki pójdą na zakupy i porobią inne babskie rzeczy, a my zostaniemy tutaj i będziemy robić męskie rzeczy- powiedział rzeczowym tonem Diabeł, siadając na ramieniu kanapy.
-On ma nie
wstawać- przypomniałam im obydwu.
-Męskie rzeczy
też można robić na leżąco- bronił się Draco, a Blaise parsknął
śmiechem.
-No dobrze
idźcie, zanim się rozmyślę- skapitulował i machnął jakby od
niechcenia ręką. Zaśmiałam się i wraz z Aishą poszłyśmy do
naszego pokoju by się przebrać.
***
Zeszłyśmy z
Aishą już w pełni ubrane.
-W takim razie my
wychodzimy- powiedziała moja przyjaciółka, podchodząc do
Blaise'a. .
-Uważajcie na siebie. Wiecie, że teraz nigdzie nie jest bezpiecznie- powiedział zmartwiony Brunet.
-Uważajcie na siebie. Wiecie, że teraz nigdzie nie jest bezpiecznie- powiedział zmartwiony Brunet.
-Mamy różdżki
przy sobie. Umiemy się bronić- zapewniłam, na dowód wyciągając
różdżkę.
-Może jednak
powinniśmy pójść z wami- stwierdził Draco, kiedy siadałam przy
nim.
-Ty masz leżeć
i nie chce więcej słuchać, że już się czujesz lepiej i nic Ci
nie jest. Snape lepiej wie co dla Ciebie dobre. A my nie jesteśmy
bezbronne, najgorsze z OPCMu nie jesteśmy, więc nie wątp w nasze
umiejętności.
-Ja nie wątpię
kochanie, po prostu się martwię o Was- powiedział z troską
głaszcząc mój policzek.
-Dopiero co Cię
odzyskałem, dlatego nie chce znów stracić- szepnął, opierając
swoje czoło o moje.
-I nie stracisz,
to zwykłe zakupy. Pokątnej Śmierciożercy jeszcze nie przejęli, a
gdyby mieli to w planach to by tata nam o tym powiedział-
oznajmiłam, próbując go jakoś uspokoić.
-No dobrze, ale
uważajcie na siebie, oczy i uszy szeroko otwarte. A jak coś się by
działo od razu teleportujcie się, albo dajcie nam znać- powiedział
poważnie patrząc mi w oczy.
-Nie musisz się
martwić- odpowiedziałam i pocałowałam go. Był spięty, ale gdy
tylko nasze usta się zetknęły, rozluźnił się. Niestety
musieliśmy przestać te słodkie pieszczoty, choć nie było to
łatwe, zbyt długo byliśmy z daleka od siebie. Odsunęliśmy się
do siebie, a ja uśmiechnęłam się gdy patrzyliśmy sobie w oczy.
-Wróćcie
niedługo- szepnął zmartwiony.
-Nie zdążysz
się nawet stęsknić braciszku- wtrąciła Aisha zanim zdążyłam
coś powiedzieć.
-Ja już tęsknie-
odezwał się Blaise. Spojrzałam na dójkę swoich przyjaciół.
Cudownie było znów widzieć, jak wszystko jest po staremu.
Pocałowałam Draco jeszcze w policzek i wstałam, ponieważ nigdy
byśmy tak nie wyszły.
-Blaise jesteś
odpowiedzialny za to, żeby Draco nie wstawał. Jeśli się nie
posłuchacie Snape'a, będziecie mieli obydwoje przechlapane-
zagroziłam, patrząc srogo na obydwu. Blaise podniósł ręce do
góry, w obronnym geście.
-A jak nie będę
wstanie go powstrzymać?
-Wtedy masz moje
pozwolenie, by go przywiązać do tej kanapy- uśmiechnęłam się
szatańsko.
-Hej! Ja tu
jestem i wiesz nie miałbym nic przeciwko gdybyś Ty mnie tak
przywiązała- powiedział Draco poruszając sugestywnie brwiami –
Ale on? Muszę podziękować- dodał patrząc na Blaise'a.
Czarnoskóry złapał się za serce.
-No wiesz co
Stary, właśnie mnie zraniłeś!- zawołał.
-Dobra, dobra, koniec tego dobrego, bo nigdy z stąd nie wyjdziemy. Widzimy, że macie coś do obgadanie, więc idziemy- oznajmiła Aisha, stając koło mnie.
-Dobra, dobra, koniec tego dobrego, bo nigdy z stąd nie wyjdziemy. Widzimy, że macie coś do obgadanie, więc idziemy- oznajmiła Aisha, stając koło mnie.
