Strony

niedziela, 27 października 2013

Rozdział XXII "Szlaban"

"Życie jest piekne gdy ma się odpowiednie osoby przy sobie, dzieki którym umiesz się podnieść i wierzyć, że będzie tylko lepiej" 
                                    Caroline Cross-McNight 


Draco:

-Chodź musimy Cię z stąd jak najszybciej zabrać, oni nie mogą zobaczyć Ciebie ze mną- szepnął, szybko wchodząc w jakiś bardzo ciemny zaułek. Hermiona oddychała szybko, bała się, jej oddech był nie równy.
-Co?! Wstydzisz się mnie?! To dopiero co mówiłeś, że Ci na mnie zależy, a teraz coś takiego może od razu się mną zabawi i zostaw!- zaczęła się unosić, musiałem ją uciszyć za nim ktoś nas tu znajdzie, czy ta dziewczyna nie rozumie, że nie mówię słów na wiatr oraz to, że jesteśmy w niebezpieczeństwie?! Zamknąłem jej buzie dłonią.
-Nie o to mi chodziło! Jesteśmy w niebezpieczeństwie a to, że nikt nie może Cię ze mną zobaczyć to dlatego, że oni jeszcze nie wiedzą, że jesteś córką Snape'a i jakby Cię tu zobaczyli to bez wahania zabili-szepnąłem, patrząc jej wprost w oczy- a Twój ojciec nie powiedział im o Tobie dlatego, żeby Cię chronić a nie, że się wstydzi.- dopowiedział, widząc, że znowu chce coś powiedzieć.
-Masz racje przepraszam, po prostu jestem przerażona tym wszystkim, wiedziałam, że niedługo to się zacznie ale nie sądziłam, że aż tak szybko i gwałtownie...A do tego dopiero co zostaliśmy parą, więc nie chce Cię stracić...- szepnęła a jedna łza spłynęła po jej policzku. Spojrzałem na nią czułością i kciukiem otarłem tą łzę.
-Nie stracisz, a teraz musimy z stąd jak najszybciej uciec, trzymaj się blisko mnie, ok?- zapytałem a ona tylko kiwnęła głową na zgodę. Wyciągnąłem różdżkę i dyskretnie się wychyliłem by zobaczyć jaka jest sytuacja. Na głównej ulicy był istny chaos, śmierciożercy rozwalali wszystko po swojej drodze, wszędzie było widać tylko najróżniejsze mknące zaklęcia. Niestety przy przejściu prowadzącego do Hogwartu było zbyt wielu posłanników Voldemorta. Nagle zobaczyłem jak dwóch z nich zaczyna zmierzać w naszą sprawę.
-Cholera- zakląłem cicho, spojrzałem na Hermione, która miała wielkie i przestraszone oczy. Złapałem ją za rękę i bez dłuższego zastanowienia teleportowałem się do gabinetu mojego ojca chrzestnego, już dawno wiedziałem, że tylko na to pomieszczenie nie było bariery.
Gdy poczułem grunt pod stopami stałem się o wiele spokojniejszy. Otworzyłem oczy, Hermiona stała koło mnie nadal lekko przestraszona, trochę się zdziwiłem, że mojego ojca chrzestnego nie ma w tym pomieszczeniu.
-Jakim sposobem się tu teleportowaliśmy?- zapytała zaskoczona, chodź nadal w jej oczach widziałem strach. Teraz nie była taka twarda jak zawsze jednak nie dziwiłem się jej, wojna wszystkich przeraża nawet mnie, ta nie pewność, że nie przeżyjemy do jutrzejszego dnia... to wszystko nie daje nam spokojnie myśleć....
-Na gabinet Snape'a nie ma bariery by mógł specjalnie bez zauważenia teleportował się z zamku do Niego- powiedziałem cicho, nie mogąc wytrzymać jej takiej przestraszonej i bezradnej, przytuliłem ją do siebie a ona z chęcią wtuliła się w moje ciało.

