Strony

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział XX "Nienawiść, Przyjaźń i Miłość"

   "Nie musisz się wstydzić tego, co czujesz. Przeciwnie...to, że odczuwasz taki ból, jest twoją największą siłą." 
                                                                 J.K.Rowling

Hermiona:

To był zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu, nie chciałam by ta chwila się kończyła, było wspaniale. Jednak musieliśmy w końcu wstać i wrócić do zamku, lecz zanim się teleportowaliśmy, Draco wziął jedną zaczarowaną różę i dał mi ją, po czym wziął mnie za rękę i teleportowaliśmy się. Gdy znów poczułam grunt pod sobą, otworzyłam oczy, byliśmy w Hogsmeade. Na ulicach już były pustki.
-Jest już za późno by wracać normalnie do szkoły-powiedział Draco, nadal trzymając mnie za rękę, zaprowadził mnie do uliczki gdzie jest restauracja. Stanęliśmy przed jedną z ścian.
-Czysta krew- powiedział blondyn, a wtedy mur ustąpił i ukazało nam się przejście.
-To dzięki temu wejściu możemy kiedy chcemy wychodzić do Hogsmeade, wyjdziemy zaraz w lochach.- rzekł, uśmiechając się- panie przodem- dopowiedział, niepewna zajrzałam do środka.
-Nie bój się, jestem, przy Tobie- szepnął mi wprost do ucha, po czym ścisnął jeszcze bardziej moją dłoń, poczułam się pewniej i weszłam do środka a za mną Draco. Gdy już byliśmy w środku, ściana znów wstąpiła na swoje miejsce, nie było już żadnego źródła światła więc staliśmy w całkowitej ciemności. Po chwili jednak usłyszałam jak Draco szepcze:Lumos, i po moje lewej stronie pojawiło się światło, które oświetliło twarz Blondyna. Uśmiechnął się i pociągną mnie w głąb korytarza. Po drodze mało co rozmawialiśmy, jednak nie było to nie zręczne, nigdy tak nie było, wystarczyło mi to, że trzymamy się za ręce. Po jakiś dziesięciu minutach drogi rzeczywiście byliśmy już w lochach. Draco rozejrzał się dookoła i położył palec na ustach, pokazując mi, żebym była cicho. Szybko przeszliśmy do ściany, za którą było dormitorium, szepnęliśmy hasło i już po chwili byliśmy obydwoje w pokoju wspólnym. Z powodu soboty o 23 było jeszcze wiele osób w salonie. My jednak postanowiliśmy iść do sypialni. Draco zatrzymał się przed moimi drzwiami, byłam szczęśliwa, dzisiejszy dzień był idealny.
-Dziękuje za cudowną randkę- szepnęłam.
-Przyjemność po mojej stronie.
-Wiem, że nie chodzisz na randki więc miło, że zrobiłeś dla mnie wyjątek- szepnęłam uśmiechając się.
-Z Tobą mogę iść nawet na sto randek- powiedział uwodząco, po chwili zbliżył się jeszcze bliżej mnie, tak, że nasze nosy stykały się ze sobą. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nie minęła sekunda a nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. To zetknięcie ust było czymś więcej niż te poprzednie, sama nie wiedziałam czemu. Teraz czułam jakbym mogła już tak zostać zawsze, przy Nim, u jego boku... Gdy się oderwaliśmy w końcu od siebie (a nie trwało to krótko), szepnął.
-Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam uśmiechając się, odwróciłam się do drzwi i nacisnęłam klamkę, jednak za nim weszłam do środka, to spojrzałam jeszcze na Draco i posłałam mu kolejny uśmiech, po czym weszłam do sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi i westchnęłam, to był idealny wieczór. Odwróciłam się i zobaczyłam Aishe na swoim łóżku, gdy usłyszała mnie, wstała, na jej twarzy też promieniał uśmiech. Podbiegłam szybko do niej i usiadłam na łóżku.
-I jak? Blaise dobrze całuje?- zapytałam ruszając sugestywnie brwiami.
-Co skąd to wiesz?! Dopiero wróciłaś!- zapytała zszokowana.
-Gdy skończyłam tańczyć z Draco, wróciliśmy do stolika i zastaliśmy was właśnie w ciekawej sytuacji- odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
-To dlatego już nie wróciliście!- zawołała, jakby właśnie odkryła co najmniej proszek fiuu. Zaśmiałam się.
-Więc... Jak całuje nasz Diabełek?
-Namiętnie ale z czułością....- rozmarzyła się moja przyjaciółka. Rozmawiałyśmy tak jeszcze dłuuugo, obydwie musiałyśmy się wygadać i opowiedzieć sobie nawzajem jak spędziliśmy osobne randki. Ja jej opowiedziałam o romantycznym pikniku a ona, że głównie się całowali, śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy się. Byłyśmy szczęśliwe. Zasnęłyśmy dopiero chyba koło drugiej lub trzeciej w nocy.