-Tak, bawcie się
dobrze chłopcy!- krzyknęłam idąc do przedpokoju po płaszcz.
-Ale nie zbyt
dobrze!- dodała Aisha.
-Hej a buziak na
pożegnanie?- domagał się Draco. Wychyliłam się z przedpokoju i
posłałam mu buziaka.
-To jest
niesprawiedliwe- skomentował Blondyn, zaśmiałam się i wyszłam
wraz z Aishą z domu. Obydwie z uśmiechem teleportowałyśmy się na
Pokątną.
Draco:
Patrzyłem jak
dziewczyny wychodzą. Miałem nadzieje, je zobaczyć niedługo z
powrotem. Liczę na to, że nie popełniliśmy błędu puszczając je
same. Kiedy byłem już pewny, że wyszły z domu, podniosłem się.
-No nie wiem
stary czy to dobry pomysł wstawać- powiedział Blaise.
-Daj spokój
Diable, nic mi nie jest. Hermiona i Snape są trochę
przewrażliwieni.
-Może dlatego,
że widzieli Cię w jakim wczoraj byłeś stanie. Wyglądałeś,
prawie jak trup. A poza tym nie chce się narazić Hermionie,
widziałeś jaką miała minę?
-Tak czasem umie
być niezłą diablicą....- powiedziałem uśmiechając się sam do
siebie. Tak bardzo się cieszyłem, że jest znów moja... Zaraz, ale
ona nie jest moja....Dzisiaj rano nie powiedziała wprost, że do
siebie wróciliśmy. Westchnąłem. Martwiło mnie to. Czy jest
możliwe, że nawet po wyznaniu sobie miłości, ona mi nie
wybaczyła?
-Wezmę tylko
prysznic i przebiorę się. Nadal mam ciuchy z misji- powiedziałem
pokazując mój zakrwawiony strój - potem znowu się położę-
dodałem widząc nie pewną minę przyjaciela.
-No wiesz,
dostałem pozwolenie od Miony, że jak będziesz stawiać opory to
mogę Cię przywiązać do kanapy- oznajmił Blaise i wyciągnął
różdżkę, uśmiechając się przy tym wrednie.
-Nawet nie próbuj
Diable, bo obiecuję, że skończysz gorzej niż po tym co Hermiona
dla Ciebie zaplanowała- ostrzegłem.
-Dobra ale
bierzesz całą odpowiedzialność na siebie- poddał się w końcu.
Skierowałem się do swojego pokoju kiwając głową.
Hermiona:
-I jak tam z
Draco? - zapytała Aisha z uśmiechem, kiedy wchodziłyśmy do
księgarni Esy i Floresy.
-Dobrze,
postanowiłam mu uwierzyć i wybaczyć. Wyznał mi miłość, a
sądzę, że Draco nie mówi takich słów na wiatr. Zresztą nie
oszukujmy się, ja też go kocham i nie umiem bez niego wytrzymać-
powiedziałam patrząc na półki z książkami o Quidditchu w
poszukiwaniu prezentu dla Blaise'a.
-Faktycznie,
nigdy nie wyznał nikomu miłości. Zresztą o czym my mówimy, on
nigdy nie miał na poważnie dziewczyny. Nadal nie mogę uwierzyć,
że mój braciszek się tak zmienił. Myślałam już, że zawsze się
będzie bawić kobietami i nie znajdzie ostoi w życiu. A tu
proszę...- mówiła przeglądając książki z eliksirami, jednak po
chwili odwróciła się do mnie.
-Ale czekaj, czy
to znaczy, że powiedziałaś mu, że odwzajemniasz jego uczucia?-
zapytała patrząc na mnie uważnie. Westchnęłam, odwróciłam
wzrok od regałów i spojrzałam na moją przyjaciółkę.
-Tak. Wczoraj gdy
się obudził byłam taka szczęśliwa, że nic mu nie jest.
Zrozumiałam, że go potrzebuję. Był w szoku, ale kiedy usłyszał
te dwa słowa był wniebowzięty. Nie chciał mnie już puścić,
jakby bal się, że to tylko sen- powiedziałam, wspominając
wydarzenia z poprzedniego dnia. Nawet nie wiedziałam, że się
uśmiecham.
-I po czymś
takim nie wróciliście do siebie?- zapytała Aisha, będąc w szoku.
-No...Nie
rozmawialiśmy o tym, po prostu się cieszyliśmy chwilą. Będę
musiała z nim porozmawiać jak wrócę- stwierdziłam, dotykając
swojego łańcuszka, który nosiłam codziennie od moich
siedemnastych urodzin.