Hermiona:

W jego ramionach czułam się bezpieczna, nawet nie zauważyłam jak przestałam się bać... Jak to możliwe, że on na mnie aż tak wpływał...
-Chyba... chyba nie myślisz, że Snape uczestniczy w tym teraz?- szepnęłam cicho, bałam się o niego, ledwo radziłam sobie, że moja matka nie żyje, a co by było gdyby on jeszcze zginął...?
-Nie sądzę, on jest szpiegiem i nie bierze udziału w walkach- uspokoił mnie Draco.
W pewnym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się i ujrzeliśmy właśnie mojego ojca. Blondyn odsunąłem się trochę ode mnie, lecz nadal obejmował. On spojrzał na nas z lekkim smutkiem, lecz starał się tego nie okazywać.
-Gdzie byliście?- zapytał, widząc nasze ubrania jesienne na sobie.
-E... no tego... na małym spacerku w Hogsmade. A ty gdzie byłeś?- zapytał Draco, wiedząc, że możemy mieć kłopoty.
-Właśnie poszedłem do pokoju wspólnego Ślizgonów by wam powiedzieć, żeby wam nie przyszedł jakiś głupi pomysł, by pójść dzisiaj do naszej wioski, ale jak widać spóźniłem się. Teraz miałem tylko nadzieje, że wrócicie z stamtąd cali.
-Wiedziałeś o tym?- zapytałam.
-Oczywiście, wczoraj byłem na spotkaniu z Nimi, opanowali już ministerstwo magii i Hogsmade, Hogwart zostawią na później więc nie ma o co się martwić, przynajmniej na razie, ale proszę was nie wychodźcie poza tereny szkoły, nasz świat nie jest już taki bezpieczny jak był kiedyś.
-Dobrze, nie musisz się o nas martwić- powiedział pewny Draco.
-Wiem, jednak instynkt rodzica- powiedział uśmiechając się, jednak spojrzał na mojego chłopaka z troską- Draco zdajesz sobie sprawę z tego, że niedługo, pewnie przed wielką wojną dołączysz do akcji, prawda? Próbowałem coś na to poradzić, jednak Twój ojciec już zadecydował...- rzekł a ja przestraszona spojrzałam na Blondyna. To nie mogła być prawda, gdy będzie ostateczna wojna on będzie musiał być posłuszny JEMU... Draco nie ukazywał tego jak bardzo się spiął, jednak ja poczułam, ponieważ nadal się obejmowaliśmy.
-Tak wiem, a Blaise także?- zapytał z nutą obawy w głosie.
-Niestety tak, na szczęście uratowałem Aishe od tego, ale co do was nie mają już wątpliwości...
-Wiem, że robiłeś wszystko co mogłeś i dziękuje Ci za to- powiedział z lekkim uśmiechem, mój ojciec odwzajemnił ten gest. To było cudowne, że mój ojciec i mój chłopak mieli takie dobre kontakty... właśnie „mój chłopak” jak to cudownie brzmiało, w końcu był mój, na chwilę pozwoliłam sobie wrócić myślami do tego wspomnienia, lecz to mi coś przypomniało.
-Draco, Lupin- powiedziałam.
-O cholera, teraz to będziemy mieć dożywotni szlaban- skrzywił się, a Snape patrzył na nas nie wiedząc o co chodzi.
-Spóźniliśmy się na szlaban u Lupina więc musimy już iść, pa tato- powiedziałam z uśmiechem on tylko skinął nam głową i szybko wyszliśmy z jego gabinetu.
-Teraz będę musiała go jeszcze dłużej znosić niż to było konieczne- powiedziałam załamana.
-Ale plusy są takie, że te szlabany będziemy spędzać razem- zaśmiał się Draco, w tym momencie przystanęłam co on również uczynił. Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak ja szczęśliwa wpiłam się w jego usta, Blondyn oczywiście bez wahania odwzajemnił mój pocałunek. Mogłam bym tak jeszcze dłuugi, dłuuugi czas, jednak wiedziałam, że w końcu musieliśmy się zjawić w gabinecie Lupina. Nie chętnie odsunęłam się od niego, a Draco zamruczał z niezadowolenia.