                                               ***

Sobota była świetna, jednak niestety musieliśmy wszyscy czworo wrócić do realnego świata i odrobić wszystkie zaległości, które się uzbierały. Ja z Aishą postanowiłam się wybrać do biblioteki, ponieważ przy chłopakach nie można było się skupić, na początku nie chcieli się zgodzić lecz jednak przyznali Nam racje by najwyższy czas zabrać się do pracy, skoro to nasz ostatni rok i będziemy musieli napisać OWTM-y.
-Nie da się od nich uwolnić.- zaśmiała się Aisha wchodząc do pomieszczenia z książkami.
-Lepiej ciesz się, że tak chcą spędzać z Nami czas, a nie olewają nas-powiedziałam uśmiechając się zajmując pusty stolik koło okna.
-Noo w sumie racja- zgodziła się ze mną Blondynka.
Potem przez dwie godziny siedziałyśmy nad eliksirami, transmutacją, OPCM i historią magii, pomagając sobie nawzajem gdy mieliśmy jakieś problemy. 
W końcu gdy Aisha zrobiła sobie krótką przerwę rozejrzała się po sali, ja w tym czasie kończyłam wypracowanie dla profesora Binnsa.
-Nie odwracaj się- szepnęła po chwili Aisha, oderwałam się od zadania i spojrzałam na nią zdziwiona.
-Za Tobą stoi Teodor Nott, myślę, że wpadłaś mu w oko- zaśmiała się moja przyjaciółka. Dyskretnie się odwróciłam i rzeczywiście stał tam, i patrzył się na mnie. 
Teodor Nott był w naszym wieku, zbytnio go nie znałam, tańczyłam z nim przez chwilę na pierwszej imprezie Slytherinu, wydaje się fajny, no i jest przystojny, jednak nie dorównuje Draco. Po dłuższym rozmyśleniu, tylko wzruszyłam ramionami.
-Mam Draco- powiedziałam, lecz wcale nie byłam tego taka pewna, on nie był mój. Co z tego, że byliśmy na jednej randce? I tak nie jest mój. Aisha tylko się na to uśmiechnęła.
-Nie martw się Draco wkrótce zrobi kolejny krok- powiedziała, jak zwykle wiedziała o czym myślę, była niezastąpiona.
-Możemy wracać? Ja już skończyłam- zapytałam po chwili.
-Pewnie, ja to dokończę jutro przed śniadaniem.- odpowiedziała, zebrałyśmy książki i ruszyliśmy do wyjścia, jednak po drodze zaczepił nas właśnie Teodor.
-Hej dziewczyny!- zawołał i dobiegł do nas.
-Hej- odpowiedziałyśmy.
-Idziecie do Pokoju Wspólnego?- zapytał.
-Tak- odpowiedziała Aisha. On się uśmiechnął i wszyscy troje poszliśmy do naszego dormitorium, po drodze Teodor zaczął ze mną rozmowę, nawet nie sądziłam, że znajdziemy wspólny temat do rozmowy okazało się, że lubi te same książki co ja, które czytam w wolnym czasie. Blondynka idąca koło nas, czasami mówiła i swoje zdanie. Nott faktycznie był fajnym chłopakiem jednak, ja przez cały czas porównywałam go do Dracona, lecz on nie może się z nim równać, nikt nie może... Dopiero trzy miesiące tak naprawdę się znamy a ja już straciłam dla niego głowę... serce nie sługa, a do czego ono mnie doprowadzi to ja nie wiem....

Draco:

Siedzieliśmy w pokoju wspólnym i pisaliśmy wypracowania, dziewczyny poszły do biblioteki uważając, że przy nas się nie skupią, z czego mamy wielką satysfakcje. Wczorajszy dzień był naprawdę udany, nigdy tak naprawdę nie byłem jeszcze na randce, bo po co skoro, każda dziewczyna i bez tego rzucała mi się w ramiona. Ale nie Hermiona, ona była inna, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Z nią mogę chodzić nawet codziennie na randki. Ehhh tak ja Draco Malfoy zauroczyłem się, jednak nie jestem jedyny, drugi największy casanova szkoły też stracił głowę dla dziewczyny a dokładniej dla mojej siostry. Ciągle sobie zadaje pytanie: Co te kobiety z nami robią?
Gdy kończyłem już ostatnie wypracowanie przez wejście weszły dziewczyny na co się uśmiechnąłem pod nosem, lecz po chwili zobaczyłem, że są w towarzystwie Teodora Notta, który bezczelnie podrywał MOJĄ Hermionę. No dobra nie jest jeszcze moja, ale JESZCZE. Zdenerwowałem się, on definitywnie ją podrywał a ona się śmiała. Spojrzałem na Blaise'a, który też obserwował tą sytuacje. Nie wytrzymują wstałem i podszedłem do Hermiony po czym objąłem ją od tyłu i spojrzałem złowrogo na Notta.
-W końcu wróciłaś z tej biblioteki kochanie- szepnąłem do ucha Miony ale na tyle głośny by chłopak mnie usłyszał – Dziękuje Teo, że ją odprowadziłeś-zwróciłem się tym razem do szatyna, który był trochę rozkojarzony, rzucił tylko ciche „nie ma sprawy” i odszedł. Hermiona zdziwiona całym tym zajściem odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie zaskoczona.
-Coś się stało?- zapytała nadal w ciężkim szoku.
-Nie, wszystko jest jak w najlepszym porządku- odpowiedziałem uśmiechnięty - zrobiłyście wszystko?- powiedziałem szybko zmieniając temat. Na szczęście się udało.
-Tak a wy?
-Muszę jeszcze dokończyć wypracowanie dla Snape'a ale zrobię to jutro- oznajmiłem, uśmiechając się do niej. Po tej krótkiej rozmowie dołączyliśmy do Aishy i Blaise. Jednak zastaliśmy ich jak się całowali.
-Błagam nie przy mnie- powiedziałem siadając na kanapie, po chwili Hermiona poszła w moje ślady i zasiadła koło mnie. Diabeł i moja siostra niechętnie się od siebie odsunęli.