-Cieszę się, że
znów wróciło wszystko do normy- powiedziała Blondynka wracając
do przeszukiwania półek.
-Ja też-
szepnęłam. Jeszcze chwilę byłam zamyślona jednak po chwili znów
zaczęłam szukać prezentu.
***
Po
jakiś dwóch godzinach miałyśmy zakupy z głowy. Ostatni sklep
jaki odwiedziłyśmy to Markowy sprzęt do Quidditha. Kupiłam tam
prezent dla Draco, który mam nadzieje, że mu się spodoba choć to
tylko jego połowa. Byłam szczęśliwa, na mojej twarzy znów
widniał uśmiech i wręcz nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę
tego nieznośnego blondyna. Jednak moja radość nie trwała długo,
gdyż wychodząc z sklepu natknęłyśmy się na Notta od razu
spoważniałam. Draco opowiadał mi, że w to wszystko był wplątany
także i on. Wierzyłam mu. To przez Teodora prawie popełniłam
największy błąd swojego życia. Nie miałam zamiaru mu niczego
odpuszczać. Zresztą fakt, faktem, że chłopaki porządnie się
nimi zajęli, choć już mu wraca poprzedni wygląd. Nadal miał w
kilku miejscach siniaki.
Najwyraźniej
nadal sądził, że nie wybaczyłam Draconowi i o niczym się nie
dowiedziałam, bo uśmiechał się do mnie głupkowato. Poczułam
zniesmaczenie, czy naprawdę myślała, że jeśli się pokłócę z
królem Slytherinu to nagle wpadnę w jego ramiona? Już bym wolała
zostać sama do końca życia.
-Hej
Mionko? Jak tam Ci święta mijają? Ostatnio nie widziałem Cię w
szkole. Tęskniłem- powiedział i próbował uśmiechnąć się
zawadiacko, ale coś mu to nie wychodziło.
-Teo
jakie to miłe! Ja też za Tobą tęskniłam! - zawołałam z
udawanym entuzjazmem, po czym zrobiłam zatroskaną minę.
-A kto Cię tak urządził?
-A to, wiesz wpakowałam się w bójkę w klubie. Nic poważnego – udawał twardziela.
-A kto Cię tak urządził?
-A to, wiesz wpakowałam się w bójkę w klubie. Nic poważnego – udawał twardziela.
-Naprawdę
tęskniłaś? - zapytał a w oczach miał iskierkę nadziei.
-Taa...
NIE. A następnym razem nie radziłabym podpadać Draco, może się
to gorzej skończyć niż tym razem. Tym bardziej, że i ja się do
niego dołączę. A uwierz mi z córką Księcia Półkrwi się nie
zadziera – powiedziałam z mordem w oczach.
-Czyli
wróciłaś do niego. Uwierzysz wszystko co Ci opowie? - zapytał
ironicznie.
-To
już nie Twoja sprawa. A nawet jeślibym mu nie wybaczyła, możesz
być pewny, że nie poszłabym po pocieszenie do Ciebie, mam do
siebie szacunek.
-Ty
Szlamo! - krzyknął. Tego było już za wiele momentalnie
wyciągnęłam różdżkę. I rzuciłam w niego Drętwotą. Co prawda
mogłam użyć gorszego zaklęcia, ale nie miałam zamiaru tego robić
przy świadkach. Gdy zobaczył pędzącą w jego stronę smugę
czerwonego światła, w jego oczach pojawił się szok. Następnie
wylądował na podłodze nieruchomy. Spojrzałam na Aishe a ona tylko
patrzyła z pogardą na Ślizgona.
-Wracamy do domu? - zapytała uspokajając się.
-Wracamy do domu? - zapytała uspokajając się.
-Jasne,
pewnie chłopaki już się niepokoją.
Chwyciłyśmy
się za ręce i teleportowałyśmy się przed mój dom.
Draco:
Zacząłem
się już niepokoić o dziewczyny. Powinny już wrócić. Chodziłem
w te i wewte po całym salonie.
-Smoku
ja bym Ci radził położyć się,bo jak wrócą dziewczyny to nie
dość, że Ty będziesz miał przechlapane to jeszcze mnie w to
wciągniesz- powiedział spokojnie Blaise, siedząc na fotelu,
czytając Proroka Codziennego, w którym i tak pisali same bzdury.
-Jak
możesz być taki spokojny? Za długo już są na tych zakupach. A
jak im się coś stało? - zapytałem, mając najczarniejsze myśli.