-Nie sądzisz, że powinniśmy w końcu się tam pojawić?- powiedziałam patrząc mu wesoło w oczy, pomimo wszystkiego miałam dobry humor, dzięki niemu, bo to on dawał mi nadzieje, na lepsze jutro.
-I tak mamy już przechlapane więc co to za różnica?- powiedział z zawadiackim uśmiechem, ja na jego słowa się zaśmiała i zanim się obejrzałam jego usta znów całowały moje. Po następnych kilku chwilach (a nie trwały one krótko) postanowiliśmy ostatecznie iść do gabinetu znienawidzonego nauczyciela. Kiedy w końcu dotarliśmy do celu, zapukaliśmy a w odpowiedzi usłyszeliśmy, dość głośne „proszę”. Weszliśmy do gabinetu, tam ujrzeliśmy Lupina i ku mojemu zdziwieniu także Potter'a, Weasley'a i Parkinson.
-Kto w końcu postanowił się zjawić- rzekł trochę zdenerwowany profesor.
-Musieliśmy załatwić bardzo pilną sprawę z naszym opiekunem- powiedział Draco siląc się na szacunek do niego.
-Nie życzę sobie już takich spóźnień przez to macie szlaban jeszcze przez dwa tygodnie, jak to się jeszcze kiedykolwiek powtórzy będziecie mieć miesiąc, a teraz proszę panna Regnarg oraz panowie Potter i Weasley do biblioteki będziecie pomagać pani Pince, a pan Malfoy i panna Parkinson do skrzydła szpitalnego, pani Pomfrey już na was tam czeka.
-Zaraz, ale czemu ja mam pracować z nimi?!- zapytałam oburzona, wskazując na Gryfonów.
-A czemu ja mam pracować z nią?!- również podzielił moje zdanie, Draco który teraz wskazywał na Mopsice.
-Ponieważ tak ustaliłem z profesorem Filtwickiem, który dał szlaban Harry'emu i Ronowi, a panna Parkinson dostałam dzisiaj u mnie szlaban. A wam trochę rozłąki dobrze zrobi.
Ten nauczyciel co raz bardziej grał mi na nerwach, Draco ścisnął moją dłoń, by mnie uspokoić.
-Dobrze miejmy to już za sobą- syknęłam nie umiejąc się powstrzymać.
-Więc miłej pracy życzę i waszą dwójkę chce widzieć tu jutro punktualnie o osiemnastej- powiedział patrząc na mnie i Draco, kiwnęłam tylko głową i wyszliśmy. Nadal trzymałam się za rękę z Blondynem, widziałam po nim, że był niezadowolony tak samo jak ja. Gdy mieliśmy się rozdzielić by każdy poszedł na swoje stanowisko, Draco nie puścił mnie, spojrzałam na niego zdziwiona.
-Odprowadzę Cię, pięć minut mnie nie zbawi- powiedział delikatnie się uśmiechając, odwzajemniłem gest i pocałowałam go w policzek.
-Ale mi się nie chce iść aż do biblioteki!- zawołała nagle Parkinson, ta dziewczyna mnie już całkowicie wyprowadzała z równowagi.
-A kto powiedział, że idziesz z nami- zirytował się Blondyn. Potter i Weasley o dziwo nie skomentowali tego. Ruszyliśmy w stronę pomieszczenia z książkami i niestety Mopsica ruszyła za nami. Kiedy doszliśmy, przed wejściem spojrzałam na Draco i się do niego uśmiechnęłam.
-Dziękuje i powodzenia z tą idiotką- szepnęłam, śmiejąc się.
-Tobie też życzę powodzenia, jakby coś Ci chcieli zrobić to wiesz co robić- zaśmiał się. Podzieliłam jego uwagę i również zaczęłam się śmiać.
-Możecie już skończyć? Nie chce tu siedzieć całą noc- powiedział zdenerwowany Rudzielec.
-Zobaczymy się w pokoju wspólnym- szepnął i czule mnie pocałował na do widzenia, niechętnie się ode mnie odsunął i ruszył nie czekając na Parkinson w stronę skrzydła szpitalnego. Westchnęłam cicho i weszłam do biblioteki a za mną ruszyli dwójka moich dawnych przyjaciół.