Hermiona:

-Masz jakiś problem braciszku?-zapytała Aisha zirytowana.
-Wiesz jakoś nie mam ochoty patrzeć jak mój najlepszy kumpel całuje się z najgorszą siostrą- powiedział uśmiechając się wrednie. Ehh znowu się zaczyna, Draco i Aisha często się tak przekomarzali, jednak i tak wiem, że są z sobą blisko. Blondynka gdy tylko to usłyszała wystawiła mu język a ja się zaśmiałam, czasem naprawdę byli przekomiczni.
-A Tobie co tak wesoło?- zapytał Draco, podnosząc jedną brew do góry.
-O nic, jednak wasze droczenie jest czasami wręcz po prostu śmieszne- zachichotałam.
-A wiesz co jest jeszcze bardziej śmieszne?- zapytał cwaniacko się uśmiechając, spojrzałam na niego zdziwiona nie wiedząc o co chodzi, jednak po chwili się przekonała, zaczął mnie łaskotać, nienawidziłam tego, że poznał mój słaby punkt. Na szczęście ja też odkryłam i jego, gdy byłam blisko niego po prostu wpiłam się w jego usta, Draco był zaskoczony ale od razu przestał mnie „torturować” i bez wahania odwzajemnił pocałunek. Tak jak zawsze było magicznie, jak to jest, że gdy tylko nasze usta się łączyły, świat przestawał dla nas istnieć? Pewnie jeszcze dłuugo tak moglibyśmy jednak usłyszeliśmy głos Blaise'a.
-Błagam nie przy mnie- śmiesznie przedrzeźniał Blondyna. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie.
-Serio Diable, serio?- zapytał zirytowany Draco.
-No co Hermiona jest dla mnie prawie jak siostra więc jakoś nie mam ochoty patrzeć jak mój najlepszy kumpel i ona się całują- zaśmiała się a za nim cała nasza trójka.
Do końca niedzieli siedzieliśmy w pokoju wspólnym i po prostu rozmawialiśmy. Stworzyliśmy sobie swoją małą grupkę, to oni teraz byli moimi przyjaciółmi i wierzyłam, że nimi już pozostaną, będą ze mną na dobre i na złe. W Slytherinie było mi o wiele łatwiej, to tu był mój dom, to tu miałam swoją rodzinę.


                                                                              ***

Dzisiaj poniedziałek, skończyło się dobre odpoczywanie i znów musieliśmy wracać do rzeczywistości, jednak pomimo bardzo wczesnego ranka i początku tygodnia my się śmiałyśmy gdyż przy chłopakach nie da się tego nie robić. Jak zwykle się wygłupiali i robili z siebie idiotów, ale tylko przed nami. Siedzieliśmy właśnie przed salą od eliksirów czekając na lekcje, Gryfonów jeszcze nie było, tylko kilka osób z domu węża. Jednak nie musieliśmy długo czekać, po chwili zobaczyliśmy Pottera i Weasley'a podchodzących pod klasę. Jak zawsze posłaliśmy im pogardliwe spojrzenia a oni się odwdzięczyli tym samym. Nie wiem czemu ale czułam wzrok Rudzielca na sobie, spojrzałam w tamtym kierunku, rzeczywiście patrzył się na mnie nieodgadniętym wzrokiem.
-Co Weasley zaczynasz żałować swojego zachowania co do mojej dziewczyny?- zapytał nagle Draco, a ja mimo wszystko uśmiechnęłam się pod nosem, „żeby to nie było tylko na pokaz....” pomyślałam. Blondyn objął mnie w pasie i mniepocałował w policzek. Rudzielec zrobił się czerwony.
-Nie, jedyne czego mogę żałować to to, że zacząłem się z nią kiedyś przyjaźnić- syknął- nigdy się sądziłem, że jesteś taka puszczalska, widocznie udzieliło Ci się towarzystwo ślizgonek- dopowiedział, a ja poczułam, jak mięśnie Dracona się spinają, po chwili odsunął się ode mnie i podszedł do mojego dawnego przyjaciela, zaraz koło niego pojawił się Blaise, obydwoje byli wściekli, spojrzałam na Aishe, miała trochę przestraszoną ale i też złą minę.
-Pożałujesz tego Weasley- powiedział Draco i uderzył go pięścią w twarz, Blondyn uderzył go z taką siłą, że aż się przewrócił, jednak to jeszcze nie był koniec przedstawienia.
-Puszczalska to jest Twoja siostra Rudzielcu- zakpił Diabeł i kopnął go w brzuch i drugi raz w twarz. Po tym Draco i Blaise spojrzeli na siebie zadowoleni i wrócili do nas, Blondyn ponownie mnie objął i pocałował tym razem w usta.
-Dziękuje, ale nie musieliście- szepnęłam.
-Nikt nie będzie Cię obrażać- powiedział zadowolony, uśmiechnęłam się. Koło Rudzielca stał Potter i Lavender próbując go doprowadzić do porządku, z czego się zaśmiałam cicho. Wyglądał jeszcze gorzej niż zwykle. Nagle, jednak otworzyły się drzwi a w nich pojawił się mój ojciec. Omiótł wszystkich spojrzeniem aż w końcu zobaczył leżącego i krwawiącego Weasleya.
-Co tu się stało?- zapytał patrząc na naszą czwórkę.
-Ten zdrajca krwi obraził Hermionę- powiedział pogardliwie Blaise, Snape jak to usłyszał był wściekły.
-Weasley do pielęgniarki migiem, a i do tego -10 punktów dla Gryffindoru i szlaban- syknął. Rudzielec wstał za pomocą Pottera i obydwaj ruszyli w stronę skrzydła szpitalnego.
-Potter a ty gdzie się wybierasz, wracaj tu. Weasley poradzi sobie bez Ciebie te kilka minut. Do klasy- powiedział z złośliwą miną i wszedł do pomieszczenia. Uśmiechnęliśmy się i ruszyliśmy za moim ojcem, po czym zrobiła to reszta klasy łącznie z Potterem. Usiedliśmy na naszych standardowych miejscach.
-Dzisiaj uwarzycie najsilniejszy eliksir miłości czyli Amortencje, macie dobrać się parami- Powiedział Snape patrząc po całej klasie. Jak zawsze na eliksirach byłam z Draco a Aisha z Blaisem.
-Wskazówki macie w książce, uwarzony eliksir chce mieć na swoim biurku przed końcem drugiej lekcji, teraz do roboty!- oznajmił i zasiadł za swoim biurkiem. Razem z Draco byliśmy najlepsi z eliksirów, ja chyba dlatego, że moim ojcem jest mistrz eliksirów i możliwe, że po Nim to odziedziczyłam a Draco zawsze gdy spędzał wakacje u Snape'a robili właśnie najróżniejsze mikstury. Po jakiś dziesięciu minutach lekcji do klasy wrócił Weasley, który nadal nie wyglądał za dobrze, najwidoczniej chłopaki złamali mu nos.
-Kiedy oni się nauczą by z nami nie zadzierać?- zaśmiał się Blondyn widzącRudzielca.
-Wiesz mają tą swoją Gryfońską dumę- odpowiedziałam.
-A my swoją Ślizgońską przebiegłość.- powiedział z zawadiackim uśmiechem.- Na przykład mógłbym użyć tej cechy by podać Ci po kryjomu Amortencji.
-A mi się wydaje, że mi ją już dawno podałeś, tak jakoś w wakacje gdy mnie opiłeś- zaśmiałam się.
-Możliwe- szepnął, przygryzając płatek mojego ucha z czego jeszcze bardziej się zaczęłam się śmiać.
-A może to właśnie ja Ci dałam?- zapytałam sugestywnie się uśmiechając. Draco na moje słowa uśmiechnął się tak jak tylko on umiał, szczerze. Zbliżył się do mnie i po prostu pocałował, nie liczyło się to, że byliśmy w klasie, że trwa lekcja po prostu nikt teraz nie istniał tylko my. Gdy się w końcu oderwaliśmy na naszych twarzach gościł uśmiech. Niestety musieliśmy skończyć z tym na tą chwilę, gdyż mieliśmy eliksir do skończenia. Gdy skończyliśmy powąchałam go, zapach Amortencji dla każdego był inny, a to zależy co kogo przyciąga. W szóstej klasie czułam skoszoną trawę, nowy pergamin i pastę do zębów, tym razem poczułam coś innego, nadal był zapach skoszonej trawy ale zamiast pergaminu i pasty do zębów, czułam charakterystyczny zapach domu Snape'a, czyli najróżniejsze zapachy eliksirów pomieszane z zapachem farb, uśmiechnęłam się. Kolejny zapach to była woda kolońska, szybko rozpoznałam, tak pachniał Draco. Spojrzałam na jego twarz, uśmiechał się. Po chwili również na mnie zerknął, ku mojemu zdziwieniu nic nie powiedział tylko złożył pocałunek na moim policzku, po czym poszedł zanieść nasz eliksir. Dotknęłam dłonią swojego policzka i jeszcze szerzej się uśmiechnęłam, nie mogłam uwierzyć, że minęło dopiero trzy miesiące a ja czułam się tu naprawdę jak w domu i co najważniejsze byłam szczęśliwa.