-Stary
uspokój się. To są kobiety. One mogą nawet cały dzień chodzić
po sklepach. Nie próbuj nawet tego zrozumieć, bo zaraz Cię zacznie
głowa boleć. Oczywiście, że się denerwuje, ale ufam, że sobie
poradzą, a poza tym gdyby coś się działo na pewno by nas
zawiadomiły. Mogę się założyć, że zaraz wejdą przez drzwi
rozbawione, ale ty wszystko zepsujesz, bo jak Hermiona Cię zobaczy
to będzie próbować Cię zabić, a ja nie ruszę się z swojego
miejsca, mając nadzieje, że mnie oszczędzi– powiedział
zadowolony z siebie. Ani razu nawet na mnie nie spojrzał kiedy to
mówił, tylko nadal wpatrywał się w gazetę. W sumie nie
wiedziałem, dlaczego aż tak bardzo się martwiłem. Po prostu chyba
nie mogłem znieść myśli, że coś mogłoby się im stać. Aż się
bałem pomyśleć co będzie jak dojdzie do ostatecznej walki.
Dziewczyny na pewno się nie zgodzą by nie brać czynnego udziału w
wojnie. Spojrzałam na pierwszą stronę Proroka Codziennego, widniał
na nim wielki nagłówek „CZY CZARNY PAN JEST NAPRAWDĘ TAKI ZŁY?”
no tak nawet prasę już owijają sobie wokół palca. Wszyscy się
boją. Oderwałem wzrok od gazety i spojrzałem za okno. Z dnia na
dzień zbliżamy się do ostatecznego starcia. Ile osób będzie na
tyle odważnych by mu się sprzeciwić? Ile osób będzie musiało
zapłacić życiem? I czy w ogóle to coś da? Pewnie moje myśli
zaszły by dalej, gdybym nie usłyszał hałasu otwierających się
drzwi. Od razu spojrzałem na wejście do salonu, w którym niedługo
pojawiły się dziewczyny.
-No w
końcu jesteście- powiedziałem szczęśliwy. Teraz byłem pewny, że
są bezpieczne.
-Tak
Draco tu już panikował – skomentował mój przyjaciel, odkładając
w końcu proroka.
-Zaraz....
Mogę wiedzieć Dlaczego Ty STOISZ? Co Ci Snape mówił? Ile razy JA
powtarzałam, że masz nie wstawać?!- wybuchnęła tak jak to Blaise
przewidział.
-Taaa...
skarbie czy ja już mówiłem jak Ty pięknie dzisiaj wyglądasz? -
próbowałem uratować się jakoś.
-Ty mi
tu nie Skarbuj! Draco czy Ty naprawdę nie mogłeś tego zrobić?
Jeden dzień! Chyba nie wiesz jaka to poważna sytuacja!- krzyczała.
Sytuacja była zła, bardzo zła.
-I to
jest moment kiedy my wychodzimy- powiedziała Aisha, biorąc zakupy
jej i Hermiona, i pociągnęła Blaise'a na górę. Zostaliśmy sami.
Dobra Draco teraz tylko nie zepsuj tego. Nie możesz jej ponownie
stracić.
-Musiałem
się przebrać, nadal miałem na sobie strój z bitwy. A poza tym
dobrze wiesz, że nie lubię bezczynie siedzieć. Tym bardziej, że
martwiłem się o Was.
-Wiesz
ile straciłeś wczoraj krwi? Wiesz ile zajęło Snape'owi ratowanie
Ciebie? Przyniósł Cię do domu, choć śmierciożercy zostawiają
poległych i się nimi nie przejmują. Gdyby nie on, leżałbyś
gdzieś teraz umierając w mękach! A ja bym obwiniałabym się za to
do końca życia....- mówiłam co raz bardziej łamiącym się
głosem. Nie umiała już nic więcej powiedzieć, ponieważ głos
się jej załamał a po policzkach zaczęły spływać łzy. Bez
chwili wahania podszedłem do niej. Miałem wyrzuty sumienia, że
znów płacze przez ze mnie. Zrozumiałem, że nie była wściekła
dlatego, że się jej nie posłuchałem, była załamana myślą, że
mogłem zginąć. Martwiła się o mnie. Otarłem kciukiem jej łzy i
zmusiłem by spojrzała mi w oczy.
-Przepraszam,
nie sądziłem, że było ze mną aż tak źle. Nie odczuwałem
żadnego bólu, bo ty mi dawałaś najwięcej energii. Owszem gdy
wczoraj mnie odtrąciłaś, odechciało mi się żyć, ale gdy się
obudziłem i zobaczyłem Ciebie przy mnie, poczułem się jak nowo
narodzony. Jestem beznadziejny w tych sprawach to wszystko jest dla
mnie takie nowe. I nawet nie wiem czy to możliwe poczuć coś
takiego w tak krótkim czasie. Nie wiem co mi zrobiłaś, ale
potrzebuje Cię- mówiłem, a ona zaczęła się uspokajać.