Draco:

Szedłem jak najszybciej by nie musieć rozmawiać z tą wariatką, która myśli, że się w niej zakochałem.
-Dracusiu zaczekaj! Ja wiem, że ta dziewucha namieszała Ci w głowie ale ja pomogę ci przejrzeć na oczy!
-Nie musisz się o mnie martwic Parkinson, to raczej Tobie powinienem radzić przejrzeć na oczy, bo ja Cię nie kocham i nie będę, co więcej nie masz u mnie szans! Więc z łaski swojej odczep się ode mnie- powiedziałem już nieźle zirytowany.
-Co ty w niej widzisz? Co ona ma czego ja nie mam?!- zapytała wkurzona, zaśmiałem się na jej słowa. Stanąłem i spojrzałem na dziewczynę.
-Bardzo dobre pytanie Pansy, hmm... pomyślmy... o mam! Hermiona jest piękna co nie można powiedzieć tego o Tobie, ma rozum, nie leci na każdego kto na nią spojrzy, nie chodzi do łóżka z byle kim, jest dojrzałą kobietą....wymieniać dalej? Bo ja mogę tak jeszcze długo. Nie radzę Ci więcej się porównywać z Hermioną.- powiedziałem z wrednym uśmiechem i poszedłem dalej nawet nie odwracając się. Nie wierze, że kiedyś mogłem być taki głupi i lecieć na takie właśnie panienki... Merlinie dziękuje Ci, że na mojej drodze postawiłeś Hermione!

Hermiona:

Pani Pince kazała nam uporządkować książki nawet nie było tak źle, pomijając fakt, że musiałam to robić z dwoma znienawidzonymi Gryfonami a nie z moim chłopakiem. Pracowaliśmy w ciszy, ja nie zamierzałam się do nich odzywać jednak oni ku mojemu zdziwieniu zaczęli rozmawiać.
-Hermiona słuchaj chcielibyśmy Cię przeprosić za nasze zachowanie- powiedział nagle Harry, spojrzałam na niego zdziwiona.
-A co to się stało, jeszcze wczoraj mieliście inne zdanie- powiedziałam z pogardą.
-No tak ale rozmawialiśmy z Lupinem i on wszystko nam wyjaśnił, że Snape jest Twoim prawdziwym ojcem.... - powiedział cicho Weasley, jednak znałam ich i zauważyłam, że to wszystko było udawane. Nadal byli na mnie wkurzeni, najwyraźniej nauczyciel OPCM-u chciał by mnie przeprosili, być może myśleli, że dzięki temu wrócę do zakonu.
-Co ty nie powiesz, jednak na przeprosiny już za późno tym bardziej, że one nie są szczere, odwróciliście się ode mnie wtedy kiedy najbardziej was potrzebowałam, wcześniej miałam wam to za złe ale nie teraz, teraz mam o wiele lepszych przyjaciół którzy na pewno mnie nie zostawią gdy będzie źle- powiedziała i poszłam do innego działu robić porządki. Naprawdę oni wszyscy byli żałośni, nie wiem jak mogłam z nimi się kiedyś zadawać. Właśnie dopiero teraz czułam się prawdziwą sobą.