                                             ***


Po eliksirach mieliśmy z transmutacje, siedziała razem z Blaisem, a Aisha z swoim bratem. Oddaliśmy wypracownia, które pisaliśmy w niedziele. Kiedy myślałam, że da nam na chwilę spokój, pomyliłam się zadała nam kolejną pracę domową do napisania na aż trzy rolki pergaminu, znowu trzeba będzie przysiąść. W tym roku nie mam już takiego zapału do nauki jak miała zawsze, bardzo dużo się zmieniło, jednak pomimo wszystko miałam zamiar mieć dobre wyniki z OWTM-ów. 
Następna lekcja była to Historia Magii z profesorem Binnsem, na tym przedmiocie nie dało się nie spać, nie minęło nawet dziesięć minut lekcji a ja już usnęłam na ramieniu Aishy a ona na moim. Obudził nas dopiero dzwonek na przerwę, gdy otworzyłam oczy i omiotłam całą klasę zauważyłam, że większość klasy też właśnie zaczęłam się budzić. Wraz z Blondynką pochowałyśmy książki do torby i ruszyliśmy do wyjścia, jednak w pewnym momencie spostrzegłam chłopaków, którzy nadal słodko spali. Cicho podeszłyśmy do nich. Wyglądali słodko ale i też strasznie śmiesznie, Diabeł spał na ramieniu Draco a ten na jego głowie, Smok do tego miał otwartą buzię. W pewnym momencie Blaise zaczął coś mamrotać pod nosem, lecz nie można było go zrozumieć. Spojrzałam na Aishe i obydwie się zaśmiałyśmy. W ostateczności jednak postanowiłyśmy ich obudzić.
-Ej chłopaki wstajemy, wstajemy!- zawołała Blondynka wesoło, ale do nich chyba to nie docierało tylko szepnęli.
-Jeszcze pięć minut.
Po czym Draco objął Blaise'a a Diabeł Smoka i stuknęli się policzkami. Teraz to już wyglądali przekomicznie i na pewno zostanie mi ten obrazek w pamięci na dłuugi, dłuugi czas. Wraz z Aishą nie umiejąc już powstrzymać śmiechu, wybuchłyśmy głośnym, nie pohamowanym śmiechem. Przez to w końcu chłopaki się obudzili, gdy zobaczyli w jakiej są pozycji od razu odskoczyli od siebie.
-Haha... chłopaki...haha... co wy robicie....haha... w nocy- śmiałam się nie umiejąc powstrzymać śmiechu.
-Dobra, dobra koniec tego dobrego- powiedział Draco zirytowany, po krótkiej chwili gdy w końcu zorientował co się dzieje.
-Nie dacie nawet pospać człoooowiekowi- rzekł Blaise, ziewając. Ja razem z Aisha już trochę się uspokoiłyśmy ale nadal nie mogłyśmy powstrzymać cichego chichotania. Chłopaki pozbierali swoje rzeczy i wyszliśmy z klasy.
-Co mamy teraz?-zapytał Blondyn, jednak gdy spojrzał na nas, krzyknął.
-Przestańcie się w końcu śmiać!
Spojrzałam na swoją przyjaciółkę i zamiast w końcu z tym skończyć od nowa zaczęłyśmy się głośno śmiać.
-Aisha uwielbiam Twój śmiech ale to jest już przesada!- powiedział Blaise niezbyt zadowolony. Musiało minąć dopiero jakieś dziesięć minut byśmy mogły się całkowicie uspokoić.
-Ok, ok już dobrze ale naprawdę wyglądaliście uroczo.- powiedziałam uśmiechając się.
-Dobra chodźmy lepiej na OPCM, bo się zaraz spóźnimy.- oznajmiła Aisha.
Pod klasę przyszliśmy równie z dzwonkiem, niestety tą lekcje mieliśmy znowu z Gryfonami i Lupinem. Tych lekcji najbardziej nie lubiłam, profesor mnie obserwował, wiedziałam to. Nadal pewnie chcą mnie jakoś przekonać do tego bym wróciła, lecz ja nie mogę i nie chce moje miejsce jest tu, w Slytherinie. Usiadłam z Draco, tylko on umiał mnie uspokoić, gdyby nie on już pewnie dawno straciłabym panowanie nad sobą.
-Witam was- powiedział z uśmiechem- Dzisiaj będziecie się pojedynkować w parach....- zaczął mówić, lecz przestałam go słuchać, gdyż Blondyn nadal był lekko obrażony za nasze wyśmiewanie.
-Draco no przepraszam Cię, ale naprawdę ty też byś śmiał gdybyś siebie zobaczył- powiedziała uśmiechając się niewinnie, ale to nie poskutkowało, wiedziałam już jaką taktykę przyjąć, to zawsze działało.
-Przepraszam kochanie- szepnęłam mu uwodząco do ucha, uśmiechając się przy tym szatańsko, po czym pocałowałam go w policzek. Odsunęłam się i spojrzałam na niego. Zerknął na mnie i powiedział.
-Tylko tyle?- zapytał, a na jego twarzy znów zagościł szczery uśmiech, wywróciłam oczami, po czym pocałowałam go w usta, całkowicie zapominając, że jesteśmy na lekcji.
-Panno Reganerg, panie Malfoy co to za zachowanie?!- przerwał nam zdenerwowany głos Lupina, niechętnie odsunęliśmy się od siebie, dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy się na nas gapią z tyłu usłyszałam śmiech Blaise'a i Aishy. Na moich policzkach zapewne pojawił się delikatny rumieniec.