-Potrzebujemy
siebie nawzajem. Po prostu. Bez siebie nie istniejemy- szepnęła
-Czy
to znaczy, że znów jesteśmy razem? - zapytała z małą nutą
nadziei.
-Myślę,
że to najlepsze wyjście- zachichotała a ja pełen szczęścia
wpiłem się w jej usta.
-Zdecydowanie-
szepnąłem pomiędzy pocałunkami.
-A
teraz grzecznie się położysz- powiedziała, gdy w końcu się od
siebie odsunęliśmy.
-Tylko
jeśli będziesz przy mnie- szepnąłem, uśmiechając się. Na moje
słowa zaśmiała się i pokiwała głową.
-Ktoś
w końcu musi Cię przypilnować.
Poszliśmy
na kanapę gdzie się położyłem, trzymając głowę na jej udach.
Jednak nasz spokój nie trwał długo, ponieważ jak na zawołanie do
pokoju wrócili nasi przyjaciele.
-Z
wami jest gorzej niż z dziećmi- skomentował Blaise, siadając na
fotelu, zaraz po tym pociągnął na swoje kolana Aishe.
-Mogliśmy
się tego spodziewać, że będziecie podsłuchiwać!- stwierdziła
Hermiona.
-My i
podsłuchiwanie? Skądże znowu, ale kiedy Draco zaczął mówić o
swoich uczuciach to myślałam, że Blaise zaraz mi się tam
popłacze- zaśmiała się Aisha, klepiąc swojego chłopaka po
policzku.
-Nie
moja wina, że oni są tacy uroczy! Nadal mi się chce płakać jak
tak na nich patrzę. Nie mogę uwierzyć, że Smok ma prawdziwe
uczucia!- zawołał, a mój ukochany spojrzał na niego morderczym
wzrokiem. Wtedy ja zaczęłam się śmiać, po chwili dołączyli się
Blaise i Aisha. Draco patrzył na mnie z wyrzutem a ja tylko pokręciłam głową i go pocałowałam.
*****************************************************************
Nie będę się usprawiedliwiać. Po prostu napiszę Wam (spóźnione) Wesołych Świąt. W ten cudowny czas życzę Wam spełnienia marzeń, czasu spędzonego z rodziną. Radości i miłości. Wszystko to co sobie wymarzycie. Jeżeli bym, nic tu nie dodała do Sylwestra to także szczęśliwego Nowego Roku, byśmy o wiele więcej razy się spotykali. Trzymajcie się.
Pozdrawiam
Caroline Cross
Gdy zobaczyłam że coś dodałaś dosłownie zatkałam sobie usta ręką aby nie zacząć piszczeć.
OdpowiedzUsuńRozdział super, Draco i Hermiona wrócili do siebie cóż więcej można chcieć? :D
Życzę Ci dużo zdrowia, szczęścia, weny, miłości i co sobie tylko wymarzysz i oby 2016 rok był lepszy.
Pozdrawiam SectumSempra :)
Jesteś! Myślałam, że zacznę krzyczeć jak to zobaczyłam. Codziennie tu zaglądałam z nadzieją, że coś dodałaś. Co ja mogę napisać o tym rozdziale? Jest idealny jak wszystkie inne. Każdy jednak urzeka mnie, w inny sposób. Każdy mnie zaskakuje.
OdpowiedzUsuńZ okazji tego, że były święta i zbliża się nowy rok życzę Ci:
- Dużo weny, abyś mogła dalej nas zachwycać swoim pisaniem
- Zdrowia
- Szczęścia, które się przyda do pisania szczęśliwych scen
- Wszystkiego co tam jeszcze sobie wymarzysz.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Do napisania.
Panna Malfoy
Znalazłam twojego bloga przed chwilą. Jest cudowny. Piszesz tak , że nie da się oderwać. Słowa które mogłyby określić to jak cudownie piszesz jeszcze nie powstały. Bardzo się cieszę , że Teo dostał zaklęciem. Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie : http://dramionebowystarczypokochac.blogspot.com/
Czekam na kolejne roździały ♥
OdpowiedzUsuńhej, będzie tu coś jeszcze?? Daj znać :)
OdpowiedzUsuńHej czy będziesz jeszcze kontynuowała to opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anonimek