                                                  ***

Dopiero koło godziny dwunastej w nocy skończyłam szlaban, pani Pince nie chciała nas wypuścić dopóki nie zrobimy wszystkiego co od nas wymagała. Byłam ciekawa czy Draco już skończył i czy wytrzymał z tą idiotką. U mnie na szczęście Potter i Weasley dali sobie spokój.
Kiedy w końcu weszłam do pokoju wspólnego zastałam tam Aishe i Blaise siedzących na kanapie, gdy tylko przekroczyłam próg, moja przyjaciółka mnie zobaczyła i rzuciła mi się na szyje, nie wiedziałam co się dzieje.
-Hermiona! Martwiliśmy się, gdzie wy byliście tak długo szukaliśmy was?! Gdzie jest Draco?! Co się stało?!-zaczęła wypytywać w międzyczasie ściskała mnie bardzo mocno.
-Aish powiem Ci wszystko tylko błagam Cię przestań mnie dusić!- powiedziałam resztkami sił, Blondynka odsunęła się ode mnie i spojrzała z niewinną miną.
-Wybacz, po prostu się martwiłam a kiedy Snape przyszedł tutaj i powiedział, że był dzisiaj zamach na Hogsmade...- powiedziała moja przyjaciółka z strachem w oczach, Blaise podszedł do niej i ja objął, to ją na szczęście uspokoiło.
-Co się stało?- zapytałam już trochę spokojniej Blaise.
-No więc na spacer poszliśmy do Hogsmade to prawda, ale Draco szybko nas ewakuował z stamtąd. Teleportowaliśmy się do gabinetu Snape'a ale musieliśmy iść na szlaban do Lupina i nie mieliśmy jak wam to powiedzieć, bo już i tak mieliśmy niezłe kłopoty, przez to mamy szlaban przez następne dwa tygodnie- powiedziałam zirytowana siadając na kanapie, byłam strasznie zmęczona.
-Więc gdzie jest Draco?- zapytała Aisha już spokojniejsza.
-Lupin nas rozdzielił ja byłam z Potter'em i Weasley'em w bibliotece a Draco z Parkinson w skrzydle szpitalnym. Koniec już tego przesłuchania?- zapytałam śmiejąc się cicho.
-No chyba już wszystko wiemy- powiedział Diabeł, uśmiechając się i siadając wraz z Aishą na drugiej kanapie.
-Chwileczkę, jeszcze jedno. Opowiadaj jak tam spacer z moim braciszkiem?- zapytała wesoła Blondynka, Czarnoskóry siedzący koło niej pokiwał tylko z rozbawieniem głową.
-Było miło, nawet bardzo miło -powiedziałam z uśmiechem, wspominając ponownie spacer z Blondynem.
-Chciałaś chyba powiedzieć, że był to najlepszy dzień w Twoim życiu- usłyszeliśmy głos, za nami. Odwróciłam się i oczywiście był to Draco. Na jego widok mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, uśmiechnął się do mnie zawadiacko po czym usiadł koło mnie i objął mnie czule ramieniem.
-Twoja skromność nie zna granic, prawda?- zaśmiałam się.
-Taki już jestem i mnie nie zmienisz.
-I dobrze- powiedziałam wesoła i pocałowałam go w policzek.
-Coś mi mówi, że ja o czymś nie wiem- powiedziała podejrzliwie Aisha.
-No fakt coś się chyba zmieniło- przyznał jej racje Blaise.
-Hmm... nic się nie zmieniło oprócz tego, że jesteśmy razem- powiedział Draco patrząc na dwójkę przed nami. Zaśmiałam się widząc miny przyjaciół.
-No co wy tacy zdziwieni, praktycznie już byliśmy razem- rzekłam chichocząc.
-Aaaa nie wierze, że w końcu się to stało, podziwiam Cię braciszku!- krzyknęła Aisha szczęśliwa tak samo jak ja.

-Gratuluje, myślałem, że już nigdy to nie nastąpi- zażartował Diabeł. 

**********************************
Witajcie! Bardzo się cieszę, że tak szybko zdołałam napisac nowy rozdział ^^ szczerze mówiąc myślałam, że nowa notka pojawi się za dwa góra trzy tygodnie a tu prosze tydzień :) mam nadzieje, że będzie tak dalej :D Bardzo wam dziękuje za tyle wejść i komentarzy naprawde bardzo duzo one mi dają ;) Dzięki nim wime, że wam się to podoba więc opłaca się pisac to dalej ^^ Dziękuje jeszcze raz i mam nadzieje, że do niedługiego napisania!!!

Pozdrawiam 
Caroline Cross

5 komentarzy:

  1. Ojeejku ;D są razem. Tararara ;D Ale chciała bym zobaczyć zatroskanego Snape'a ;D
    Oczywiście dziękuję, że mnie powiadomilas i miło, że przeniosłaś na blogspot (nie uwzględniłam tego pod ostatnim rozdziałem)
    Czekam na komentarz u mnie! ;D
    Twój najukochanszy, najlepsiejszy i najnaj
    Irytek ^^
    Ps. I tak wiem, ze mnie kochasz ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :D bardzo się cieszę, że Draco i Miona są już parą :D
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział, cieszę się, że Draco i Hermiona są razem. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Cieszę się, że sytuacja tak się złożyła.Mam nadzieję że rozdział już wkrótce się pojawi. Życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. No ... w końcu skomentowałam. Tyle razy to przeczytałam, ze wypada zostawić chociaż raz komentarz... No ale. Jesli byłby pod każdą notka, znudziłabyś sie.. (tak jak mną.! ;* ) Rozdział wspaniały, ale znasz moją reakcje.. Widziałaś ją młoda <3
    Ammy Ruscello

    OdpowiedzUsuń