-Minus dziesięć punktów dla Slytherinu, nie daje wam szlabanu bo to wasze dopiero pierwsze nietaktowne zachowanie, jednak następnym razem nie będzie tak- powiedział surowo, głównie patrząc się na mnie. Szczerze mówiąc nic sobie nie robiłam z jego słów, od czasów gdy dowiedziałam się co zakon zrobił mnie i mojej rodzinie nie miałam do nich szacunku.
-A teraz dobierzcie się parami i ustawcie na środku sali- powiedział znów łagodnym głosem. Najchętniej to bym rzuciła na niego jakąś klątwę. Draco wziął mnie za rękę widząc, że się zaczynam denerwować, spojrzałam w jego stronę i się uśmiechnęłam. Gdy już wszyscy mieli parę, Lupin odsunął ławki.
-Zróbcie trzy kroki w tył- powiedział i wszyscy ustawiliśmy w dwóch rzędach, Aisha stanęła koło mnie a Blaise koło Draco.
-Macie używać tylko nie szkodliwych zaklęć i obronnych, nie chce widzieć tu rozlewu krwi. Różdżki w górę i zaczynamy!- krzyknął i zaczął chodzić pomiędzy uczniami. Wyciągnęłam swoją różdżkę i uśmiechnęłam się cwaniacko do Draco na co on odpowiedział mi tym samym.
-Teraz będzie zemsta za to wyśmiewanie- zaśmiał się mój przeciwnik.
-Chciałbyś. Drętwota!- krzyknęłam, lecz odbił to zaklęcie.
-Rictusempra- zawołał jednak szybko użyłam protego.
-Levicorpus!- krzyknęłam, lecz niestety i przed tym zdołał się obronić, teraz zaczęła się gra na zaklęcia niewerbalne, obydwoje jesteśmy dobrymi czarodziejami więc mieliśmy bardzo ciężkiego przeciwnika. Chyba najdłużej nasza dwójka walczyła. Jednak w pewnym momencie nie zauważyłam zaklęcia wystrzelonego we mnie, moja różdżka wypadła mi z ręki a ja opadłam na ziemie.
-Słodka zemsta- powiedział z uśmiechem Blondyn, podchodząc do mnie. W reku trzymał moją różdżkę, nie wierzę, że tak prostego zaklęcia nie odbiłam!
-I tak łagodnie Cię potraktowałem- zaśmiał się i podął mi rękę by pomóc mi wstać, gdy już byliśmy twarzą w twarz, uśmiechnęłam się.
-Skoro wygrałeś, należy Ci się nagroda- powiedziałam śmiejąc się.
-Na to liczyłem- szepnął, oddając mi różdżkę. Spojrzałam mu w oczy i pocałowałam go. Tak bardzo kochałam to uczycie gdy nasze usta się złączały, ale niestety znów usłyszeliśmy głos Lupina.
-To już jest szczyt wszystkiego panie Malfoy, panno Granger co to za zachowanie?!-krzyknął teraz już nieźle wkurzony. Oderwałam się od Draco i spojrzałam zdenerwowanego profesora.
-Kolejne minus dziesięć punktów i tym razem szlaban! Koniec lekcji a wy zostajecie- powiedział widząc, że chcieliśmy już opuścić salę. Podeszliśmy do niego, nie bałam się go.
-Musicie zostawić te czułości na przerwę a nie na lekcji, inaczej będziecie mieć poważniejsze problemy, dzisiaj się proszę do mnie zgłosić o 20, powiem wam co będziecie musieli robić.
-Dzisiaj nie możemy mamy patrol- powiedział Draco z cwaniackim uśmiechem.
-Dobrze więc jutro, ale skoro jesteście prefektami powinniście lepszy przykład dawać- powiedział srogo.
-A teraz panie Malfoy proszę mnie zostawić z panną Regnarg, muszę z nią zamienić słówko na osobności- powiedział patrząc na Dracona.
-Nie mamy przed sobą żadnych tajemnic- powiedział, wiedziałam, że nie chce mnie zostawić, ale to się nigdy nie skończy.
-W porządku Draco, poradzę sobie, idź do pokoju wspólnego, później do was dojdę- powiedziałam, uśmiechając się. Spojrzał na mnie nie pewnie, ale ja tylko kiwnęłam głową, że jestem pewna tego co mówię, spojrzał tylko ostatni raz na Lupina i wyszedł.
-Hemiono możesz mi powiedzieć co się z Tobą dzieje? Nigdy taka nie byłaś! Zawsze uważałaś na lekcji, pytałem się innych nauczycieli i oni też mówili, że nie jesteś już tak aktywna jak byłaś zawsze.- powiedział o dziwo łagodnym głosem.
-Dlaczego się tak zachowuje? Może dlatego, że w końcu jestem sobą? Przypomnę panu, że wtedy byłam pod zaklęciem, które zmieniło mój charakter!- powiedziała już lekko zdenerwowana.
-Wiem, że jesteś zdenerwowana, tym wszystkim, ale teraz tego nie zrozumiesz, lecz musisz wiedzieć, że jesteś nam potrzebna, proszę wróć do zakonu.
-Nie rozumiem? Nie rozumiem tego, że zakon zabił moją matkę po to by tylko porwać mnie? Nie rozumiem tego, że ludzie okłamywali mnie przez siedemnaście lat przez jakąś głupią przepowiednie? Profesorze czy pan się słyszy? Nie wrócę do zakonu, może być pan tego pewien, teraz mam nową rodzinę i nie zamierzam jej zostawiać. Do widzenia- powiedziałam i wyszłam nie czekając na odpowiedź.
Na razie nie chciałam wracać do dormitorium, postanowiłam iść do mojego ojca, musiałam z Nim porozmawiać. Gdy byłam już przed jego gabinetem zapukałam a po chwili usłyszałam zimny głos
-Proszę!
Weszłam do pomieszczenia, jeszcze rok temu nienawidziłam tu przychodzić teraz sama tu szłam z własnej woli. Snape podniósł głowę znad pergaminu, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
-Witaj Hermiono
-Cześć- powiedziałam i usiadłam w fotelu przed biurkiem.
-Co się stało?- zapytał z troską, widząc moja minę.
-Lupin ze mną rozmawiał- odpowiedziałam zdenerwowana- powiedział mi, że nie byłam taka i że nie rozumiem tego co się dzieje. Prosił mnie także bym wróciła do Zakonu...
-Wiedziałem, że będą próbować Cie namawiać, ciagle mi wypominają, że nie powinienem Cię uświadamiać, nie martw się spróbuje porozmawiać z Lupinem, jednak jak wiesz nigdy nie miałem z nim dobrych kontaktów... Jednak wydaje mi się, że powinnaś coś wiedzieć.... - powiedział, wstając podszedł do mnie i oparł się o biurko.
-O co chodzi?- zapytałam, nie wiedząc o co chodzi.
-Pamiętasz jak Ci opowiadałem, że wraz z Emmą mieliśmy złamane serca?
-Tak- szepnęłam.
-Ja miałem przez Lily, a Emma... Emma była zakochana w Remusie... on to wiedział po skończeniu szkoły wykorzystał ją, ale ona myślała, że to coś więcej, lecz się pomyliła. Po tym jak ją zostawił, w tą noc się opiliśmy i tak jak Ci mówiłem doszło między nami do zbliżenia, a kiedy Emma się dowiedziała, że jest w ciąży była też możliwość, że to Lupin jest Twoim ojcem....- powiedział a ja nie mogłam w to uwierzyć, moja nienawiść do profesora OPCMu wzrosła jeszcze bardziej. Chciało mi się płakać, spojrzałam smutna na Snape'a.
-Ale oczywiście zrobiliśmy test na ojcostwo i to ja jestem Twoim ojcem- dopowiedział, a ja na te słowa się uśmiechnęłam. Wstałam i po prostu się do niego przytuliłam, mistrz eliksirów był trochę zaskoczony ale po chwili wahania odwzajemnił uścisk.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to właśnie ty jesteś moim ojcem- szepnęłam, jedna pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, nie pozwoliłam by większa ich ilość się wydostała.
-A ja się ciesze, że w końcu Cię odzyskałem- powiedział z uśmiechem. Odsunęłam się od niego i odwzajemniłam gest.
-Muszę wracać, pewnie się o mnie martwią, nie powiedziałam im, że idę do Ciebie- powiedziałam cicho, on tylko kiwnął głową.
-Pa- powiedziałam posyłając mu jeszcze jeden uśmiech, który on odwzajemnił. Wyszłam z jego gabinetu i ruszyłam w stronę dormitorium, po drodze rozmyślałam o tym co powiedział mi ojciec. Jak Lupin mógł wykorzystać moją mamę wiedząc, że ona go kocha? Zranił ją... On mógłby być moim ojcem.... Byłam załamana tym faktem...Dotknęłam naszyjnika, który dostałam od Draco...Nie umiałam sobie już z tym wszystkim poradzić... Potrzebowałam teraz przyjaciół, przyspieszyłam kroku, nie minęła chwila a stałam przed ścianą wymówiłam hasło i weszłam do środka. W pokoju wspólnym ich nigdzie nie widziałam więc ruszyłam do naszego prywatnego, na szczęście tam byli. Blaise z Aisha siedzieli na jednej kanapie a Draco na drugiej. Gdy przekroczyłam próg od razu na mnie spojrzeli a na ich twarzach gościła ulga.
-Miona nareszcie, już mieliśmy iść Cię szukać!- krzyknęła spanikowana Aisha- Co się stało?- zapytała widząc mój wyraz twarzy, zawsze wiedziała kiedy było coś nie tak.
-Po rozmowie z Lupinem byłam u Snape'a- powiedziałam ledwo powstrzymując łzy cisnące się do oczu.
-Chodź tu- powiedział Draco, widząc mój stan, przywołał mnie a ja, nie umiejąc już powstrzymywać emocji i łez wybuchłam, usiadłam koło niego i po prostu się wtuliłam w jego tors. Zaczęłam płakać. Blondyn objął mnie opiekuńczo ramieniem.
-Co się stało?- zapytał cicho Blaise, był zaniepokojony.
-Dowiedziałam się, że moja matka kochała Lupina a ten wykorzystał ją wiedząc, że ona go kocha, a potem zostawił, tak po prostu... Przez to była możliwość, że to Lupin byłby moim ojcem- zaszlochałam, mocząc Draco koszule, czułam się okropnie.
-Ale chyba nim nie jest, prawda?- zapytała zmartwiona Aisha.
-Nie, moim ojcem jest Snape, robił testy. Nie wiem co bym zrobiła gdyby moim ojcem był Lupin, przecież....przecież on ją wykorzystał...- powiedziałam, co raz więcej łez wypływało z moich oczu.
-Cii...- uspokajał mnie Draco, czule mnie obejmował i głaskał.

Draco:

Nie zdziwiła mnie jej reakcja na coś takiego, myślę, że gdybym był na jej miejscu też bym się wściekł i załamał. Wiedziałem, że teraz Hermiona będzie jeszcze bardziej nienawidzić Lupina.
Cieszyłem się, że to ja mogę ją przytulać i pocieszać, mógłbym już tak zawsze, trzymać ją w ramionach. Już dawno wiedziałem, że to niezwykła dziewczyna, odkąd pamiętam mi się podobała ale teraz tyle się dzieje pomiędzy nami. Nastała cisza, słychać było tylko ciche szlochanie Miony w moją koszule. Nikt nie wiedział już co powiedzieć, jednak wiedzieliśmy, że ona nie potrzebuje słów, tylko poczucia, że ktoś jest przy niej. Po chwili wziąłem ją na ręce.
-Powinnaś się chyba położyć i odpocząć chwilę- szepnąłem, widząc jej zdziwioną minę, nic siebie nie wydusiła tylko niemo pokiwała głowę na „tak”. Zaniosłem ją do sypialni i położyłem na łóżku, po czym ją przykryłem.
-Wszystko będzie dobrze, pamiętaj, że zawsze masz nas i Snape'a, i zrobimy wszystko by Cie ochronić- szepnąłem, siadając na skraju łóżka. Na moje słowa lekko się uśmiechnęła.
-Przepraszam, że zmoczyłam Ci koszule- szepnęła zawstydzona, zauważając co zrobiła swoimi łzami.
-Nic się nie stało, zawsze możesz na mnie liczyć i na moją koszule- powiedziałem z uśmiechem- A teraz spróbuj się przespać, przyda Ci się trochę odpoczynku, a jak się obudzisz stawimy razem czoła Lupinowi i zakonowi- dopowiedziałem całując ją w czubek głowy. W końcu na jej ustach zawitał szczery uśmiech.
-Zostaniesz ze mną?- zapytała szeptem.
-Jasne- powiedziałem i położyłem się koło niej, nie minęła chwila a ona już wtuliła się w mój tors.
-Śpij dobrze- powiedziałem całując ją w włosy. Po kilku minutach zasnęła.
Hermiona mnie zmieniała, dzięki niej wychodzi ze mnie dobro, które dawno zakopałem głęboko gdzieś w sobie, ale dzięki niej wydostało się. Sam się dziwiłem, że umiem być aż tak łagodny i delikatny. Patrzyłem na jej już spokojną twarz i po prostu się uśmiechnąłem, była piękna, nawet z śladami na policzkach po łzach, po prostu była moim ideałem.

Blaise:

Obydwoje z Aishą byliśmy zaniepokojeni stanem Hermiony, oczywiste to normalne, że tak zareagowała tak na to wszystko.
-Biedna Miona... ale patrz jak ona zmienia mojego brata- powiedziała z lekkim uśmiechem, spojrzałem na nią. Tak to była prawda, Szatynka bardzo wpływała na Smoka, wydobywała z niego to co dobre, a myślałem, że już nigdy, nikt tego nie dokona.
-Mamy szczęście, że Snape odnalazł Hermionę. Nawet nie sądziłem, że Smok może być tak delikatny- zażartowałem, już od początku roku szkolnego zauważyłem zmiany w zachowaniu przyjaciela.
-A ty umiesz być delikatny i czuły?- zapytała uśmiechając się cwaniacko, odwzajemniłem gest i się zbliżyłem do niej.
-Dla Ciebie zawsze- zaśmiałem się i ją pocałowałem czule.
-Hmm, bo zacznę sądzić, że ja z Ciebie wydobywam tylko to co dobre- powiedziała pomiędzy pocałunkami.
-A może właśnie tak jest?- powiedziałem uśmiechając się, na moje słowa zachichotała. W pewnym momencie drzwi od sypialni dziewczyn się otworzyły i wyszedł z nich Draco. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na Blondyna.
-Skończcie z tymi czułościami i zaopiekujcie się Mioną, ja muszę iść na patrol- powiedział łagodnie.

Hermiona:

Nagle zaczęłam się budzić, świadomość pomału zaczęła do mnie powracać. Byłam w swojej sypialni, nie wiem ile minęło odkąd wróciłam od mojego ojca... Powoli usiadłam na łóżku, w pokoju była Aisha, po chwili zorientowała się, że już wstałam, z uśmiechem podeszła do mnie i usiadła na łóżku.
-Jak się czujesz?- zapytała z delikatnym uśmiechem.
-Już lepiej, dziękuje wam za wszystko- powiedziałam uśmiechając się.
-Od czego są przyjaciele- powiedziała i mnie przytuliła.
-Cieszę się, że tu jesteś- szepnęłam.
-Ja też się cieszę
-Która godzina?- zapytałam rozglądając się po pokoju.
-Koło 23- odpowiedziała, wstając.
-Az tak długo spałam? Spóźniłam się na patrol!- krzyknęłam spanikowana wyskoczyłam z łóżka.
-Spokojnie Draco sam poszedł, powiedział byś dzisiaj sobie zrobiła wolne- powiedziała uśmiechając się. Gdy to usłyszałam uspokoiłam się i usiadłam w fotelu.
-Aisha ja się chyba w nim co raz bardziej zakochuje- szepnęłam bardzo cicho. Blondynka spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Podeszła do mnie i usiadła na ramieniu fotela.
-To cudownie, tym bardziej, że widzę, że Draco czuje to samo, uwierz mi, znam mojego brata- powiedziała entuzjastycznie-mówię Ci jesteście dla siebie stworzeni.Na jej słowa uśmiechnęłam się. Chciałam w to wierzyć, jeszcze żaden chłopak tak na mnie nie działał i miałam nadzieje, ze wkrótce będziemy razem już oficjalnie. 

**************************************************
Wiem, że was zawiodłam... zresztą sama siebie też... W wakacje miało być dwa razy więcej wpisów a wyszło, że własnie wtedy było najmniej, nie wiem co się ze mną stało, że nie umiałam nic napisać... nic kompletnie.... Naszczęście wena wróciła z czego bardzo się cieszę :) Jednak zdaje sobie sprawę, że przez to zaniedbanie straciłam czytelników, ale mam nadzieje, że nie wszystkich... Nie wiem jak będzie teraz z rozdziałami, bo w tym roku mam strasznie dużo nauki, ale postaram się by były jak najczęściej... Będę was na bieżąco informowała na blogu :) No nic mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze wejdzie i przeczyta ten rozdział, spodoba mu sie i napisze opinie o nim.... Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieje, że do niedługiego zobaczenia ;)

Pozdrawiam 
Caroline Cross

Kontakt ze mną:
GG- 42002109
Email-  caroline_cross@o2.pl 

9 komentarzy:

  1. Kha kha kha... Ekhem.! Idealnie pocieszający prezent. Nie moge sie przestać uśmiechać, a Twój rozdział(jak zwykle) niesamowity.!! Kocham Cie Cross ;*
    Ammy Ruscello

    OdpowiedzUsuń
  2. cudny!!!
    nie przejmuj się... każdy może mieć chwilę załamania... :)
    rozdział cudny, cudny i jeszcze raz cudny...

    Pozdrawiam i życze duuuużo weny,
    Marlena :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział !! Snape ojcem Mionki , jej reakcja... Bosko :-)


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział tak na prawdę o niczym, bez większej akcji... mogła byś do podzielić na 2- jest wystarczająco długi a czytało by się lepiej i ciekawiej, przynajmniej moim zdaniem. Jakichkolwiek błędów nie zauważyłam, ale ja na nie mało zwracam uwagę, chyba, że aż boli :D
    czekam na kolejny, mam nadzieję, że będzie wstawiony po krótszej przerwie niż ten : )
    weny, gdyż jej nigdy za mało ;*

    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. bez obrazy, ale nie wszyscy muszą ci słodzić ;p. to tylko z troski o Ciebie i ulepszenie opowiadania :D


      Magnolia

      Usuń
    2. PPS. niech żyje skleroza! prosiła bym również o większą troszeczkę i jednakową czcionkę w całym rozdziale :)


      Magnolia

      Usuń
  5. fajowy :D . Ja też piszę o Herm jako córce S. S. więc jak chcesz to kliknij na moją nazwę i zajrzyj. Pozdrawiam i życzę weny.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że pojawiła się dalsza część. Cały czas na nią czekałam. Ja rozumiem, że szkołą jest ważna i, że w tej chwili na prawdę można mieć mało czasu. Nie przejmuj się myślę, że duża liczba czytelników Cię zrozumie.
    Co do rozdziału to coraz bardziej mnie zaskakujesz tą historią. Draco i Miona razem są po prostu słodcy, mam nadzieję, że zostaną niedługo parą. Historia z Remusem i jego zachowanie jest dla mnie bardzo nie przyjemne, myślę że Snape ustawi go do pionu.
    Życzę dużo weny i dużo wolnego czasu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo,dużo i jeszcze raz dużo weny

    OdpowiedzUsuń